wtorek, 9 lipca 2013

|0042| malcadicta-fantasy.blogspot.com

Blog: malcadicta-fantasy
Autorka: Malcadicta
Oceniająca: Akira

Pierwsze wrażenie nie jest złe, ale także nie wybitne. Adres to zlepek Twojego nicka oraz „fantasy”, co może dawać do zrozumienia, że na blogu znajduje się więcej niż jedno opowiadanie,  a takie uogólnienie idealnie pasuje do większego zbioru prac. Na belce umieściłaś tytuł głównego opowiadania, które ocenię, i nareszcie – po przeczytaniu dwudziestu rozdziałów – wiem, do czego rzeczona Córa się odnosi. Mnie osobiście takie zestawienie raczej nie zachęciłoby do wejścia na bloga. Szata graficzna jest bardzo prosta. Nagłówek nie powala, jest taki zwykły, a w dodatku brakuje tam przecinków przed „nie ma” i „niż”. Kolorystyka delikatna, czcionka czytelna, wszystko masz uporządkowane. Nie jest źle. Ze statystyką to wszystko dobrze, SPAM nie wala się pod rozdziałami, a z czytelnikami rozmawiasz. Ramki są uporządkowane, większość linków działa (jedynie z „Barbarellą” jest coś nie tak), ale kilka błędów występuje:
Czyli o czym to wogóle  (w ogóle) jest. (Słowem wstępu);
Adres bloga, jak można zauważyć, jest jedynie kombiacją (kombinacją)  mojego nicka i słowa fantasy, żeby przynajmiej (przynajmniej) trochę było wiadomo, czego się spodziewać. (Słowem wstępu);
No więc stwierdziłam, że jeśli zakładm (zakładam) bloga, to powiem coś o sobie. (O autorce);
Każdy może mieć własne "odchyły od normy", prawda? (O autorce);
Najczęsiciej (Najczęściej) z kategorii horrorów, fantasy... (O autorce);
Jeśli piszecie na blogu opowidanie (opowiadanie), proszę o wklejenie fragmentu, krótkiego opisu czy w ogóle (w ogóle) jakiś (jakiejś) informacji na temat bloga - żebym i ja, i inne osoby wiedziały, czego się spodziewać na takim blogu. (SPAM);
Mam nadzieję, że w niedlaekiej  (niedalekiej) przyszłości się to zmieni. (Nominacje)
Treść objętościowo już teraz jest spora, a ileś rozdziałów jeszcze planujesz, prawda? Kolejne fantasy (jej, za mną trochę tego gatunku już jest, ale przede mną drugie tyle – co za wysyp!) i kolejny dosyć ciekawy pomysł na opowiadanie. Ze Śmiercią spotykałam się już kilka razy, oceniając blogi, więc dla mnie nie ma dużo oryginalności. Koncepcja jest w porządku, ale wykonanie o wiele gorsze. Zapraszam. E: nowy rozdział zauważyłam dopiero, gdy dodałam ocenę, więc najnowsza część nie jest w niej uwzględniona.
Fabuła opiera się przede wszystkim na odkrywaniu przez Mal, z pomocą Śmierci, prawdziwej tożsamości i przywróceniu pamięci dziewczyny. Masz dwadzieścia rozdziałów i dopiero w ostatnim dowiedziała się mniej więcej, kim jest. Na pierwsze oko można więc założyć, że nie spieszysz się z akcją i starasz wszystko dokładnie pokazać. Tutaj pojawia się jednak problem, gdyż po zagłębieniu się w treść, wynika, że masz pełno niepotrzebnych scen, a w niektórych sytuacjach za bardzo się właśnie z tą akcją spieszysz, nie pokazując przy tym żadnych innych istotnych spraw. Za przykład może posłużyć chociażby wyprawa Mal do drugiego świata. Pobyt trwa niecałe trzy rozdziały (a jeden z nich nie jest specjalnie długi), a Mal zdążyła dojść do jakiegoś domku, przejść przez las (gdzie podróż powinna trwać dwa-trzy dni) i jeszcze w zamku posiedzieć noc i pół dnia. O tej sytuacji wspomnę jeszcze później, ale czy naprawdę ten pobyt musiał tak krótko trwać? I nie mówię tutaj o wymyśleniu czegoś, by dziewczyna dłużej została w drugim świecie, ale dokładniejszym pokazaniu tego, co ją w nim spotkało. Powiedzmy szczerze – czytelnik prawie niczego się nie dowiedział. Chciałaś, by jak najszybciej doszła do tego zamku i by jak najszybciej wróciła do domu, więc przyspieszyłaś z akcją, co nie wyszło wcale na dobre. Tak samo spotkanie Mal z Sebastianem w lesie – jedynie prawie tysiąc dziewięćset słów.  W dodatku większość tego tekstu to albo same rozmowy, albo opisy, które nic do akcji nie wnoszą (szerzej o tym trochę niżej). Twoje rozdziały mają średnio pięć stron i czasami nic się nie dzieje (patrz: wycieczka z Sebastianem). Czy nie można danych sytuacji, scen szerzej opisać, dokładniej pokazać, o co w nich chodzi, przedstawić tego w sposób ciekawy, zaznaczyć ten ważny element, cel danej sytuacji? Pozostając przy wyprawie: co chciałaś osiągnąć, poświęcając cały rozdział na to spotkanie? Co się takiego tam wydarzyło, co jest istotne dla bohaterów, świata przedstawionego, fabuły? Przyznam się szczerze, że żadnych ważnych informacji tam nie znalazłam, ale o tym szerzej powiem również za chwilę. Przez to, że pisałaś w tym rozdziale praktycznie o niczym, że niczego nie pokazałaś, całe spotkanie minęło bardzo szybko, a przecież kilka godzin trwało, prawda? Za to w niektórych momentach ciągniesz powoli akcję, pokazując dokładnie to, co Mal robi. Jednakże nie są to istotne sprawy, a, na przykład, wybór ubrania na randkę, szykowanie się do wyjścia. Zdaję sobie sprawę, że chciałaś być dokładna w tym, co robisz, chciałaś pokazać, jaka jest Mal, ale takie sytuacje nie dość, że są zbędnymi zapychaczami, które nic do opowiadania nie wnoszą, to w dodatku skupiasz się za bardzo na nich, a nie na sprawach naprawdę ważnych. Można napisać, że dziewczyna wstała i wyszykowała się i na tym zakończyć ten emocjonujący etap porannej toalety głównej bohaterki. Jednakże: jeśli dany strój, mycie się i/lub malowanie będzie miało istotny wpływ na fabułę, wtedy opisuj, co Mal robi.
Jak już wspomniałam, głównym wątkiem jest próba odzyskania pamięci przez Mal, której pomaga Śmierć. Przez większość opowiadania idziesz z tym bardzo wolno, co kilka rozdziałów dziewczyna odkrywa kilka informacji o sobie, ale tak naprawdę nic konkretnego nie wiemy (no, może oprócz tego, czyją jest córką – choć i to niezbyt dokładnie). Sto stron za Tobą i nie próbuj teraz wszystkiego upchać w kolejnych pięćdziesięciu. Skoro zaczęłaś stopniowo i powoli odkrywać jej przeszłość, to się tego trzymaj, aczkolwiek więcej dynamiki by się przydało. Martwię się właśnie tym, byś nie pokazała całości naraz, bo byłby to nieudany zabieg. Wrócę teraz do wspomnianego wcześniej pobytu w drugim świecie. Zdecydowanie zbyt niedokładnie pokazałaś podróż Mal przez las i pobyt w zamku. Według Merricka powinna trwać ona dwa-trzy dni, podobno to miejsce jest straszne, ale w ogóle nie dało się tego odczuć. Bohaterowie trochę pogadali, poopisywałaś co nieco i po pięciu stronach emocjonującej podróży przez Las Szeptów nastąpił koniec. Mogłabym zrozumieć tę długość, gdyby faktycznie coś się działo w tym strasznym miejscu, ale nic takiego się nie stało. Napad driad również był i krótki, i mętny, i nieciekawy. Prawie sama sucha wymiana zdań i tyle. Zero opisów, zero emocji, zero akcji, ale o klimacie będzie trochę dalej. Same rozmowy i rozmyślanie Mal nie są czymś ciekawym. Poza tym piszesz opowiadanie fantasy, więc pokaż te driady, pokaż, co rzeczywiście działo się z Mal, gdy one do niej mówiły. W lesie miałaś idealną okazję, by przedstawić bliżej Merricka. Napisałaś kilka zdań i ponownie skupiłaś się na głównej bohaterce. Chwilowy pobyt w chacie u staruszka napisałaś chyba tylko po to, żeby coś było. Nie dość, że było to nudnawe, to ominęłaś najciekawsze, być może, momenty, tj. pojawienie się staruszki i podarowanie medalionu. Nie mogłaś całej rozmowy połączyć z obiadem i szykowaniem się do podróży? Prowadząc dialog i pokazując, co postacie robią, dodając do tego barwny opis chatki, tworzysz ważną scenę i nie zanudzasz, bo i całość nie trwałaby zbyt długo. Natomiast pobyt w zamku jest totalną katastrofą. Nie rozumiem, dlaczego zajęłaś się zabiegami kosmetycznymi, które zajęły prawie półtora strony, a niedokładnie skupiłaś na ceremonii przyzwania Śmierci (dwie strony wraz z jej pojawieniem się) czy czymkolwiek innym, na przykład zwiedzaniem zamku. Wszystko byłoby ciekawsze, niż czytanie o jej kąpieli i szamponach. Dziwi mnie właśnie, że zamiast pokazania dokładnie tej ceremonii, wolałaś się skupić na złośliwych docinkach Mal. Nie opisałaś, jak to wyglądało (te wybiórcze zdania to za mało), jak inne postacie się zachowywały, ale podobało mi się za to zachowanie dziewczyny, gdy wołała Śmierć. Wyraziście pokazałaś jej emocje, dobrze dobrałaś słowa i wyszedł naprawdę ładny fragment. Szkoda, że tę wizytę zakończyłaś tak szybko, zwłaszcza, że kazałaś na nią trochę poczekać.
Wszystko zaczęło się od śmierci zakonnicy i już tutaj mamy pierwszą nieścisłość, brak logiki. Córka pana Jabłońskiego powiedziała mu, że dawna opiekunka Mal umarła, on przekazał to nauczycielce dziewczyny i dzięki temu nie będzie pytana przez cały tydzień, gdyż matematyczka rozumie jej wstrząs. Zrozumiałabym to, gdyby Mal była pod opieką zakonnicy przez kilka lat i gdyby były sobie bliskie. Tylko że ona była opiekunką przez kilka miesięcy, a teraz ma prawdziwą rodzinę. W dodatku kto normalny opowiada rodzicom o śmierci różnych pacjentów i osobach, które wtedy były, jak one wyglądały/czuły się? Który normalny nauczyciel zwalnia ucznia z odpowiedzi przez cały tydzień z powodu śmierci kogoś, kto nie jest członkiem rodziny? Może za bardzo się tutaj czepiam, ale nie kupuję takiej sytuacji, gdzie ludzie opowiadają sobie, jak to zmarła niedawno osoba, która jakiś czas temu przez kilka miesięcy opiekowała się jedną z uczennic, i teraz trzeba się tą dziewczyną zająć – najlepiej by było, gdyby do tej pomocy każdy się dołączył. Nie, zdecydowanie ten tok rozumowania mnie nie przekonuje.
Nie jestem też przekonana co do poznania przez Mal Sebastiana. Nie dało się wymyślić czegoś bardziej… realnego? Moim zdaniem powinnaś zrezygnować z coli (kto normalny chodzi wieczorem po parku z dwiema puszkami coli i szuka dziewczyny, której mógłby jedną dać?), wtedy sytuacja wyglądałaby na bardziej prawdopodobną. Mam nadzieję, że chłopak jest ważną postacią, bo w innym wypadku sceny z jego udziałem byłyby zbędne (i nadal nie wiem, jaki sens miała ich wycieczka do lasu i co wniosła ona do historii).
Bohaterowie przeważnie nie są wyraziści. Zazwyczaj ich zachowanie wieje sztucznością. Kreacja prawie wszystkich postaci pozostawia wiele do życzenia. Bohaterów nie jest dużo, więc o każdym kilka słów powiem.
Mal. Droga Mal. Wiesz, od początku nie wzbudziła mojej sympatii. Najbardziej zraziła mnie tym, że jej zachowanie jest jakby sprzeczne z ludzkim odruchem, gdy dowiaduje się on rzeczy niezwykłych, gdy widzi coś niesamowitego. Ona – czy to poznając Śmierć (poznając, nie widząc po raz pierwszy), czy to przebywając w drugim świecie – zachowuje się tak, jakby to było dla niej coś normalnego, a pragnę przypomnieć, że dziewczyna niczego nie pamięta z dawnego życia. W stosunku do Śmierci zachowuje się tak, jakby nie zdawała sobie sprawy, z kim tak naprawdę ma do czynienia. Rozumiem kreowanie bohatera na bardzo odważną osobę, która nie wie co to strach, której wydaje się, że góruje nad innymi, ale u Ciebie Mal taka nie jest, więc nie mogę pojąć jej śmiałości, niekiedy sarkazmu, kpiny, zwalania na niego winy. Okej, później widać, że między nimi ukształtowała się przyjacielska nić, więc może pozwolić sobie na coś więcej, ale na początku? Nie kupuję tego. Denerwujące jest to, że jej nic nie interesuje, że nic nie zaskakuje (na przykład drugi świat) – zachowuje się tak, jakby wszystko wiedziała, jakby nic nie było ważniejsze od niej. Takie coś naprawdę nie wzbudza sympatii. Możliwe, że nie taka miała być, że widzisz ją inaczej, moje zdanie o niej jest jedynie subiektywne.
Śmierć natomiast jest moją ulubioną postacią. Jest też dobrze wykreowany – nie zmienia co chwilę nastawienia, charakteru, cały czas idzie jednym tokiem, co sprawia przy okazji, że jest postacią bardziej statyczną, nie zmienia się za bardzo w trakcie trwania historii. Ten bohater naprawdę Ci się udał. Może to i z osobistej sympatii, ale nie mam mu nic do zarzucenia.
Nie wiem, jaką rolę pełnią w opowiadaniu Kuba i Sebastian, ale mam wrażenie, że tylko jeden będzie tutaj w miarę istotny. Na razie nic konkretnego do historii nie wnieśli, poza zmianami uczuciowymi u Mal. Nie wiem też, co ich spotkania wnoszą, czy ich jedynym celem i sprawienie Mal przyjemności, czy by było o czym rozdział napisać. Trochę szkoda, że nic więcej o nich nie wiadomo, zwłaszcza że jest już sporo napisanych rozdziałów. Ciężko jest też wyrobić sobie o nich zdanie – może i pojawiają się dosyć często, ale nie w na tyle istotnych sytuacjach, by można było szerzej poznać ich charakter. Są tacy obojętni, nie wiadomo, czy ich lubić, czy nie. Nie trzymaj tak długo czytelnika w niepewności – jest czas, by pokazać ich znaczenie i czy warto się z nimi utożsamić, a może nie.
Rodziną Mal także zbytnio się nie zajęłaś. Pojawiają się dosyć często, prowadzą z dziewczyną czasami infantylne (zwłaszcza ciotka) rozmowy, czasami są to po prostu gadki-szmatki. Nie mają jakoś większego wpływu na historię, żyją tam, bo żyją i na razie ich pojawienie się w rozdziałach jest dla mnie męczące. Nic specjalnego nie robią i jedynie miejsce zajmują.
Merrick również przypadł mi do gustu. To uczynny chłopak, którego nie mieliśmy okazji dobrze poznać, bo kochana Mal nie zainteresowała się podczas podróży niczym innym niż sobą. Pewnie do niego jeszcze wrócisz, więc radzę Ci (o ile ma być dosyć znaczącą postacią), byś poświęciła mu więcej uwagi, a mniej na komentowaniu wszystkiego przez główna bohaterkę.
Świat przedstawiony nie istnieje. To mnie bardzo zdziwiło – piszesz fantasy i nie wykreowałaś własnego świata? Dlaczego? Żeby kompletnie nic o nim nie powiedzieć? No nie  żartuj.
Jeśli chodzi o miejsce, to wydaje mi się, że Twoim zamiarem było osadzenie historii w Polsce (stąd Tomasz, Kuba, pan Jabłoński), ale nie jest to sprecyzowane, a w dodatku występują imiona niepolskie, jak na przykład: Mal, Lizzy (Eliza tak, ale to zdrobnienie nie), Judith zwana zazwyczaj Julą. Skoro jesteśmy przy imionach: skąd Ci się wzięła właśnie ta Judith, Beniamin nazwany Maksem w którymś z początkowych rozdziałów, a także ciocia i wujek, którzy są także mamą i tatą głównej bohaterki. Zdecyduj się na jedną wersję i się jej trzymaj. Pomieszałaś polskie i z obcymi i nie wiadomo, w jakim państwie się to dzieje. Żebyś przynajmniej nazwę miasta napisała… Nie, bo po co? Przez dwadzieścia rozdziałów żadnej wzmianki o tym, gdzie dzieje się akcja, a bohaterka podróżuje po całym mieście. Nie wspomnę nawet o tym, że ze świata nic nie pokazujesz. Nie doświadczy się u Ciebie opisów (nie wzmianek, opisów) tego, co znajduje się wokół, ale o opisach będzie jeszcze mowa później.
O czasie też nic nie wiadomo. Niby jest luty, później marzec, zaraz sadzenie kwiatków czy sianie jakichś warzyw. Nie wspominasz nic o czasie, ile go mija pomiędzy istotnymi wydarzeniami. Gdybyś chociaż zwróciła uwagę na pogodę, wtedy czytelnik miałby jakiekolwiek wyobrażenie, gdzie mniej więcej w kalendarzu się znajdujemy. Skoro o pogodzie mowa: gdzie w lutym śpiewają ptaki (pisałaś o tym w rozdziale piątym), o ile oczywiście utrzymuje się teza, że chciałaś umieścić historię w polskich realiach. Wyjątkowo ciepło jest u Ciebie w lutym – bohaterka nie nosi kurtki, gdyż jak napisałaś przy okazji złapania kotka: miała krwawiące szramy na przedramieniu. Mam rozumieć, że taka mała kicia przebiła się swoimi pazurkami przez zimową kurtkę? Nie, nie ma szans.
Klimatu nie ma właśnie przez brak opisów odnośnie świata. Nic nie pokazałaś, więc nie ma co pisać o tym świecie.
Natomiast w drugim świecie jest bardzo, bardzo minimalnie lepiej, gdyż pokazałaś, jaki ogólnie panuje klimat w tym strasznym lesie. I miałaś taką dobrą okazję, gdy Mal wędrowała z Merrickiem, by przedstawić tę krainę. Przecież można było napisać dobry dialog podczas przedzieranie się przez las, gdzie chłopak opowiadałby o caaałym (albo przynajmniej o większości) świecie (a Ty byś dokładnie przytoczyła jego słowa), a Mal wtedy by słuchała, zadawała pytania i przynajmniej coś byśmy wiedzieli. Opisałaś jedynie jako tako system nauczania. W dodatku to dziewczyna opowiadała to, co Merrick powiedział. Zamiast tego mogłaś przytoczyć tę rozmowę – może byłaby napisana bardziej interesująco, gdyż Mal nie należy do osób ładnie się wypowiadających.
Opisy pokazują zazwyczaj myśli, emocje i uczucia Mal. Czasami są one dobre (na przykład gdy woła Śmierć lub gdy zabiła demona, nie wiedząc, że to demon), a innym razem takie suche i sztuczne (na przykład pierwsze wrażenie po ujrzeniu drugiego świata lub wypady z Sebastianem/Kubą). Gdy miewasz problemy z opisaniem danych emocji, pomyśl, jak Ty zachowujesz się/zachowywałabyś się w podobnej sytuacji, jakie myśli Tobie krążyłyby po głowie. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że to pomaga – oczywiście nie przy wszystkich postaciach.
Opisów wyglądu jest bardzo, bardzo mało. Prawie w ogóle. W pierwszych rozdziałach przedstawiłaś Śmierć, pomijając później całkowicie jego prezencję. Wspomniałaś trochę o innym demonie, o Sebastianie, o Merricku, o staruszku. Ani słowa nie napisałaś o rodzinie Mal, przyjaciółkach, Kubie, a pojawiają się oni dosyć często. Gdy już napiszesz coś o postaciach, to to coś ogranicza się do podania koloru włosów, oczu i wzroście – same suche fakty, nuda, nic niezapadającego w pamięć. Jeżeli pokazujesz ich prezencję, zwróć uwagę na szczegóły: budowa ciała, cechy charakterystyczne, sposób poruszania się i mówienia, zapach jeszcze może być. Jest dużo możliwości i nie warto trzymać się jedynie tych podstaw, zwłaszcza gdy opisuje się dość istotnego bohatera. Najdziwniejsze jest, że nie wiadomo, jak wygląda główna bohaterka. Ile razy opisywałaś, jak przemywa sobie twarz wodą, gdy wstaje rano? Trochę tego było, prawda? To dlaczego ani razu dziewczyna nie spojrzała w lustro i nie powiedziała, co widzi w odbiciu?
Opisy pomieszczeń, świata zewnętrznego także nie powalają na kolana. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam ani jednego fragmentu, który pokazywałby jakieś miejsce. Zajrzyjmy więc do tekstu. Aha! Nie licząc kilkuwyrazowych opisów kawiarni czy szpitala, w dokładniejszy sposób zaprezentowałaś dom Śmierci, chatę staruszka i pokój gościnny w zamku. To bardzo mało, zwłaszcza, że masz już dwadzieścia rozdziałów. Czy trudno jest opisać w ciekawy sposób (nie same suche fakty: to stoi koło tego, nad którym wisi to, a przed tym stoi tamto w kolorze brązu) miejsca, gdzie Mal najwięcej przebywa, które mają istotny wpływ na fabułę? Ciężko jest pokazać trochę miasta, świata zewnętrznego, po którym się chodzi, gdzie się przebywa? To chyba nie tak dużo, prawda?
Wspomnę jeszcze o opisach kilku sytuacji. Pierwszą jest walka Mal i demona – nie jest tragicznie opisana, ale czytając o niej, nie odczuwa się większych emocji, zaciekawienia. W sytuacji gdy dwie osoby walczą potrzebna jest szybka akcja z możliwie jak najdokładniejszym opisem (ale niestety w narracji pierwszoosobowej jest z tym ciężko) – bohater szybko myśli, szybko działa, nie przeciąga sceny długimi, złożonymi zdaniami. Patrzymy tutaj na wszystko oczami Mal, więc spodziewałam się dokładniejszego pokazania tego, co dokładnie widzi, jak to wszystko wygląda (na przykład czy wyraz twarzy demona się zmienia, co czuje Mal, gdy go bezlitośnie okłada). Przedstawianie dokładnie ciosów dziewczyny nie sprawia, że cała drżę z przejęcia i podekscytowania, że nie mogę się doczekać, co będzie dalej, czy na pewno się jej uda. Drugą jest natomiast moment przyzywania Śmierci, o którym już wcześniej wspomniałam. Nie wiem jak innych czytelników, ale mnie osobiście bardziej interesował cały ten proces, jak to dokładnie wyglądało, co się działo, niż wygłaszane przez Mal uwagi i komentarze. Czasami lepiej jest pokazać jakiś ciekawy moment, coś ekscytującego i nie skupiać się przez cały czas na głównej bohaterce.
Dialogi powiewają zazwyczaj sztucznością i wyglądają na wymuszone. Piszesz, bo piszesz, byleby postacie coś mówiły i by nie trzeba było zajmować się opisami.  Zobaczmy pewien fragment z rozdziału siedemnastego:
- Czemu mnie budzisz? – przetarł twarz.
- Bo się obudziłam. Nudzę się.
- Aha – Ziewnął raz jeszcze. – Jest coś do jedzenia oprócz chleba?
- Jak masz ochotę na owoce, to tak.
- Aha.
Wspominałam wcześniej o rozwlekaniu się nad niepotrzebnymi sprawami i ten dialog także się do tego zalicza. Nie mogłaś po prostu napisać, że obudziła Merricka i poszli dalej? A jeśli chciałaś, by rozmawiali, mogłaś wymyślić coś, co by było ciekawe i co mogliby ciągnąć podczas podróży. I to wieczne „aha”, które w tekście pojawia się trzydzieści siedem razy, czyli prawie po dwa na rozdział. Dlaczego oni tak wszyscy ahają? Czy z niektórych nie można zrezygnować? Przeczytaj sobie tę rozmowę jeszcze raz i powiedz mi, czy naprawdę uważasz, że fragment jest na tyle dobry, by umieszczać go w tekście? Ja sądzę, że nie. I jeszcze jeden urywek z tego rozdziału:
Podszedł do jakiegoś aparatu, wyrwał kartkę z notesu, napisał coś na niej, zamknął w metalowej kapsułce i wrzucił do jakiegoś otworu w ścianie.
- Co to?
- Sposób zamawiania. To znaczy zazwyczaj wzywa się służącą, ale jakoś nie czuję się swobodnie na tyle żeby… no wiesz. No… Jestem w końcu uczniem, nie gościem. A to się czasami stosuje, jak ktoś nie ma ochoty się z nikim widzieć.
- Aha. I co robimy?
- Czekamy.
- To może opowiesz mi coś więcej o tym rytuale związanym ze Śmiercią, co?
- Dobra. Dalej tylko nie wiem, po co ci to…
Opowiadał. Dużo bezużytecznych logicznie rzeczy, jak to wygląda, jakie świece się kupuje i inne dziadostwa. 
Całość jest strasznie bezpłciowa. Ignorując kolejne „aha”, najbardziej w oczy rzucają się dwa ostatnie zdania i przychodzi na myśl pytanie: dlaczego pozbawiasz nas możliwości dowiedzenia się czegoś o drugim świecie, a zamiast tego serwujesz czytelnikom gadki-szmatki o niczym?
                Takich fragmentów jest więcej. Zdaję sobie sprawę i doskonale rozumiem, że ciężko jest napisać dobry, naturalny, istotny dialog, ale nie rozumiem pisania rozmów na siłę, gdzie na pierwszy rzut oka widać, że coś jest z nimi nie tak. Jeżeli bohaterowie nie mają nic ciekawego do powiedzenia, to niech nie mówią. A jak już muszą coś powiedzieć, niech styl ich wypowiedzi będzie prosty, naturalny, ale  tak, by dłuższe wypowiedzi (na przykład opowiadanie czegoś przez Merricka) ciekawiły (wtedy najlepiej zrezygnuj z wielokropków, jąkania i tym podobnych). Staraj się też każdym dłuższym dialogiem pokazać coś istotnego, opisać coś. A jak piszesz dialog, gdzie wypowiedzi są krótkie, staraj się dodawać komentarze narratorskie, które nie nawiązują do wypowiedzi bohatera, tzw. niewerbalność. Ważne są gesty, mimika twarzy, postawa – nie dość, że możesz tym urozmaicić wypowiedzi bohaterów (na przykład: uśmiechnął się, zmarszczył brwi, zgarbił się, machnął lekceważąco ręką, wzruszył ramionami, założyła kosmyk włosów za ucho i tak dalej). Masz tutaj nieograniczone pole do popisu. Dzięki niewerbalności możesz pokazać stosunki, jakie ukształtowały się między bohaterami. Dosyć rzadko ją stosujesz przy takich nierozbudowanych wypowiedziach.
Styl niczym się wyróżnia. Opowiadanie wygląda na pierwsze, które piszesz – nie ma płynności, wprawy z wprowadzaniem emocji, klimatu (zwłaszcza przez brak odpowiednich opisów). Jest prosto i przez to opowiadanie nie powala na kolana. Błędy, o których będzie niżej, sprawiają, że rozdziały (zwłaszcza te początkowe) czyta się z oporem, a w połowie historii szlag człowieka trafia, gdy napotyka na drodze masę literówek czy braku/nadużycia przecinków. Zastanawia mnie tutaj jedna rzecz: cały czas używasz narracji pierwszoosobowej, gdzie opowiada nam wszystko Mal, aczkolwiek dwa razy pokazałaś coś z perspektywy Śmierci i arcymaga. Powiedz mi więc, co chciałaś przez to osiągnąć, czy było to naprawdę konieczne? Rozumiem, jeśli przedstawiałoby naprawdę ważne, ciekawe sytuacje dla obu stron, ale te fragmenty, które zawarłaś w opowiadaniu, nie wnoszą do niego niczego. Jeżeli chodzi Ci o pokazanie po prostu myśli danej postaci, to radzę pisać całość w narracji trzecioosobowej, bo takie przeskakiwanie z głowy jednego bohatera do drugiego jest najgorszym zabiegiem, jaki można zrobić.
Styl na pewno się wyrobi, jeśli będziesz cały czas pisać i ćwiczyć. Potrzeba na to trochę czasu, ale jeśli się do tego przyłożysz, nie powinno trwać zbyt długo. Jak na razie Twój styl niczym się nie wyróżnia, jest jednym z wielu.
Z poprawnością jest średnio. Znalazłam pełno literówek i jeszcze więcej błędów interpunkcyjnych, zdarzały się również te ortograficzne. Logika miejscami też kuleje. Jeśli chodzi o poprawność językową, to winą jest przede wszystkim Twoje lenistwo – rozdziały przed opublikowaniem sprawdza się przynajmniej dwa razy. Gdybyś to robiła, części błędów by nie było. Spore problemy masz też z przecinkami i często z tymi najprostszymi zasadami. W dwóch ostatnich rozdziałach jest zdecydowanie lepiej, ale nie bezbłędnie. Jeśli chodzi o interpunkcję, to zachęcam do przeczytania Tego i Tego. Lektura powinna pomóc w przyszłości. Jest trochę powtórzeń i ortografów i to chyba wszystko. Teraz wypiszę kilka przykładów błędów a później nieścisłości logiczne.
Poprawność językowa:
— przecinki
Wychodzimy, Mal! (cz. I)
Do diabła, ten autobus wlekł się przez miasto, (bez przecinka) tak, że szybciej doszłabym pieszo. (cz. I)
Efekt podbitych oczu uzyskałam, próbując wczoraj pomalować oczy jakimś trwałym cieniem do powiek. (cz. II)
- Kim… - zaczęłam, (bez przecinka) i przerwałam sama sobie. (cz. II)
Pierwszy raz pojawiła się realna szansa, (bez przecinka) na to, że poznam swoją przeszłość, a ja nie zamierzałam jej przegapić. (cz. II)
O ile wizyty rozumiem, o tyle wolałabym się budzić, będąc sama w pokoju. (cz. III)
Zabrzmiało to łudząco podobnie, (bez przecinka) do jego wypowiedzi z wczorajszego popołudnia. (cz. III)
Odetchnęłam z ulgą, wchodząc do pokoju. (cz. VI)
Zmarszczył brwi, (bez przecinka) na widok Mal. (cz. VI)
Twarz Śmierci była nieruchoma, bo chyba jeszcze nie wiedział, jak ma zareagować, a ja paliłam się wewnętrznie ze wstydu. (cz. XX)

— literówki
Wiedziałam, ze (że) to nie odniesie skutku. (cz. I)
Nie wiem, ile bym tam siedziała, gdyby ktoś mnie nie zwołał (zawołał). (cz. II)
Zakpiłam, ale usmichnęłam  (uśmiechnęłam) się po jego słowach. (cz. II)
Zamyślił się i nie raczył udzielić mi odpowiedzi, kiedy próbowałam cos (coś)  zrozumieć z mętnych wyjaśnień książkowych. (cz. IV)
Do zobabaczenia. (Do zobaczenia) (cz. IX)
- Nie, proszę pani. Upuściłam tylko pudło – odpowiedziałm (odpowiedziałam) grzecznie. (cz. XIII)
W mionym (minionym) tygodniu nie wymyśliłam nic nowego na temat teorii spiskowych Śmierci […] (cz. XV)
Nie jest tak naprawdę bardzo szeroki w tę stronę, ale główym (głównym) problemem jest to, że trzeba się ciągle przedzierać przez drzewa, więc zajmuje to trochę czasu. (cz. XVI)
Zinteresowałam (Zainteresowałam) się tym wszystkim mimowolnie. (cz. XVI)
Podobał (Podobało) mi się to. (cz. XVII)

— błędy ortograficzne (tutaj masz ustalenia dotyczące błędów ortograficznych)
Wysoki, ale nie aż tak, żebym musiała patrzeć na niego do góry, a zresztą, to prawde (prawdę) mówiąc ja sama też byłam dość wysoka. (cz. IV)
Nietypowo dla mnie rzuciłam się jej na szyję, podekscytowana perspektywą, jaka się przedemną (przede mną) rozciągała. (cz. V)
Gdzieś w połowie drogi przez zarośla zauważyłam majaczącą przedemną (przede mną) postać, ledwo widoczną na tle. (cz. VI)
Po chwili jednak odwrócił się, jakby coś sobie przypomniał i w niezrozumiały dla mnie sposób wyciągnął sporą książkę, naprawdę potężną, grubą i wogóle (w ogóle), z kieszeni płaszcza. (cz. VII)
Nawet kilka rodzai (rodzajów), ale żadnej luzem. (cz. XIII)
Podniosłam się i otworzyłam drzwi, stając twarzą w twarz z pełną energi (energii) Lizzy. (cz. XIV)

— powtórzenia
Jakaś rodzina, moja rodzina, wzięła mnie do siebie. Już kilkakrotnie byli w podobnej sytuacji – wzięli do siebie już kilkoro dzieci, które zostały pozbawione wszystkiego, a nie byli młodzi i nikt nie chciał ich do siebie wziąć. (cz. I)
Wspomnienia dnia wczorajszego powróciły jak korowód postaci, wymachujących oskarżycielskimi transparentami, głośno oznajmiającymi mi, co się wczoraj wydarzyło. (cz. III)
Wyszłam cicho tylnimi drzwiami, ostrożnie zamknęłam za sobą drzwi. (cz. VI)
Następne kilka dni minęło, o dziwo, bez dziwnych wydarzeń, prób morderstwa, nowych ras, odwiedzających mnie w moi własnym pokoju i innych, dziwnych zjawisk. (cz. VIII)
Nie zdążyłam nic zrobić i znów zadzwonił. Znów wzięłam go do ręki, a serce zabiło mi mocniej, kiedy zauważyłam, kto dzwoni. (cz. X)
- Zadajesz jeszcze jakieś pytania, czy musisz jeszcze pomyśleć? – pogonił mnie. (cz. XX)

Poprawność logiczna:
Wyciągnęłam z szafy pierwszą lepszą bluzę i zbiegłam po schodach. Zarzuciłam na ramię torebkę i zdołałam ubrać buty, prawie się nie zatrzymując. Wypadłam z domu, wybiegłam na chodnik, po czym zatrzymałam raptownie. Równie szybko wróciłam do środka i po gorączkowych poszukiwaniach porwałam też leżącą na stoliku torebkę i pierwsza (pierwszą) z brzegu książkę. (cz. I) – skoro wzięła torebkę, wychodząc z domu, to dlaczego po nią wróciła?
Słońce świeciło, wiał lekki wiatr, ptaszki śpiewały… Idealna pogoda na spacer. (cz. V) – w lutym słońce czasami świeci, wiatr wiele, ale od kiedy śpiewają ptaki?
Pierwszy raz miałam okazję poczuć fakturę materiału tego płaszcza – nie przypominał mi w dotyku żadnej znanej tkaniny, gładki, jednocześnie ciężki i lekki. (cz. VI) – jak jakaś rzecz może być lekka i ciężka w tym samym czasie?
Jednak nie zdążyłam się nawet poruszyć, a rzuciła się na mnie ponownie, już bez noża, który wbił się w ścianę. (cz. XIII) – żeby wbić nóż w betonową ścianę, potrzeba bardzo dużej siły. Wątpię więc, by Kassandrze się to udało, zważając na fakt, że miała problem z pokonaniem Mal.

Podsumowując, nie należy spodziewać się wysokiej noty. Dostajesz ode mnie ocenę dopuszczającą plus i garść rad na przyszłość.
Po pierwsze: nie spiesz się z akcją w istotnych sytuacjach i nie zapychaj fabuły wzmiankami o porannej/wieczornej toalecie, ubieraniu się i innych rzeczach, które nic do historii nie wnoszą i które spowalniają akcję
Po drugie: wykreuj świat. U Ciebie kompletnie nic nie ma, a żeby osadzić gdzieś historię, trzeba mieć świat, na litość Boską. Pisz o miejscach, o czasie, o tym, jakie życie jest w tym mieście. Pisz cokolwiek, ale by to pokazywało świat, gdzie osadziłaś historię. Masz o tyle dobrze, że Twoje fantasy dzieje się przeważnie we współczesnym mieście.
Po trzecie: opisuj! Czy to postacie, czy to miejsca, czy różne sytuacje. Pamiętaj o dokładności przy sprawach istotnych i o ogóle przy tych mniej ważnych. Przypominaj wygląd bohaterów, pokazuj świat, w którym rozgrywa się akcja. Nie rób przy każdej istotnej bardzo scenie osobistych wycieczek w głąb umysłu bohaterki, czasami przyda się jedynie opisanie tego, co ona widzi (z możliwymi osobistymi odczuciami, oczywiście).
Po czwarte: nadawaj dialogom więcej naturalności. Skończ z tym wiecznym „aha”, niech rozmowy coś wnoszą do opowiadania, niech coś nam pokazują – czy to informacje dotyczące bohaterów, czy może świata przedstawionego. Niech nie wieją sztucznością i wymuszeniem.
Po piąte: sprawdzaj teksty przed publikacją (jeśli Word coś podkreśla na czerwono, to prawdopodobnie w tym wyrazie jest błąd) i poczytaj trochę o interpunkcji – w ostatnich rozdziałach jest nawet dobrze, ale zawsze da się coś poprawić. Możesz też znaleźć sobie betę, która poprawiłaby stare rozdziały, jak i te nowe.
Jest dużo braków w kreacji świata, w opisach, w fabule sporo zgrzyta, dialogi nie zachwycają, tak jak i bohaterowie (z wyjątkiem Śmierci), a styl jest zwykły, nie wyróżnia się niczym, a do wszystkiego dochodzą błędy. Na jedynkę jest za dobrze a na trójkę sporo brakuje. Ten plus wynika jedynie stąd, że chciałabym Cię jakoś zmotywować do ciągłego pisania i doskonalenia się. Rokowania na przyszłość nie są złe, widać, że lubisz pisać, opowiadać jakąś historię, widać, że wkładasz w to serce, widać, że Ci zleży. Te wszystkie wytknięcia, uwagi, które przeczytałaś powyżej, mają za zadanie sprawić, byś zwróciła uwagę na to, co osobie, która nie czyta Twojego opowiadania, która nie jest z nim związana, nie pasuje, zgrzyta, jakie myśli i uczucia ma ta bezstronna osoba.
Życzę Ci wszystkiego dobrego i powodzenia w dalszym pisaniu.
***
I kolejna ocena już jest (miała ukazać się w weekend, ale praca zajmuje cały dzień, więc trochę mi zeszło). Cieszę się, że w końcu mogę nadrobić zaległości i powoli czyścić kolejkę. Autorzy zdecydowanie za długo czekają na ocenę ode mnie. Przepraszam.
Dalej, K-Project już obejrzałam, powoli czytam Małpę (i jestem prawie w połowie!), więc, Niofomune, ocena powinna się już niedługo pojawić. Nie przewiduję żadnych niepomyślnych wiatrów i mam nadzieję, że nic mnie teraz nie opóźni. Chciałabym do wtorku/środy opublikować ocenę, ale zobaczymy jeszcze, czy na pewno się wyrobię.

Miłego wieczoru!

4 komentarze:

  1. Dziękuję, że tak długo się rozpisałaś z fabułą. Właśnie główny problem mam taki, że pisząc, wiem, o czym mówię, więc za to nie mogę spojrzeć na to z drugiej strony.

    Jeśli chodzi o problem z imionami (Beniamin/Maks, Judith/Julia) wzięło się to stąd, że początkowo i Beniamin i Julia nazywali się inaczej, bo akcję chciałam rozgrywać w Anglii. Musiałam przegapić w edycji. Elizę zdrabnia się na Lizzy, bo ona tego sobie życzy.

    Rozdziały sprawdzam kilkakrotnie przed publikacją... a i tak przegapiam błędy. Chyba jestem zbyt przywiązana. Wiem, że mam praoblem z interpunkcją, ale i tak jest już o niebo lepiej od czasów, kiedy zabrał się do krótkich.

    Na pewno nie streszczę niczego w 50 stronach. Głównie dlatego, że do końca zostało jeszcze koło 120. Nie jestm mistrzynią scen akcji i nie planuję być, bo wolę sceny bardziej... statyczne.

    W przypadku wstawek z narracją trzecioosobową nie jest do końca tak, jak myślisz. W każdym razie w przypadku Śmierci. Fragmenty, które są bardziej z jego perspektywy są znaczące, ale zrozumieć to będzie można dopiero za jakiś czas.

    Wygląd Mal faktycznie nie jest opisany bardzo szczegółowo, ale to zasługa typu narracji. Zarysowałam jej ogólny wygląd, reszta zależy już od czyjejś wyobraźni, bo ludziom zazwyczaj nie zdarza się patrzeć w lusto i myśleć - Mam brązowe włosy, orli nos, dziwną brodę, pachnę czekoladą i... Za to widzę, że nad opisami miejsc i pozostałych bohaterów muszę trochę popracować. Daletgo też czasem niektóre rzeczy nie są dokładnie opisane - bohaterka o nich nie myślała.

    Z Sebastianem i Kubą masz częściową rację. Do historii wnosi coś tylko jeden, ale za to jest dla jej przebiegu dość istotny. Tyle, że jeszcze nie teraz. Mamy też inne odczucia co do Merricka - nie lubię go specjalnie, choć być może przyszłościowo.
    Co chciałam osiągnąć, przez cały rozdział z Sebastianem? To nie jest ściśle rozdział - opowiadanie jest ciągłe w oryginale, tyle, że raczej publikować by się tak tego nie dało. Ale do rzeczy - to była jedna z niewielu scen, w których mogą razem spędzać czas. Podwaliny do przyszłych scen.

    Dziękuję serdecznie za ocenę. Będę wiedziała, nad czym pracować.

    Pozdrawiam,
    Malcadicta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc rozdział, idzie się do tekstu przyzwyczaić i błędów niektórych nie znaleźć, ale literówki zazwyczaj Word podkreśla, więc z poprawą nie powinno być problemu.

      Jeszcze 120? Jej, to ile będzie tych rozdziałów? Co Ty tam planujesz, hm? :)

      Teraz rozumiem. A dużo tych wstawek Śmierci dużo będzie?

      Ludzie raczej tak nie myślą, ale mogą na przykład widzieć zmęczone brązowe oczy, blond włosy opadające na ramiona i tak dalej. Mogą to być także wzmianki podczas jakichś sytuacji.

      Niech zgadnę: to Sebastian jest istotny, nie Kuba? O nie, co Ty zamierzasz zrobić z Merrickiem? Tylko nie mów, że on będzie tym złym.

      Cieszę się, że mogłam pomóc i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Akira jak zwykle w formie :P Znalazłam literówkę w punkcie o bohaterach, ale jestem na tablecie i zabij, ale nie mam pojęcia jak skopiować tekst. Było tak chyba "niech" zamiast "niej".
    W każdym razie czekam na następną ocenę.

    Niofomune

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję. :)
      Znalazłam! I jeszcze za to też dziękuję. :D

      No tak, bo następna to ocena Twojego bloga. :D

      Usuń