środa, 3 lipca 2013

|0039| opowiesci-spisane.blogspot.com

Nie mam zielonego pojęcia, czy właśnie tak powinna wyglądać ocena nieszablonowa, ale cóż... Autorka taką wybrała i nie miałam wyjścia.
________________
Blog: opowiesci-spisane
Autorka: Ryksa Medlin
Oceniająca: Diana



Opowieści  spisane, czyli coś, co lubię. Już same „opowieści”  przyciągają moją uwagę. Brzmi to tak… poważnie i staro. Wyrazy oddzielone myślnikiem, jest dobrze. Napis na belce moim zdaniem trochę niewyraźny, szczególnie ostatnie słowo. Przez chwilę myślałam, że tam jest napisane „skrybyty”. I jest w nim błąd, mianowicie brakuje przecinka przed „kto”. Wydaje mi się, że to nie jest Twoja wina, tylko szabloniarki, ale głowy nie dam. Pierwsze wrażenie jest dość pozytywne – adres przyciąga samym sobą. Zapowiada się ciekawie.
            Jeżu, ale tu u Ciebie ciemno. Za dużo tego wszystkiego, aż oczy bolą. Każdy element jest z innej parafii i praktycznie nic ich nie łączy. O ile walczącą kobietę ze smokiem mogę sobie jeszcze jakoś wyobrazić, o tyle nie mam pojęcia, co robi tam ten cień, wyglądający dość współcześnie (chodzi o współczesność, nie o cień). Trochę za jasne to niebo przy nim. Wyróżnia się na tle innych, przyciąga wzrok – najpierw jest ciemno, ciemno, a potem nagle taki jasny akcent. Zwariować można. Kompozycja Ci się wali na lewą stronę. Po prawej jest tak strasznie pusto, a po lewej masz aż nadto tego wszystkiego.
To teraz zabawię się w jego interpretację. Powiem tak: jest smok, jest ciekawie. Naczytałam się tych wszystkich Eragonów, i jedyne, co przychodzi mi na myśl to Jeździec Smoka. Do tego jest dziewczyna na koniu, więc może ów jeździec będzie kobietą? Na pewno akcja toczy się w wymyślonym świecie. Władca będzie tyranem, a ta dziewczyna będzie próbowała go powstrzymać? No nie wiem... Jakaś wojna jest pewna.
Spam proszę zamieszczać w Uwagach. Spisy treści opowiadań znajdują się w zakładkach 'Ballada o Edwinie' i 'Zmarznięci' gdzie również znajdują się informacje na temat światów przedstawionych. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ani Ballady o Edwinie, ani Zmarzniętych nie ma w zakładkach. No i zabrakło Ci takiego malutkiego „p”.
Niestety muzyka, którą masz na blogu, uparcie nie chce mi się odtworzyć.
Chwała Ci za tę dużą czcionkę. Oczy mi się zbytnio nie zmęczą. Podsumowując: szablon wprowadza nas w odpowiedni nastrój i od razu widać, że mamy do czynienia z opowiadaniem fantasy, ale trochę za dużo jest w tym nagłówku.
Ramki sprawiają wrażenie nieuporządkowanych. Niby wszystko ładnie i pięknie, ale napisy zlewają się z tłem. Menu mogłoby być jakoś bardziej odznaczone, bo co wchodzę na Twojego bloga i od razu chcę na nie kliknąć, jakby to była jakaś zakładka. Wielki plus za odnośnik do strony głównej. Masz specjalne miejsce na SPAM, który regularnie czyścisz (chyba że masz go tak mało). Tak więc ludzie do woli spamują na odpowiedniej podstronie, a pod postami są dotyczące nich komentarze. Trzy zakładki prowadzą nas do opowiadań, gdzie zgromadziłaś informacje na ich temat. O, i Wilczyca otwiera się od razu w nowym oknie, świetnie.
W Trylogii Kalfragoru nie ma żadnych błędów, aczkolwiek później pojawia się coraz więcej. Wypiszę te z Zimy Tredecim, którą będę oceniać i z Linków i próśb, bo tam jest ich najwięcej.
Zima Tredecim
Wszystko zaczęło się od tego, że byli ludzie i stworzenia nad nimi czuwające. Ludzie nie wiedzieli o ich istnieniu. To one decydowały, że w zależności od ludzi, którzy rządzą Trzynastą Koroną  będzie ciepło, a plony obfite, lub że będzie mróz a plony marne. – zacząć można od czegoś; dwa powtórzenia; zbędne i brakujące przecinki.
Po pięciu tysiącach lat, wojen, pokoju, susz i urodzaju nastąpiła zima. – zbędny przecinek.

Nie wiadomo, kto to zrobił. – przed „który”, „kto”, itp., stawiam przecinki.

Jedni mówią że zrobili to Skggi* inni, że ci którzy obecnie obieli tron. *Skyggy-cień – to Skyggy czy Skggi?; ogonek zjadłaś. Nawiasem mówiąc, przed i po myślniku musi być odstęp.

Gdy ciała rodziny cara ostygły, od nich zimno rozniosło się na cały kraj. – pomieszanie z poplątaniem. Brak przecinka to jedno, a dziwny szyk zdania to drugie.

W Dolinie Trupów pojawia się mężczyzna oskarżony o zabójstwo. Pojawia się tam także mała dziewczynka o imieniu Loretta. A za nią, przybywa tam twór mroczny. Przybywają też inne, mroczniejsze, i groźniejsze. A najgorsze tkwią w ludziach. – cała masa powtórzeń i dużo zbędnych przecinków. Budujesz krótkie zdania pojedyncze i jesteś chyba uzależniona od zaczynania zdania od „a”.

każdy kraj ma swoje godło istnieje w nim religia oddająca cześć boską istocie z godła. – nie, nie, nie! Zdanie zaczynamy od wielkiej litery. Poza tym, jeśli już ma być takie długie, to po „godło” powinien być jakiś średnik. Znowu powtórzenie. W ogóle to o wiele lepiej wygląda to tak: Każdy kraj ma swoje godło. W poszczególnych państwach istnieje religia, której wyznawcy oddają cześć boskiej istocie z godła.
           
Linki i prośby

Bardzo proszę osoby czytające o:
-komentowanie(szczerze: czy się podoba, czy nie)
-jeżeli bardzo się podoba, proszę o dodanie na swoim blogu do listy linków.
Jeżeli zaś osoby czytające są zainteresowane świetnymi blogami, to tu podaję kilka adresów gdzie warto zajrzeć:
Opowiadaina:
- literówka; powtórzenia; brak przecinków; między nawiasami, myślnikami itp. a wyrazami stawiamy spację.

Na szczęście wszystkie linki działają poprawnie.

Nie zauważyłam nigdzie zakładki o bohaterach ani o Tobie. Ta pierwsza zawsze mi przeszkadzała – zwłaszcza, jeśli autorzy podają w nich informacje zupełnie niezwiązane z opowiadaniem – ale z reguły chciałabym dowiedzieć się czegoś o osobie, z którą mam do czynienia. Wiem, że niektórym to nie pasuje, ale przecież nie muszą w nią wchodzić, prawda? Niemniej jednak nie jest to błąd, tylko moje widzimisię, więc za to punkty nie polecą.

Zakładki krótko i zwięźle wprowadzają w klimat, wzbudzają zainteresowanie i podają kilka informacji o opowiadaniach. Jest w nich jednak bardzo dużo błędów, głównie interpunkcyjnych (ja nie jestem zbyt wrażliwa, ale jeśli widzę zdanie złożone i brak przecinka, to mnie coś trafia) i powtórzeń. Mam tylko nadzieję, że w opowiadaniu bardziej zwróciłaś na nie uwagę, bo na dłuższą metę strasznie trudno czyta się takie notki.

Nie! Proszę, nie! Przeczytałam pierwszy rozdział i mam ochotę komuś przywalić. Przebrnęłam przez drugi i mam ochotę zajrzeć do jakiś zasad używania przecinków na dobranoc. Na interpunkcję patrzy z przymrużeniem oka (oczywiście jeśli ktoś w ogóle nie używa przecinków, również nie ma wtedy lekko). To jest fragment z podstrony o mnie. Tak, uwaga w nawiasie odnosi się właśnie do Twojego bloga. Zaczynam się zastanawiać, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieje taki magiczny znaczek jak przecinek. On bardzo ułatwia czytanie, wiesz? Musiałam sobie poprawić prawie cały tekst, żeby przez niego jakoś przebrnąć. Parę błędów z W dolinie i Dwóch cieni:

Wił się na ziemi, ściskając brzuch z którego płynęła krew. ściskając to imiesłów. Część zdania z imiesłowem oddzielamy przecinkiem od tej z czasownikiem.

-Nie wiem, czy mogę ci pomóc-dotknął ręką rany, a chłopak załkał z bólu. – brak przecinka.

Nie wiedział, dlaczego mu pomógł. Może było to zrządzenie opatrzności, która nim pokierowała? – przed „który”, „która”, „które” stawiamy przecinek i również przed „czemu”, „dlaczego”, itp. Takich błędów jest więcej, na przykład Znalazł wystarczająco dużo ciał, którym ubranie nie było już potrzebne.

Uwagę jego przykuła dziwaczna szubienica, stojąca na wysokim podium zrobionym z drewna. – tu znowu imiesłów.

Była to mała, może siedmioletnia dziewczynka. – brak przecinka.

Gdy otrzymała odpowiedź, kiwnęła i z powrotem popatrzyła na kościotrupa. – jeśli masz dwa orzeczenia w zdaniu, musisz oddzielić je przecinkiem.

Zimno i zmęczenie spowodowało, iż wielu zapomniało, gdzie się znajduje i zapadło w sen. – przed „iż”, „że” stawiamy przecinki i dodatkowo przed „gdzie”.

Jednak to nie strach sprawił, że nie spał. – znowu to nieszczęsne „że”.

Takich błędów jest więcej, ale gdybym je wszystkie tu skopiować, zajęłoby mi to całą wieczność. Na Twoje szczęście oprócz tego piszesz całkiem poprawnie. Pomijając to, że logika Ci się czasem wali. Ale o tym potem. Tak przy okazji: czytanie opowiadań bez akapitów naprawdę męczy oczy. Błagam Cię, zrób je przy najbliższej okazji, bo bez nich tekst jest taki zbity i zniechęca do siebie.

Czytam i czytam, aż tu nagle… postawiłaś poprawnie przecinek! Czyli jednak wiesz, że coś takiego istnieje. Jeżu Borski, zdanie: To, że dotychczas tego nie zrobił, musiało więc oznaczać dobrą wolę. uznałam za najlepsze, jakie zbudowałaś w tym opowiadaniu. I nawet literówek nie ma! Ale takich zdań jest naprawdę niewiele. Gdybym miała wypisywać tu wszystkie interpunkcyjne potknięcia, ocena ta miałby więcej niż piętnaście stron w Wordzie. Powiem tylko tyle: przejrzyj jeszcze raz wszystkie rozdziały i powstawiaj przecinki przed „kiedy”, „gdy”, „który/-a/-e”, „bo”, „że”, „dlatego”, „jaki”, „jak”, „gdzie”, „w którym”, a także wszędzie, gdzie masz imiesłowy (końcówka –łszy, -wszy, -ący, -ąca, -ące, itd.). Oprócz tego zrób odstępy między myślnikami i trzykropkami, np.: Jeżeli byli tu zesłani za niewinność, to nie musieli plamić sobie krwią rąk, a i tak mieli co jeść( rozumiecie co mam na myśli...). (W dolinie). To zdanie powinno wyglądać tak: Jeżeli byli tu zesłani za niewinność, to nie musieli plamić sobie krwią rąk, a i tak mieli co jeść (rozumiecie co mam na myśli... ). Jak już przy nim jesteśmy – nie, nie rozumiem, co masz na myśli. Najpierw piszesz, że Geri jest w krainie, w której nie ma właściwie nic, a tu nagle wyskakujesz z takim czymś… To jest pierwszy rozdział, który już ma masę błędów. 

Uwagę jego przykuła dziwaczna szubienica, stojąca na wysokim podium zrobionym z drewna. Musiało ono, być tu jeszcze przed zimą, ale szubienicę zbudowali obecni mieszkańcy miasta. – błędnie postawiony przecinek; powtórzenie; brak przecinka.

Budujesz w zasadzie same zdania pojedyncze. Czasem jest ich tak dużo, że aż trudno się czyta. Takie zdania często pomagają wprowadzić odpowiedni nastrój, ale w tym przypadku: Wisiał na niej tylko jeden wisielec. Był on wielce osobliwy. Nie był powieszony 'tradycyjnie'. Sznur był podzielony na dwie pętle. Jedna przechodziła przez lewy oczodół i dziurę po nosie, a druga przez prawy i usta. (W dolinie) – jest to po prostu męka. Nie oczekuję od Ciebie budowania nie wiadomo jak długich zdań złożonych, ale bez problemu można te zdania złożyć w jedno. Poza tym, po co wzięłaś „tradycyjnie” w cudzysłów? Tak naprawdę to nawet nie jest cudzysłów, tylko coś na kształt apostrofu, ale mniejsza o to.

Również cytat z pierwszego rozdziału: Dziewczynka odwróciła głowę. Popatrzyła na Geriego. Miała jasne, błękitne oczy. Tchnęło z nich inteligencją i dumą. – o ile dobrze wiem, „dziewczynka” to rodzaj żeński, skąd więc to „popatrzył”? Literówki dwie. Mhm, czyli raz tchnęło z tych oczu inteligencją i dumą, a potem nie? Źle dobrałaś wyraz. Powinno być chociażby „widać w nich było”.

Byłoby miło, gdybyś zaznaczała myśli bohaterów kursywą. Nie jest błędem, jeśli tego nie robisz, ale kiedy widzę zdanie zupełnie wyrwane z kontekstu (Geri zobaczył małą istotkę patrzącą na wisielca. Karzeł? Pomyślał. Dziecko?  Jakie dziecko mogłoby tutaj przebywać? – W dolinie), naprawdę ciężko się połapać. To powinno wyglądać raczej tak: Geri zobaczył małą istotkę, patrzącą na wisielca. Karzeł?, pomyślał. Dziecko? Jakie dziecko mogłoby tutaj przebywać? Kiedy pierwszy raz przeczytałam Twoją wersję tego fragmentu, przeszło mi przez głowę „ło, Geri pomyślał! Ale po co tu ten karzeł?”.

Była noc. Na placu leżeli ludzie. Zimno i zmęczenie spowodowało iż wielu zapomniało gdzie się znajduje i zapadło w sen. To samo zrobiła mała dziewczynka- Loretta. Ją traktowano jakoś łagodniej. Było to dziwne zważywszy iż mieszkańcami doliny byli wyłącznie mordercy. Często człowiek, który nigdy nie zabiłby, a jedynie okoliczności go do tego zmusiły, żyje dalej sprawiedliwie. Wielu jest też takich, którzy zrobili coś bez powodu, by sprawdzić, jak się czuje osoba, która odbiera innej życie. Potem chęć mordu mija, lecz jest już za późno i trzeba ponieść konsekwencje swych czynów. (Dwa cienie) – przykładowy fragment, który zupełnie nie pasuje do reszty. Na upartego można stwierdzić, że piszesz o mordercach i wyjaśniasz ich pobudki, ale mam wrażenie, że wciskasz takie przemyślenia na siłę, bo chcesz wydłużyć i tak krótkie rozdziały. Akurat z tym morderstwem to się z Tobą nie zgadzam. Zabijanie uzależnia tak samo jak kłamstwo. Jeżeli już raz zabiłaś, drugi na pewno będzie. Chyba że masz silną wolę.

Jesteś uzależniona od „iż”, co wygląda tak sztywno jak kij od miotły. Wiem, że w takich epokach (bo ta trochę do średniowiecza jest podobna) używano tych sformułowań, ale w narracji to się nie sprawdza.

Ciemność pod szubienicą poruszyła się. Część ciemności zaczęła się nieznacznie poruszać. (Dwa cienie). A masło jest maślane, wiedziałaś?

-_Hej! Obudź się! Obudź się!_-_ Z przerażeniem stwierdziła, że leżała obok trupa.
-_Nie obudzi się_-_rozległ się za nią ochrypły, ale łagodny głos. (Córka mordercy, syn nierządnicy)  – przykładowy źle zapisany dialog. Oprócz tego, nie miałaś odstępu między myślnikami. No i nie wiem, po co powtórzyłaś dwa razy „obudź się”.
           
Wymiana i skracanie ubrań poszły sprawnie. (Córka mordercy, syn nierządnicy) – Nie wmówisz mi, że w krainie pełnej morderców, gwałcicieli i złodziei, przy kilkunastostopniowym mrozie i zerowymi szansami na cieplejsze odzienie, tej dwójce udało się przebrać ot, tak na środku ulicy i nikt ich nie zaatakował. To jest jeden z tych logicznych błędów, które przez to, że piszesz o wymyślonym świecie, są bardziej rażące i nie na miejscu. Nie sądzisz, że skoro akcja toczy się w jakiejś nieistniejącej krainie, to byłoby lepiej, gdybyś sama ją ogarniała?
           
Była nowa w branży i z dzieckiem. Go zostawiała samego w mieszkanku na poddaszu, a sama pracowała. (Córka mordercy, syn nierządnicy). Tak sobie czytam i… Geri zmienił imię?! Wydaje mi się, że chodziło Ci o „zostawiała go...”.
           
I nagle wprowadzasz zupełnie nowy wątek, zupełnie nową postać i mam wrażenie, jakbyś zaczynała zupełnie nową historię. Taki nagły przeskok z życia plebsu do szlachty. Z tym, że nie do końca umiesz oddać to życie. Wygląda to jakby Tencja była królewną czy tam księżniczką, żyjącą w skromnej chałupce z braćmi – wieśniakami. Pokażę Ci za chwilę na przykładzie. Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie ma czegoś takiego jak gubernatora? Gubernator owszem, ale nie ma formy żeńskiej.

Talię miała wąską, ładną pupę, wydatny biust(na oko D), szczupłe nogi i długą szyję. (Najmłodsza)  – bo ja koniecznie muszę wiedzieć, jaki rozmiar stanika nosi królewna! Na podstawie tego opisu Tencja w mojej głowie wygląda jak wysoka żyrafa z dużym biustem. Gratulacje, właśnie udało Ci się mnie rozśmieszyć. I kolejna rzecz, nie umiem sobie wyobrazić wyelegantowanej siedemnastolatki w butach na koturnie i sukni z wymyślną fryzurą, biegnącej sprintem po zamku. Poza tym, nie rozumiem całej tej rywalizacji między Mildą a Tencją. Okej, może się nie lubią, ale to jest matka i córka. Milda w żadnym stopniu nie przypomina podręcznikowej matki. Nawet nie chodzi o to, że jest matką! Jest starsza, mądrzejsza, powinna więc ustąpić Tencji albo wyjaśnić jej wszystko na spokojnie z odpowiednimi argumentami, a nie kłócić się z nią, obrażać i robić jej na złość. Zdecydowanie nie pokazuje, jak powinien zachowywać się człowiek dorosły, a na taką chce wychować Tencję.

Zazwyczaj, kiedy czytam o czyjejś śmierci, jest mi tak smutno, że mam ochotę się popłakać. Niezależnie od tego, czy jest to dobra, czy zła postać. Jednak przez śmierć Philipa przeleciałaś tak szybko jak F16 nad moim domem i na początku nawet nie zanotowałam, że go zamordowano. Nie udało Ci się oddać tej atmosfery śmierci po zabójstwie. Może i rodzeństwo ma teraz o jednego mniej do podejmowania decyzji w radzie, ale to jest ich brat! Jak umarł mi kot to się bardziej wzruszyłam niż Tencja i Ian po śmierci Philipa.

-To moja dziwka-uspokoił braci Philip. (Najmłodsza). Nie widzę tego. Jak ktoś z rodziny, która jest u władzy, rodziny królewskiej, może zachowywać się w ten sposób? Nie razi mnie samo słowo dziwka, chodzi o to, że jakieś maniery ich obowiązują, nawet wśród rodzeństwa. Może woda sodowa uderzyła mu do głowy, może z natury jest taki nieokrzesany, ale żeby na zebraniu rady takie coś? Przypomnij sobie te wszystkie filmy historyczne, gdzie dziecko mówi do ojca „wasza wysokość” i musi prosić o audiencję, żeby się z nim spotkać. To jest właśnie ten fragment, który sprawił, że mam wrażenie, jakby bracia Tencji byli wieśniakami, którzy spotkali się w karczmie przy piwie i próbowali zapanować nad światem. Jeżeli taki był Twój zamiar, to ja się nie dziwię, że Tredecim jest jakie jest i że tym duchom się to nie podobało.

 W końcu muł osunął się na kolana  a potem na pierś i skonał.  Dymitr ostrożnie zajrzał do środka. muł był martwy, to nie ulegało wątpliwości. (Skutki nieprzywiązywania muła) – zdanie zaczynamy od wielkiej litery. Mam nadzieję, że to tylko literówka, ale właśnie mam ochotę urwać Ci za to głowę. Rozumiem, że przecinki można przeoczyć, ale tej zasady to ja się uczyłam w pierwszej klasie podstawówki.

****Julia czytaj dżulia. (Skutki nieprzywiązywania muła). Po co tu tyle tych gwiazdek? Odnośnik był jeden, więc nie widzę sensu, by było ich tu więcej. To działa tak: jeżeli masz tylko jedną rzecz do wyjaśnienia, stawiasz jeden, a jeżeli więcej, to przy każdym kolejnym dodajesz jedną gwiazdkę. Jeśli w tym rozdziale postawiłabyś np. pięć, to w następnym wszystko się zeruje i zaczynasz od jednej. Rozumiesz?

Znów wprowadziłaś nową postać i… po jednym rozdziale ją zostawiłaś. Czy Ty specjalnie napisałaś jedną notkę po to, żeby opisać, jak Tencji ukradziono muła? Zapowiadał się naprawdę ładny wątek i mogłabyś go jakoś rozwinąć.

Już sama z nią podróż była trudna, nie mógłby z nią wytrzymać, gdyby ciągle się bała. (Trochę więcej o Gerim [ale wciąż za mało]). „Podróż” to rodzaj żeński, więc zabrakło tam „a”; brak przecinka; powtórzenie; dziwny szyk zdania. Pierwsze „z nią” powinno być po „podróży”. Często zdarzają Ci się takie literówki, w których zmieniasz zupełnie rodzaj rzeczownika. Na dobrą sprawę pokazujesz swoje lenistwo albo niedokształcenie (z góry przepraszam, jeśli Cię to uraziło, ale po prostu muszę to pokazać). Lenistwo, bo nie chce Ci się przeczytać tekstu jeszcze raz i wyłapać błędów, a w gorszym przypadku niedokształcenie, bo nie znasz zasad poprawnej polszczyzny. Ale myślę, że to po prostu lenistwo.

Kolejna sprawa, Shadows. Shadow to po angielsku cień. Zgodnie z zasadami tegoż języka, dodanie na końcu wyrazu „s” bądź „es” sprawia, że traktujemy go jak liczbę mnogą, tzn. w tym przypadku cienie. To co, Shadows, który jest jeden, ma po polsku na imię Cienie, nie Cień? Właśnie, dlaczego po angielsku? Dobrze brzmi po polsku, a jeżeli już uparłaś się na jakiś język, to bardziej pasuje łacina. Zresztą masz tam parę nazw po łacinie, dlaczego więc nie trzymasz się tego?

W górach było znacznie chłodniej niż w dolinie i nawet jemu, ubranemu w płaszcz Syggi _,_było zimno. (Więcej o Gerim [ale wciąż za mało]). Wymyśliłaś nazwę i sama robisz w niej błędy. To już nie jest lenistwo, to jest ignorancja!

Kręcił się jeszcze chwilę, pozorując robienie czegoś(jak ja kiedy trzeba coś sprzątnąć) po czym położył się obok dziewczynki. (Więcej o Gerim [ale wciąż za mało]). Pomijam już te wszystkie interpunkcyjne sprawy, chodzi mi o to porównanie w nawiasie. Jest nie na miejscu. Widziałaś kiedyś, żeby autor książki porównywał czyny postaci do siebie? Jeżeli masz jakiś wymyślony świat, zadbaj o to, żeby było coś, do czego można porównywać. Nie wiem, może  jakieś zwierzę, które jest leniwe… Coś jak koala albo leniwiec, tylko nazwij je jakoś inaczej. Wystarczy trochę pomyśleć, to  nie boli. Ale to z nawiasu to mi wywal, zamknij w skrzynce i klucz wyrzuć do morza.

Geri skoczył do przodu i zchwycił rąbek płaszcza. (Więcej o Gerim [tym razem dosyć]). Tego to już nie mogę Ci wybaczyć. Kobieto, nawet Word to podkreśla! On czasem podkreśla różne rzeczy, które są poprawne, ale teraz ma rację. Schwycił, nie zchwycił.

-Nie teraz!_-_krzyknął i ponownie zwrócił się do Maddox'a_- myślisz że miałbym ich płaszcz i ogrzewał się nim gdybym doznał krzywdy od nich? Byłbym żarty przez robaki, jeżeli miałbym szczęście. (Więcej o Gerim [tym razem dosyć]). Błędnie postawiony apostrof. Używamy go wtedy, kiedy ostatniej litery w wyrazie nie wymawiamy. Jeżeli postawiłaś go tam, znaczy to, że „madoksa” wymawia się „madoa”. Tak samo z Shadowsem. I Yanaltą, który pojawia się w późniejszych rozdziałach. Jeżeli nie chce Ci się pamiętać tej zasady, jest trochę łatwiejsza, ale nie aż tak dokładna: jeżeli wyraz kończy się na spółgłoskę, to nie stawiamy apostrofu, a jeżeli na samogłoskę, to wtedy go używamy. Prostsze do zapamiętania. Szczerze mówiąc, ja zwykle z niej korzystam.

Pewnie uważasz czytelniku, że powinnam opowiedzieć ci nieco więcej o Xabli i Skyggi, jednak mylisz się. Teraz poznasz historię Geriego i ona powinna(i musi) na razie ci wystarczyć. Wracajmy więc do naszych bohaterów, bo oto po krótkim śniadaniu(upolowany kilka dni wcześniej królik, dobrze zakonserwowany w śniegu przez Maddox'a) ruszyli dalej i oddalają się teraz zbytnio od nas, a niebezpiecznie jest zostawać w górach samemu podczas srogich chłodów. (Więcej o Gerim [tym razem dosyć]). Nie podoba mi się to. Piszesz, a tu nagle takie coś. Jeżeli już zwracasz się do czytelnika, to nie opowiadaj fabuły. Dlaczego nie możesz po całej tej wstawce napisać, co się z nimi działo przez ten czas?

Wiele nazw to po jakiemuśtam cośtam, ale nie chce mi się już więcej o tym pisać. (Więcej o Gerim [tym razem dosyć]). Znów wykazujesz się ignorancją. Jako czytelnik poczułam się jak śmieć. Dlaczego nie możesz wyjaśnić tych wszystkich nazw? Jeśli nie chce Ci się (a powinno, bo to Tobie ma zależeć, aby opowiadanie było jak najlepsze) pisać ich znaczeń pod rozdziałami, zrób sobie osobną podstronę, w której będzie słowniczek. Wymyśliłaś świat, wymyśliłaś jego zasady i język, więc jak najlepiej wprowadź w niego czytelnika.

Yanelt, człowiek chciwy na kamienie szlachetne mógł zaoferować im więcej dostaw aniżeli ich dotychczasowy sprzymierzeniec- Waredczka.(…) Miał nadzieję, że dotrą do zamku Yanalt’a przed pewną burzą. (Ptak). To w końcu Yanelt czy Yanalta? Znów ta sama sprawa z apostrofem.

Od śmierci Philipa minęły dwa tygodnie.  Jeszcze tej samej nocy zdecydowali wprowadzić w życie plan rady: wybrani przedstawiciele mieli negocjować z władcą Pavsolu, bogatego w płody rolne państwa. (Ptak). Spotkali się w nocy po śmierci Philipa czy w nocy dwa tygodnie od niej?

Koń jednak szarpnął się, wyrwał żołnierzowi uzdę z rąk i popędził przed siebie. Wyprzedził ich kolumnę o kilka metrów i spadł. (Ptak). Pozwólcie, że coś wyjaśnię.

Zdjęcie najzwyklejszego konia z ogłowiem. Ludzie często zamiast tego słowa używają „uzdy”. Dobrze robią, tyle że Tobie pomyliła się chyba uzda z wodzami. Wodze zaznaczyłam na czerwono. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby koń wyrwał jeźdźcowi ogłowie z rąk, bo wtedy musiałby poodpinać to i owo. Więc zwierzę wyrwało mu wodze (ewentualnie lejce, jak już używasz amatorskiego słownictwa, z tym, że lejce są w bryczce). Poza tym kto spadł? Koń czy żołnierz?

Mężczyzna spojrzała niego wzrokiem który świadczył że nie pierwszy raz słyszy tego typu pytanie.-Nic nie możemy zrobić teraz, w czasie deszczu. Tylko pozabijamy się szukając truchła. Rano, gdy nie będzie lało znajdziemy go i pogrzebiemy.Dotarli do zamczyska. Było ogromne, ciemne i złowrogie. (Ptak). Zwykle wypowiedź bohatera zaczynamy od nowej linijki. Kiedy ją kończy, również od następnej piszemy dalej. Chyba że mężczyzna powiedziała (już któryś raz wykazujesz się skrajnym lenistwem i nie wyłapujesz takich głupich błędów), że dotarli do zamku, który był ogromny, ciemny i złowrogi. Ale w to akurat wątpię.

Ściągnęła pelerynę, kurtkę i koszulę. Rozpięła stanik. (Ptak).  Serio? Nie prościej po prostu „zdjęła z siebie wszystko”? Nie muszę koniecznie wiedzieć, że Tencja akurat raczyła rozpiąć stanik (rozmiar D, o ile dobrze pamiętam!).

Nazywała się Joera, imię częste na wyspach.  A w posagu wniosła mi zdradę! – uderzył pięścią w stół. Przed jego oczami przesuwały się teraz obrazy minionych dni. - Był pewien prostaczek z jej wysp. Uprosił, bym przyjął go na służbę.  A pewnej nocy… _wróciłem wcześniej z polowań. I co? Wracała od niego. Kurwa! Wiec… _zabiłem oboje. Wyruchałem ją. Nie myśl sobie, że sam. Tam, gdzie był ów prostak miałem być ja?! We wszystkie otwory, które można wyjebać. Gruszką kurwy (Ptak). O, Joera miała gruszkę? Ten owoc? Nie wiem, czy powinnam to tak kopiować, czy może ocenzurować. Uderzyło mnie to, że potrafisz aż tak brutalne sceny opisywać aż tak bezuczuciowo, sucho. Znów odnoszę wrażenie, że szlachta w tej krainie to sami prostacy. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to przez jakże wyszukane słownictwo… Jak już mówiłam, strasznie to brutalne. Na miejscu Tencji zeszłabym chyba na zawał, a jeśli nie, to wrzeszczałabym, ile wlezie. Coraz bardziej wulgarne robi się to opowiadanie i przysięgam, że jeżeli jeszcze raz coś takiego opiszesz, to wystawię odmowę. Dużo rzeczy czytałam (między innymi Drarry, w którym każdy każdego gwałcił), ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Małe, krótkie, a jak potrafi zniesmaczyć.

-Daruj sobie, dziecko.
-Nie nazywaj mnie tak! Nie jestem dzieckiem.
-Nie jesteś? A co przeżyłaś, że tak twierdzisz?-zaatakował. (Opowieść Eagle’a).
Czy siedemnastolatka musiała coś przeżyć, żeby nie być dzieckiem? Z biologicznego punktu widzenia Tencja była już nastolatką. Nie rozumiem, dlaczego aby nie być dzieckiem, człowiek musi coś przeżyć. Jakiś rytuał przejścia czy co? Twoim tokiem rozumowania, dzieckiem przestałam być w piątej klasie podstawówki, a jednak wtedy nie czułam się jak ktoś doroślejszy. Nie zgadzam się z tą teorią – przecież niektórzy ludzie żyją normalnie i bez przykrych wypadków. Oni też są dziećmi?

Zawsze się zastanawiałam, co takiego mogą zrobić krople wody. Wcześniej wiedziałam, że są takie tortury, ale nie mam pojęcia, dlaczego to jest gorsze od tych „normalnych”. Nie wiem, ale chyba nie chcę próbować.

Pomyślał, że nie będzie się dalej ze mną cackać. Zdecydował się na krokodylowe nożyce i zgniatacz głowy- Tencja odruchowo spojrzała na jego krocze. Zaśmiał się krótko- nic mi nie zrobił. Widzisz... w mojej celi wciąż była jej... szczątki. Jej ojciec przekupił go by mógł wejść i je zabrać. (Opowieść Eagle’a). I co, Yanalt tak długo się za to zabierał, że aż ojciec zdążył przyjechać? Tortury to się od razu zaczyna a nie czeka i zastanawia.

Taki trochę brutalny ten rozdział, aż mnie wszystko boli. Ale te okropności nie są aż tak źle opisane jak w poprzednim, więc odmowy nie będzie. Na szczęście, bo już przebrnęłam przez wszystkie rozdziały i doszłam do tej części, w której skupię się na całokształcie.

            Masz całe mnóstwo bohaterów. W dodatku żadnych epizodycznych! Naliczyłam się jedenastu, z których może czterech jest drugoplanowych. Pewnie i tak kogoś pominęłam. Wiecznie wprowadzasz nowych. Każdy rozdział to tak właściwie ze dwie nowe postaci. To nie jest dobre, bo w pewnym momencie sama się w tym wszystkim zaplączesz.      
           
Nie mam pojęcia, jak do tego doszło, o niektórych trochę wiem. To znaczy z wyglądu. Tencja nadal przypomina mi żyrafę z dużym biustem, a każdy mężczyzna w Twoim opowiadaniu jest przystojny. Przy okazji też prostakiem, ale może taki był Twój zamiar. Właściwie syn Yanalta jest tylko przystojny, bo żadnych opisów to tam nie było – jedynie że ma jedną nogę dłuższą od drugiej. Tak, mężczyźni przypominają mi Mary Sue. Każdy  z nich ma jakąś tragiczną przeszłość, ale są piękni i to im wszystko rekompensuje. Nawet człowiek, który był torturowany jest okazem urody! Oczywiście o wyglądzie Dymitra słowem nie wspomniałaś. Ciągle powtarzasz, że Loretta ma jasne włosy i oczy, a starczy powiedzieć to raz. Nie wiem, jak wygląda Ian, Philip, Kosma, Milda, Yanalt (oprócz brody i włosów z siwymi pasemkami), Julia… Wszystkie twarze to białe plamy, które sama muszę jakoś zapełnić. Bardzo dokładnie opisałaś Tencję, a o innych nie wspomniałaś. Wszyscy tutaj są tacy sami. Każdy się boi, jest odważny i głupi. Jedynie Tencja się wyróżnia, i wygląda na to, że jej poświęciłaś najwięcej uwagi. Doczepię się jeszcze do imion. Połowa z nich ma imiona jakieś takie… wymyślone, a reszta? Ian, Philip, Julia, Dymitr… to są prawdziwe imiona. Dość pospolite, można powiedzieć. Nie jesteś konsekwentna w tym opowiadaniu; jeżeli już wymyślasz, to rób to do samego końca.
Tak samo jest z opisami miejsc – po prostu ich nie ma. A jeśli są, to np.: Dojechała do dość dużego domu z oddzielnym dziedzińcem. I to wszystko! Nic więcej nie wiem na temat mieszkania Philipa. Nie mam też pojęcia, jak wygląda pokój Tencji, to miasto, w którym Geri poznał Lorettę (o nie, przepraszam, wiem, że była w nim szubienica), mieszkanie Julii. Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo to przeszkadza w czytaniu. Brak opisów wszelkiego rodzaju utrudnia mi wyobrażenie sobie czegokolwiek. Przecież to jest jeden z ważniejszych elementów opowiadań! Nie można o nim zapominać, a i rozdziały będą dłuższe, jeżeli raz na jakiś czas wpleciesz opis.
Dialogi nie są wymuszone ani drewniane, ale też nie oddają dobrze emocji. Mam wrażenie, że piszesz je tak na odwal, bo muszą być. Postaraj się wczuć w sytuację bohaterów i spójrz na to, jak Ty się czujesz i jak Ty byś zareagowała. Ogólnie Twoje opowiadanie sprawia wrażenie takiego bezuczuciowego. Zgwałcił kobietę? Dobra, co z tego, przecież nic się nie stanie, jeśli będzie to mówił tak, jakby się nauczył na pamięć. Akurat w tym fragmencie nie widać nawet złości, która powinna mu towarzyszyć chociaż ze względu na to, że żona go zdradziła. Kolejna sprawa – rozmowa Loretty z Gerim i Shadowsem. Dla mnie to wyglądało tak, że Loretta się boi Maddoxa przez pięć minut, a potem stają się najlepszymi przyjaciółmi.
Odnoszę wrażenie, że sama za bardzo nie wiesz, co masz zrobić z fabułą. Ciągle wplatasz nowe wątki i one są tak nieogarnięte jak nasi politycy. Nie chce mi się wierzyć, że na początku planowałaś poświęcić jeden rozdział na opis, jak to Tencji ukradziono muła. Dymitr powstał, bo Ci się tak przyśniło, a że teraz nie masz pomysłu na dalszą historię z nim, zostawiłaś ten wątek. Może się mylę, może on odegra jakąś ważną rolę, ale na razie za bardzo jej nie widać. W zasadzie akcja w ciągu tych ośmiu czy dziewięciu rozdziałów nie zdążyła się rozwinąć. A powinna, bo zaczyna wiać nudą. Nie wiadomo, co jest celem tej historii, głównego wątku nie ma. Mimo że jakiś tam element fantastyki jest, to nie za bardzo go widać. Cała ta afera z Shadowsem zginęła w odmętach problemów Tencji. Tak naprawdę to Maddox i Geri powinni odgrywać tu główne role, bo to w nich tkwi największa tajemnica. Naprawdę radziłabym Ci skupić się na nich trochę bardziej, bo to ich wątek najbardziej ciekawi czytelnika.
O, i wreszcie jest coś, za co mogę Cię pochwalić. Ogólnie Twój styl pisania jest bardzo dobry, aczkolwiek popracuj jeszcze nad oddawaniem emocji. Widać, że łatwo przychodzi Ci pisanie i nie masz większych problemów z wysłowieniem się. Nie jest zbyt nudny i zbyt oficjalny, ale nie przesadzasz też z luzem. Czyta się Ciebie lekko i łatwo da się zrozumieć, o co Ci chodzi. Pod względem oryginalności nie jest już tak kolorowo. Opowiadań o Cieniach jest na pęczki i nawet w książkach ten motyw jest często używany. Zima spowodowana złym władcą? Również było. Mówię tu o wszystkim, bo oczywiście wątki poboczne, takie jak jazda na mułach bądź ludzie chodzący po zamkach w strojach ptaków to już zupełnie inna historia. Tak, to jest oryginalne, ale nie rekompensuje tych głównych wątków.
Uff, czas na podsumowanie. Według mnie zasługujesz na dopuszczający.
Popracuj nad interpunkcją i rób odstępy między znakami. Może beta? http://betowanie.blogspot.com/ - to jest naprawdę dobra strona i na pewno znajdziesz kogoś dla siebie. Zadbaj o akapity, wydłuż rozdziały, bo niektóre mają po stronę w Wordzie, jeśli się zmniejszy czcionkę do jedenastki. Zastanów się również nad bohaterami i pamiętaj o opisach. Bez tego ani rusz. Jeśli jednak akcja ma się rozwinąć, a Dymitr okaże się bohaterem, który będzie miał wpływ na jej rozwój, to przepraszam za tę opinię. Na razie tego po prostu nie widać i moim zdaniem za wcześnie zgłosiłaś się do oceny.

7 komentarzy:

  1. Też zrobię maślane oczka, że Ci zasłoniłam ocenę, ale na swoje usprawiedliwienie ma to, że ją opublikowałam w tym samym czasie niemalże i Twojej nie zauważyłam:)
    Wybaczysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaj moją łaskę!
      A tak serio, nie ma sprawy :) W końcu mamy jeszcze jedną ocenę do napisania, a do końca stażu nie zostało znowu tak dużo czasu.

      Usuń
  2. 1. Jeżeli czegoś nie wiesz, nie rozumiesz, nie jesteś pewna - zapytaj się nas, a my wszystko wyjaśnimy, podpowiemy, pomożemy.

    2. IMO mogłabyś pogrubić poszczególne kryteria, by szybciej można było się dostać do danego punktu.

    3. "-Nie wiem (tutaj powinien być przecinek, nie za "czy") czy, mogę ci pomóc-dotknął ręką rany, a chłopak załkał z bólu. – brak przecinka."

    4. Ocena dobra, mi się podobała. Tak trzymaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli chodzi o urodę Tencji to... Dobra mam bujną wyobraźnię. A jej konflikt z matką? Rodzice bardzo często kłócą się z dziećmi. Poza tym, wychodzisz z założenia, że krajem musi rządzić jakaś wybitna szlachta. U mnie są to zwykli ludzie, którzy doszli do władzy. Tak wątek Dymitra się rozwinie. A co do kwestji wymyślonych imion: Loretta, Geri, Maddox to istniejące imiona. Zgadzam się, nie powinnam Tencji nazywać jak nazwałam. Ale Yanalt czy Ptak to postacie które żyją w innej kulturze, wobec czego ich imiona także się różnią.
    Jeżeli, zaś chodzi o 'iż' to ja po prostu używam tego słowa, nie jest celowym archaizmem.
    Mężczyźni... cóż, gdyby Ptak nie był przystojny, to nie miałby szans u dziewczyny. Ona dla niego ryzykowała życiem!
    Yanalt nie zgwałcił swojej żony. Torturował ją gruszką. Takim narzędziem.
    Maddox musi być ładny ze względu na pochodzenie, Geri jest stary i dlaczego odmawiasz biednemu kalece jakim jest syn Yanalta prawa do ładnej paszczy?
    Tamte cztery gwiazdki... Nie wiem czy zauważyłaś to, że jak piszę przypis, to oddzielam go trzema gwiazdkami od treści. Musiałam nie przenieść do następnej linijki tekstu z jedną gwiazdką.
    Jeszcze jedno: to co uważa Quatral na temat dorosłości to nie koniecznie to co uważam ja. Idąc twym zaprezentowanym tokiem rozumowania, to jeśli piszę o rasiście oznacza to, że sama nim jestem.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakaś ona ryzykowała dla Ptaka życiem, bo jest przystojny. Padłam na ziemię i nie wstaję xD W dodatku faktycznie Yanalt wcale nie zgwałcił swojej zony, on ją tylko WYRUCHAŁ. A teraz wybacz, ale idę się potopić w średniowiecznej beczce pod wisielcem, żeby ochłonąć.

      Usuń
    2. Cóż oceniająca pisze o gwałcie, a sorry do zakochania potrzeba urody. Najpierw się zakochał, a pierwsze wrażenia jest NIEZWYKLE ważne. I nie wyruchał jej tylko wsadził jej gruszkę. Wiesz co to jest?
      Brawo za anonimowość.
      I w ogóle nie znasz opowiadania, więc nie bardzo możesz się wypowiadać.

      Usuń
    3. W pierwszym zdaniu najpierw piszesz o gwałcie, a później o zakochaniu? WTF? Sama napisałaś, że on ją WYRUCHAŁ, ale no spk, to nie był gwałt. Chyba że on ją wyruchał tą gruszką xD Tak, wiem, co to jest Nie ma to jak pociskac za anonima kogoś, kto nie ma konta na bloggerze.

      Usuń