sobota, 11 stycznia 2014

|0028| Odmowa - nigdynietracnadziejix.blogspot.com

Muszę z przykrością odmówić oceny tego bloga z aż czterech powodów:

a) ostatni post na blogu pochodzi z 20 września
b) na blogu znajduje się niewystarczająca ilość rozdziałów
c) autorka nie umieściła nigdzie linku do ocenialni
d) jak zaznaczyłam w swoim opisie - nie oceniam romansów obyczajowych.

czwartek, 9 stycznia 2014

Podsumowanie - grudzień 2013

Ravelle:
Odmowy: 0
Oceny: 0

Overrated:
Odmowy: 1
Oceny: 0

Akira:
Odmowy: 0
Oceny: 5

Diana:
Odmowy: 0
Oceny: 0

Malcadicta:
Odmowy: 0
Oceny: 1

Łącznie:
Odmowy: 1
Oceny: 6

Wiem, że to za bardzo nie moja działka, ale jedna trzecia stycznia minęła i mam nadzieję, że nikt się na mnie nie obrazi za bezprawne zagarnięcie.
Cieszę się za to, że dzięki Akirze pierwszy raz od długiego czasu mamy porządny, ładny wynik. Postarajmy się może utrzymać to jako tradycję ;)

sobota, 4 stycznia 2014

|0063| bogini-aeis.blogspot.com

Ocena bloga: bogini aeis
Autor bloga: Royal Bee
Oceniająca: Malcadicta

Wybaczcie mi proszę małą nieobecność, ale przekonywałam się aktywnie o granicach moich możliwości jak chodzi o zarządzanie czasem wolnym. Na szczęście teraz były święta.


”Bogini Aeis” jako tytuł brzmi całkiem ładnie i nie pozostawia wątpliwości co do tematyki bloga. Adres jest łatwy do zapamiętania i prosty, więc się nie mam czego czepiać.

Po wejściu na bloga wita mnie szablon wyjątkowo… Profesjonalny. Podstrony są, a w miejscu, w którym zazwyczaj znajduje się tekst – kolejne odnośniki do stron i postów. Po prawej też jeszcze mamy różne rzeczy w kolumnie, na dole tak samo… Troszkę się zgubiłam i pierwszą myślą był „Jak ja się tu zorientuję?”. Na szczęście kiedy czytelnik już się do niego przyzwyczai, szablon okazuje się bardzo wygodny.

Nie jestem za to pewna, czy taki układ strony jest najlepszy dla bloga z opowiadaniem. Czy naprawdę potrzebne są odnośniki na stronie głównej zamiast posta?

Nagłówek, który dojrzałam dopiero po chwili, bo jest trochę przytłumiony mnogością rzeczy na blogu, jest całkiem schludny i spokojny. Tytuł, „Aeis; fałszywa dusza” jest tytułem twojego opowiadania. Ogólny wystrój nie przeszkadza w czytaniu – biel, granat i czerń są dla oczu bardzo dobre i podkreślają wrażenie profesjonalizmu. Szablon jest dopracowany, estetyczny i dobrze się prezentuje.

Przejdźmy do podstron. Stronę główną pozwolę sobie pominąć, spis treści takoż (zauważę tylko, że jego obecna forma rozwijanej listy może w przyszłości, kiedy już zbierze się trochę rozdziałów, stać się nieporęczna).

Po co Ci właściwie ta segregacja postów po prawej, skoro wszystkie można znaleźć w odpowiednich zakładkach w pasku? Bo spis rozdziałów jest w dwóch miejscach, strony jak „o autorce” także. W takim razie ten dodatek na pasku bocznym jest zupełnie niepotrzebny (radziłabym się z tych dwóch pozbyć jego, bo jest mniej czytelny).

„O opowiadaniu” – nie mam tu nic do zarzucenia. Za to mam małą wyjaśniającą dygresję a propos narracji pierwszoosobowej – ona wcale nie znaczy, że bohater to zapamiętał i opowiada. Zazwyczaj opowiada o chwilowych odczuciach, obecnych przeżyciach w formie przeszłej, co jednak niekoniecznie znaczy, że są to. Zdarzają się książki w formie retrospekcji, ale w porównaniu z resztą, jest to niewielki odsetek.

„Bohaterowie” – znów, po raz któryś z kolei, jęknę – po co Ci to? Są tu tylko trzy główne osoby, nie wprowadziłaś tak niezliczonej ilości postaci co „Gra o Tron”, więc i rodów spisywać nie trzeba. Czytelnik powinien wyciągnąć obraz bohaterów bohaterów tekstu, a z perspektywy czasu mogę Cię zapewnić, że nie będzie miał z tym problemu. Jeśli, jak piszesz, nie zamierzałaś go tworzyć – na Twoim miejscu trzymałabym się tego założenia.

„F.A.Q.” – nic do zarzucenia nie mam. W sumie dobry pomysł na zebranie odpowiedzi na pytania w jednym miejscu.

„Uniwersum” – podoba mi się fakt, że traktujesz tę zakładkę jako „dodatek dla ciekawskich”, którzy nie chcą czekać na fakty z powieści i chcą od razu mieć ogólne pojęcie. Może jeszcze mapka pomogłaby z lepszym zobrazowaniem geografii, ale chyba nie jest tak szczególnie konieczna…

Masz u mnie wielki plus za dokładne opracowanie różnic w upływie czasu w obu światach i zasad, na jakich wspólnie funkcjonują.

Ani w „O Autorce” ani w „Kontakt” błędów żadnych nie zauważyłam.

„Linki” – „od zmierzchu do bloga” został usunięty. I to właściwie tyle. Zastanawiam się tylko, czemu w tej grupie jest też „spamownik”…

O grafice napisałam, więc przejdźmy do treści.

Zastrzeżenia mam u Ciebie do nazwiska głównej bohaterki. Flow. Wiem, że to sprawa tylko Twojego wyboru, ale brzmi ono właśnie jak nazwiska setek bohaterek opowiadań. Nie chodzi tu o jakiś konkretny zarzut, ale zauważ, że główni bohaterowie często noszą nazwiska takie jak Flow, Snow, Waters, Flower, Brown, Green… Część z nich to oczywiste słowa, które akurat pierwsze przyszły na myśl, a Flow zalicza się do pierwszych ładnie brzmiących. Nie jest to błąd, nie rzuca się bardzo w oczy – tylko taka sugestia, czy też spostrzeżenie (daleka zapewne od obiektywności, ale nie wiem, ile osób poza mną widzi tu podobieństwo).

– Trzy poziomy w górę po lewej... Dwa w górę po prawej... – wymamrotał, otwierając szklane drzwiczki zegara i ostrożnie przestawiając łańcuchy z obciążnikami w kształcie szyszek.

Hagrid w milczeniu pogroził mu różowym parasolem.
Ta scena jest chyba odrobinę zbyt podobna do Harrego Pottera, żebym mogła jej nie zauważyć. Dodam też, że niewielu ludzi, nawet jeśli już mówi do siebie, czyni to tak dokładnie, kiedy wie, co robić. Zazwyczaj to przypomina raczej niezidentyfikowane urywki typu „trzy na lewo… potem kosa…”. Natomiast to nasuwa raczej na myśl skojarzenie, że chłopak otwiera to wejście po raz pierwszy i powtarza dokładne instrukcje tak, jak zapamiętał. Jest subtelna różnica.

Jeśli tutaj upłynęła godzina, w „prawdziwym” świecie sekundnik przesunął się tylko o dziesięć pozycji. Tutaj wszystko działo się o szybciej – trzysta sześćdziesiąt razy szybciej.Podczas gdy Julia przeżywała tydzień, rankami chodząc do szkoły, a wieczorami kładąc się spać, w tym równoległym uniwersum mijały całe lata.

Jedna godzina – dziesięć sekund.
Jedna godzina to 360 sekund, czyli:
360 sekund – 10 sekund.
Wniosek jest taki, że w twoim świecie wszystko dzieje się tylko trzydzieści sześć razy szybciej.

Dodatkowo przez to tydzień w naszym świecie, będzie tam trwał trzydzieści sześć tygodni – czyli niecały rok.

Jedna sekunda w naszym świecie to dwanaście godzin tutaj.

To zaś pojawia się już kilka linijek niżej. Że jak? Napisałaś, że dziesięć sekund w naszym świecie to godzina w tamtym. Z tego wynika, że jedna sekunda to trzydzieści sekund w tamtym. Nawet biorąc pod uwagę błąd, który miałaś, ta sekunda to wciąż byłoby tylko sześć minut.

Wiesz, dlaczego przestawiłem zegar o cztery godziny? Bo przejście powrotne otworzy się równo za dwa miesiące tutejszego czasu.

A tu kolejny przelicznik. Też inny (bo najpierw masz stosunek 36 do 1, gdzie pierwsza liczba to czas w Armdorze, potem zaś 43200 do 1). Tutaj zaś wychodzi mi, że cztery godziny to dwa miesiące, czyli cztery godziny to (masz jesień, więc lutego nie biorę pod uwagę) 1464 godzin. Czyli masz tu stosunek 366 do 1. Jak sądzę chciałaś uzyskać 360 do 1 – zatem sugeruję zmienienie początku (sekundnik niech się przesuwa o jedną pozycję) i środka (gdzie coś ewidentnie poszło nie tak). Wtedy ostatni wynik mieści się w marginesie błędu.

Jeśli już chcesz brać się za dokładne obliczenia (co ja osobiście bardzo pochwalam, bo to sprawia, że różnica czasu nie jest tylko usprawiedliwieniem nieobecności bohaterki), to radzę je kilkakrotnie sprawdzać. Z kalkulatorem w ręku.

Ten fragment rozdziału piątego też będziesz musiała poprawić, kiedy ujednolicisz system:

– Czy to znaczy – nastolatka zaczęła ostrożnie – że jakby ludzie z tego świata przeszli do naszego, to postarzeliby się w ciągu kilku dni? – To było takie nieprawdopodobne, że aż logiczne.
– No proszę, dobrze kombinujesz – odparł Daniel, nie kryjąc swojego zdziwienia. – W dodatku tutaj mijałyby lata i po paru tygodniach nie mieliby ani przyjaciół, ani rodzin, do których mogliby wracać. O ile oczywiście dożyliby miesiąca.


Mam jedno pytanie – czemu właściwie kartka z informacjami o Aeis jest wyrównana do prawej? Kiedy pisze się od lewej do prawej, trudno jest pisać w taki sposób, więc byłoby to dla Daniela niewygodne. Swoją drogą naprawdę mało przydatnych informacji tam zapisał i zrobił to zadziwiająco poetyckim językiem, bez którego mógłby na pewno przekazać jej więcej faktów.

Naprawdę świetnie wypada scena, w której Julia jest pod wpływem narkotyku. Cała ceremonia też jest świetnie opisana, a przemowa wypadła bardzo naturalnie.

Zastanawiam się, czemu tylko Sergiusz darzy Daniela jawną niechęcią. Patrząc na to, że pojawia się i znika, a jego pojawienie się traktowane jest specjalnie, to trochę większa część kapłanów, zwłaszcza młodych i ambitnych, powinna być negatywnie nastawiona do jego mianowania. Wyjątki takiego rodzaju rzadko występują pojedynczo.

Uczta, a zwłaszcza próby wybrnięcia z niezręcznych sytuacji, są przedstawione bardzo naturalnie. Naprawdę interesujący jest też pomysł częściowego przerodzenia się politeizmu w kult bogini Aeis, jak i późniejszy rozwój wydarzeń. Jest to też bardzo prawdopodobne, co jest kolejnym plusem.

Nie mam wiele do zarzucenia samej fabule, poza tymi nielicznymi potknięciami. Masz zaskakujący, oryginalny pomysł i świetnie go realizujesz. Piszesz lekkim, przyjemnym językiem, który sprawia, że bardzo szybko i z wielką przyjemnością czyta się Twoje opowiadanie. Masz bogaty zasób słownictwa, co szczególnie dobrze widać w opisach.

Opisy są bardzo szczegółowe, ale zachowujesz właściwą proporcję, więc nie jest ich za dużo. Czyta się je po prostu z przyjemnością – jak na przykład opis uczty. Można z nich dobrze poznać świat, w którym porusza się Julia i zobaczyć, jak on wygląda. Początkowo brakowało mi opisów uczuć bohaterów, ale z czasem trochę ich przybyło. Są napisane barwnym, ciekawym językiem, a ty używasz często wyjątkowo ciekawych porównań.

Julia jest świetnie skonstruowaną postacią. Zaznaczyłaś gdzieś, że chciałaś uniknąć zrobienia ze swojej bohaterki Mary Sue – mogę Cię szczerze zapewnić, że Ci się udało. Z jednej strony dziewczyna jest wyjątkowo odważna i stara się radzić sobie najlepiej, jak umie, z drugiej jednak wciąż jest zagubiona, trochę dziecinna i nie wyróżnia się niezwykłą inteligencją. To dodaje jej realizmu i sprawia, że dużo łatwiej poczuć do niej sympatię. Gdzieś w środkowych rozdziałach jej zaskoczenie jest słabo widoczne w zachowaniu, ale szybko wraca w następnych.

Daniel też wypada nie gorzej od niej. Widać po jego zachowaniu, że jest rozdarty – z jednej strony od tego, co zrobi, zależy przyszłość Julii i jego samego, a udawanie jest szansą na przywrócenie potęgi kultowi Aeis, z drugiej zaś boli go fakt, że, wedle jego mniemania, dopuszcza się świętokradztwa. Ratuje dziewczynę przez impuls, czym odcina sobie właściwie wszystkie możliwości przerwania tej pantomimy, co widać, że chętnie by zrobił. Przypuszczam też, że rozwiniesz mocniej wątek jego przeszłości i tego, że nie potrafi się odnaleźć w żadnym ze światów.

Jedyny zarzut, jaki miałabym dotyczący Sergiusza, to fakt, że powinien mieć trochę widocznych popleczników. Gdyby sytuacja była realna, osób niezadowolonych byłoby więcej. Może nie pałających niechęcią aż tak, ale trzymających się bardziej na uboczu popleczników. Chętnie zobaczyłabym jak musi dokonać wyboru między zdemaskowaniem Julii, co w przypadku odnalezienia inkarnacji Ageona byłoby niemal równoznaczne z upadkiem kultu Aeis, a zaakceptowaniem tego spisku. Ma potencjał zostania bardzo ciekawym przeciwnikiem dla dwójki naszych głównych bohaterów.

Postacie epizodyczne (mówię tu głównie o szkolnych znajomych) też uniknęły zaszufladkowania, choć niewiele brakło. Mimo wielu cech „szkolnej zołzy” Angelika została dobrą koleżanką, która tylko nie bardzo rozumie, że Julia nie zawsze chce tego, czego ona.

Dialogi są bardzo naturalne i zróżnicowane. Widać, że Julia ma własny styl wypowiedzi, Daniel inny, a kapłani posługują się językiem zupełnie innej epoki. Bardzo dobrze widać też próby Julii do dostosowania się do innego słownictwa. Rozmowy nie brzmią sztucznie.

Widać, że dobrze dopracowałaś stworzony świat. Poza tym małym błędem z przeliczaniem czasu, którego najwyraźniej nikt nie zauważył, historia jest dopracowana, religie i bogowie też. Ujawniasz informacje stopniowo, unikając sztucznie wyglądającej ekspozycji.

W kwestii poprawności – błędów interpunkcyjnych niewiele, ortograficznych nie znalazłam. Tu kilka potknięć, które wyłapałam w czasie czytania – czasem błędnie budujesz zdania.

Rozdział III

Wyglądał praktycznie, jakby groził rychłym zawaleniem.

Bez przecinka.

Przez szczeliny, prócz świstu wiatru, uszy dziewczyny dobiegł głęboki dźwięk, przypominający brzmienie ludzkiego głosu.

Uszu, nie uszy.

Podążając za echem wzdłuż ściany, kilkanaście kroków za rogiem, Julia zaszła pod wielkie drewniane wrota oraz dwie gigantyczne kolumny, chyba jedyne elementy ruin nietknięte przez czas.

Podążała wzdłuż ściany kilkanaście kroków za rogiem?

Rozdział IV

Nie mam pojęcia, co by z tobą zrobili, ale dziękuj bogom, ba – boskim ptakom

To by oznaczało, że ptaki są ważniejsze od bóstw.

Większość z kapłanów to starzy ślepcy, którzy całe życia zatracili na służeniu w świątyni

"Całe życia stracili" brzmiałoby lepiej.

To by było na tyle. Twoje opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie, a potknięcia wszelkiego rodzaju zdarzają Ci się niezwykle rzadko, czego mogę serdecznie pogratulować. Niewiele jest rzeczy, które radziłabym poprawić. Piszesz bardzo dobre, oryginalne opowiadanie, na jakie bardzo przyjemnie trafić.

Z wielką przyjemnością wystawiam ci ocenę bardzo dobrą i życzę powodzenia w dalszym pisaniu.