niedziela, 6 stycznia 2013

|0017| hermionawzespole.blog.onet.pl

Autor: Agusia
Oceniająca: Gloomy


(Ocena została napisana jeszcze przed zmianami na portalu blog.onet.pl) 

Nie jestem fanką cyklu książek o niezwykłym młodym czarodzieju i jego perypetiach – cała moja znajomość tematu wynika tylko i wyłącznie z ekranizacji tej serii oraz pewnej parodii, w której główną rolę odgrywał Voldemort. Może właśnie dlatego mam nadzieję, że blog „hermionawzespole” będzie trzymał poziom (co nie znaczy wcale, że musi być profesjonalnym pastiszem).
Adres jest dobry. Naprawdę. Gdyby jednak między jego członami pojawiły się myślniki uniknęłabyś mało estetycznego efektu. Adres spełnia wszystkie wymagania czytelnika, a przynajmniej moje – informuje z czym mamy do czynienia, w jaki sposób zostanie to przedstawione i czy w ogóle warto kliknąć w link. Tak, to wszystko można z niego wyczytać. Hermiona, zespół – i już wiadomo, że to raczej nie będzie ani romans, ani schematyczne opowiadanie z cyklu „a gdyby...”. Istnieje jeszcze obawa, że wkradną nam się wątki miłosne pomiędzy członkami owego zespołu, a naszą Hermioną, co, jak dla mnie, równa się tylko i wyłącznie z romansidłem fanowskim (bo muzykami muszą, koniecznie muszą, zostać chłopcy z boysbandu).
Cytat na belce miał być fajny. Tak, MIAŁ, bo nie jest. Przekombinowany (i to bardzo mocno), w dodatku nieśmieszny. Jedynie mogę cichutko przyklasnąć za Paulo Coelho, ponieważ ten element jeszcze mnie bawi pomimo wielokrotnego odgrzewania. Zastosowanie „rzyci” zamiast „życia” całkiem udane, chociaż nieoryginalne. Na tym pozytywy się kończą. „Chistoria Chermiony w Chogwarcie” jest całkowicie zbędna. Ani to fajne, ani śmieszne. I brzydko rozciąga belkę.
Nie jestem zwolenniczką oceniania szaty graficznej, ale tutaj chyba muszę się zatrzymać i powzdychać troszkę z dezaprobatą. Nie wszystko, wykonane jest samemu, jest dobre. Nawpychanie na siłę mnóstwa elementów nie daje dobrego efektu. Jednak pomysł nie jest zły. Uczepiłabym się raczej wykonania. To wszystko można byłoby z pewnością zrobić ładniej, bardziej estetycznie, profesjonalnie... ale mam wrażenie, że Tobie, droga autorko, się po prostu nie chciało. To przykre. Albo robisz skąpy, ale estetyczny nagłówek, albo starasz się zrealizować swój pomysł w sposób profesjonalny za pomocą kogoś innego, kto to potrafi i nie wyjdzie z tego brzydka sklejka z Painta. Poza tym plus za Bonda i pierogi.
Tło jest koszmarne. Mam wrażenie, że to wszystko pływa w jakiejś kosmicznej pustce i chyba za bardzo się nie mylę, bo twój blog to kosmos, ale nie wiem jeszcze czy w negatywnym, czy pozytywnym znaczeniu. Brzydka kolorystyka, estetyka ledwo zipie, a literki niemiłosiernie się kurczą w oczach. Jakże nieprzyjemna scena dla naszej Hermiony!
Na stronie głównej poupychałaś wszystko, co wlezie, ale całe szczęście w tym „wszystkim” zawierają się w miarę przydatne elementy, które mogłaś jednak posegregować i uporządkować w menu. I znowu to nieprzyjemne wrażenie, że Tobie się po prostu nie chciało tego robić. Uwierz, ja również lubię chaos, ale nie popadajmy w skrajności. Twój blog jest surowy i pusty, jakby żywcem wyjęty z początków wielu blogerów. Ja wiem, że to wszystko to są jaja, pisanie dla hecy i wielki ubaw, ale taki blog z parodią może chyba prezentować się dużo lepiej i bardziej estetyczniej, prawda?
Krótkie streszczenie fabuły jest w porządku. Tak, naprawdę. Nie wiem co się będzie działo, nie poznaję dokładnego zarysu całej historii, ale nadmiar znajomych mi nazwisk i nazw przyciąga i ciekawi. Chociaż jest to infantylne, to jest prawidłowe. Mi pasuje.
„Wyjaśnienie” zbija mnie z tropu, bo chociaż pierwszą moją reakcją był nieufny uśmiech, to teraz na poważnie się zastanawiam nad tekstem tej podstrony. Przyjmijmy jednak opcję: „robię to dla jaj, a to jest tylko wymówka gdyby ktoś się czepiał”. Tak będzie łatwiej.
Podstrona z bohaterami w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu, a nawet niezbędna. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Idealnie pasuje do charakteru bloga.
Ciekawi mnie treść. Tak okropnie bardzo mnie ciekawi. Wiem, czego mogę się spodziewać, więc nie stawiam wysoko poprzeczki. Sporo osób pewnie by się zraziło, pokręciło głowami, pluło jadem i tak dalej, ale ja mam dzisiaj dobry humor i umysł otwarty na wszystko, co nie jest robione na poważnie. No to jedziemy.

„Kolejny dzień hermionny”
Już rozumiem twój zamysł. Albo Ciebie rozgryzłam, albo przeceniam, ale do rzeczy – Ty się nabijasz. Trochę niezgrabnie, ale dobitnie nabijasz się z tych wszystkich słodziasnych blogów. Po przeczytaniu kilku analiz na licznych blogach tym się zajmujących, zejście na śniadanie, opis ubrania oraz „letki” makijaż kojarzą mi się tylko i wyłącznie z Mary Sue oraz typowymi wstępami do blogasków. To nawet dobre, chociaż, trzeba to niestety moja droga przyznać, pod względem formy kiepskie. Tak właściwie to ten rozdział (niech już nosi ten dumny tytuł) jest streszczeniem (bardzo skąpym i bardzo tandetnie napisanym) wielu blogowych opowiadań fanowskich, które zazwyczaj wychodziły spod palców nastolatek. Piosenka Miley Cyrus – przegięcie. Trzeba znać umiar, naprawdę. Nie możesz upchnąć wszystkiego, co według ciebie (i to zasługuje na podkreślenie) jest tandetne, nieciekawe i kiepskie w to opowiadanie, bo wyjdzie mieszanina chamstwa i przekonania o idealności własnych gustów.
„Malfoj i inni”
Tandeta jak nic, ale na razie nie zrażają mnie jeszcze takie klimaty. Twoją zaletą są krótkie teksty, bo przynajmniej mnie nie męczą, czasem może się lekko uśmiechnę, ale do humoru najwyższych lotów to nie należy. Pierogi – nosz kurde, ja też je lubię, ale żeby robić z nich bohatera, prawie że głównego? Tak, tak, ja wiem, że to dla Ciebie to są tylko jaja i dobra zabawa, być może (zapewne!) pisanie na odwal, ot tak, dla odstresowania się, ale jeżeli już to publikujesz to powinno mieć to jakąś formę, nie sądzisz? Można tworzyć takie luźne blogi w dobry sposób (www.voldus.blog.onet.pl, www.brudna-koszulka.blog.onet.pl). Ty najwidoczniej nie umiesz i zależy tobie tylko na prowokacji. To przede wszystkim strata czasu. Chyba, że śmieszy to kogoś z twoich znajomych, ewentualnie krejzolki w nieco młodszym wieku, chociaż lepiej byłoby nie zatruwać  młodych umysłów takimi, za przeproszeniem, śmieciami. Może i ma to jakiś sens – parodia, charakter wyśmiewczy – ale zdecydowanie źle ubrany. Przekaz ginie pod kiepską treścią, przesadzoną w stylizacji.
„Trasa konzertowa”
Zmiana stylu wyszła na dobre. Czyta się o wiele lepiej, brzmi całkiem nieźle, a estetyka wzrosła. Brawo, jakiś postęp. Chociaż zrobiło się troszkę nudno. Jedyny pozytywny fragment: „zapytał twierdząco”. Gdybyś utrzymała się w takim paradoksalnym, może trochę przekornym stylu, byłoby, może nie „dobrze”, ale „całkiem nieźle”.
„Niespodzianka”
Chaos, chaos, wszędzie chaos. Jest niebieska budka, jest Edward i jest kilka całkiem-całkiem fragmentów oraz sporo tych strasznie złych. Nie śmiałam się w głos – nie śmiałam się w ogóle, ale powiedzmy, że akceptuję twoją „twórczość” i nawet podoba mi się pomysł – „upchnąć wszystko, byle było tylko bardziej dziwacznie i nielogicznie”. W przypadku twojego opowiadania, które jest ewidentną parodią robioną dla zabicia czasu, mogę to jeszcze tolerować i patrzeć na to z zupełnie innej perspektywy. Takie twory jednak nie powinny być pisane na poważnie i, tym bardziej, rozpowszechniane. Nie jesteś oryginalna pod tym względem ani jedyna w swoim rodzaju. Im mniej kiepskich pastiszów, tym lepiej.
„Odwiedziny”
To już się robi nudne. Próbuję znaleźć coś śmiesznego, może jakiś zamaskowany element komiczny, albo coś w tym guście, ale wciąż natrafiam na nieudolne staranie się zrobienia pastiszu. Może i na początku miałam jakąś malutką nadzieję, że pójdziesz w dobrym kierunku, ale coś Tobie nie wychodzi. Spadasz coraz niżej. Wprowadzasz w fabułę straszliwą nudę. Pogmatwane wątki są w porządku. Brak logiki jest w porządku. Naśmiewanie się z idealizowania Hermiony w opowiadaniach na innych blogach jest w porządku. Ale to za mało. Poza tym pierogi powodują już u mnie odruch wymiotny. Przesadzony element komiczny to zły element komiczny, kapujesz?
„Druga relikwia i koncert”
To, że podoba mi się pomysł łączenia bohaterów, trochę mnie przeraża. Harry jako Iron Man? To jest dobre. Zastanawia mnie tylko, czy dalej twoje rozdziały będą tak nudne, mało śmieszne i, nie ukrywajmy, pisane na siłę i bez większego zastanowienia oraz ambicji? Tu nie ma ani pasji, ani zainteresowania, a jedynie zabijanie czasu i to najokrutniejszą metodą – grafomanii. Tylko, że ta grafomania mogłaby prezentować się lepiej.
„Harry Iron”
Wspominałam już, że lubię długość twoich tekstów? Przynajmniej szybko się czyta. I, co najważniejsze, mój mózg może sobie trochę odpocząć. W każdym razie masz malutkiego plusa za „A nie mógłbym ja być twarzą?”.
„Gdzie jesteś? :....(”
Podoba mi się to, że dodałaś zdjęcie – w przypadku twojego opowiadania jest to w porządku, pasuje, nadaje klimat. Bond i Hermiona w jednym opowiadaniu? No nieźle. To jedyny pozytyw tego rozdziału – zdecydowanie za dużo pierożków i bardzo kiepskiej narracji.
„Wielki finał”
Ten rozdział to jedno, wielkie zbiorowisko absurdów i mieszaniny wątków oraz bohaterów z różnych książek. Nie ma sprawy, może być – jakoś zniosę ten natłok informacji. Masz jednak tendencję do popadania w skrajności i upychasz w opowiadaniu coś, co jest już tylko odgrzewanym kotletem i już nie śmieszy. Z tym, że Minerwa jest agentką M jeszcze mogłam się pogodzić, ale fakt, że okazała się ona również królową Wielkiej Brytanii mnie po prostu przygniótł – to nie jest śmieszne – to już lekkie przegięcie. Spodobały mi się za to obrazki – genialny Draco w łódce. Masz również plusa za jedno zdanie - „Po prostu.. zdarzyło mi się umrzeć…”.
„Kapitan Jack Sparrow”
Jakiś taki mdły ten fragment, wiesz? Ciągle dodajesz nowe postacie, przeciągasz tą historię i tworzysz kolejne piętra bezsensu. Nie robi się ciekawiej ani bardziej zabawnie. Poziom trzymasz ciągle taki sam, zarówno pod względem fabuły, dialogów , stylu i języka (nie ma sensu żebym wypisywała błędy – w ogóle nie zwracasz uwagi na to, jak piszesz).
„Kapitan Hans Kloss”
Nie może być! Nawet nasz polski Hans Kloss dostąpił zaszczytu obecności w tym opowiadaniu! Cóż, nasz biedny bohater dostał tylko mały epizod, ale jakoś to przeżyję. Pomysł z czarno-białym Hansem jest dobry i mi się osobiście podoba. Podobnie jak tak wielu kapitanów w ostatnich rozdziałach. Poza tym czuję rosnącą sympatię do tego opowiadania. Jest w nim coś na swój dziwaczny sposób fajnego, tylko szkoda, że nie dbasz w ogóle o język i estetykę bloga – gdybyś bardziej się o swój blog zatroszczyła to może miałby on i ręce i nogi.
„Wielki finał!”
Jeszcze więcej poplątanej fabuły, nagłych zwrotów akcji i mdłych dialogów. Już nawet nie oczekiwałam niczego więcej. Nie, nic mnie nie rozbawiło. Tym bardziej to, że Hermiona jest córką królowej Elżbiety i Voldemorta. Za to wyłapałam kilka fragmentów, które uznałam za nawet dobre: „Wielki Cthulhu zapłakał”,  „Hermiona uderzyła z impetem w podłogę i straciła życie” i mój osobisty numer jeden: „twarz pipy” (wyrwane z kontekstu, ale udane).

Odpuszczę sobie dwa najnowsze posty, ponieważ nie widzę sensu w dalszym czytaniu – wiem, czego się mogę spodziewać i ta świadomość nie zachęca mnie do dalszego czytania.
Twoje opowiadanie jest bardzo luźne i pisane swobodnie. Nie brałam go na poważnie, bo ono samo w sobie jest żartem. Piszesz to, co w danej chwili przyjdzie Tobie do głowy i nie analizujesz tego ani nie starasz się ubrać w słowa jak najlepiej. Nie należę do osób, którym tego typu twory przypadają do gustu, ale widzę, że masz trochę czytelników, którzy lubią czytać historię życia Hermiony. W takim razie, skoro pisanie tego sprawia Tobie przyjemność i relaksujesz się przy tym, a są ludzie którzy czekają na kolejny post, to pisz dalej. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że nie jest to dobre, porządne opowiadanie. Gdybyś chciała jednak napisać coś, co nie jest żartem to najlepsza rada, jaką mogę Tobie dać, brzmi: nie pisz tak, jak piszesz na blogu „hermionawzespole”. 
Trochę zmęczyło mnie twoje opowiadanie. Dałam radę jakoś przez nie przebrnąć i nie zgłupieć kompletnie. Widać, że próbowałaś zrobić parodię blogowych opowiadań, albo to po prostu ja Ciebie przeceniam. Nie wyszło to najlepiej. 

Najbardziej odpowiednią dla twojego bloga jest według mnie ocena dopuszczająca

17 komentarzy:

  1. Ocenka bez zarzutu, za wyjątkiem literówek:
    "Zastosowanie „rzyci” zamiasta „życia” całkiem udane, chociaż nieoryginalne."
    "Na stronie głównej poupychałaś wszystko, co wlezie, ale całe szczęscie w tym „wszystkim” zawierają się w miarę przydatne elementy, które mogłaś jednak posegregować i uporządkować w menu."
    Ja wiem, że to wszystko to są jaja, pisanie dla hecy i wielki ubaw, ale taki blog z parodią może chyba prezentowac się dużo lepiej i bardziej estetyczniej, prawda?
    "Chyba, że śmieszy to kogoś z twoich znajomych, ewentualnie krejzolki w nieco młodszym wieku, chcoiaż lepiej byłoby nie zatruwać  młodych umysłów takimi, za przeproszeniem, śmieciami."
    "Nie śmiałama się w głos – nie śmiałam się w ogóle, ale powiedzmy, że akceptuję twoją „twórczość” i nawet podoba mi się pomysł – „upchnąć wszystko, byle było tylko bardziej dziwacznie i nielogicznie”."
    "Próbuję znaleźć coś śmiesznego, może jakiś zamaskowany element komiczny, albo coś w tym guście, ale wciąż natrafiam na nieduolne staranie się zrobienia pastiszu."
    "To jedyny pozytyw tego rozdziału – zdecydwoanie za dużo pierożków i bardzo kiepskiej narracji."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, mam śnieeg, mam śnieeg!

      PS. Nie radzę się mną przejmować, mam biało za oknem i mi troszeńkę odwala...

      Usuń
    2. Dziękuję za wyłapanie błędów, zaraz je poprawię.

      Usuń
    3. Nie ma za co. Miałam chwilkę to Ci je wypisałam :) Czeekam już na drugą ocenkę. :)

      Usuń
  2. Nie widać na blogu byś powiadomila autorke o ocenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam dodać komentarza - może to wina Onetu.

      Usuń
  3. Świetna ocena, Gloomy. Naprawdę :)
    Zauważyłam tylko jeszcze jeden drobny błąd:
    "Ciągle dodajesz nowe postacie, przeciągasz tą historię i tworzysz kolejne piętra bezsensu." - "tę" historię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z komentarzami na moim blogu rzeczywiście jest coś nie tak, staram się to naprawić. Spodobała mi się Twoja ocena mojego bloga, naprawdę. Ja wiem, że talentu literackiego nie posiadam za grosz. Masz rację, opowiadanie pisane jest for lulz, choć głównie dla mnie samej, moich znajomych internetowych i tych z realnego świata. Dziękuję za poświęcony czas i porady, postaram się zastosować, mimo, że tekst nie jest pisany na poważnie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, Ov :) "Children playing, having fun..." :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nareszcie ktoś się zgłosił ;) Ostatnio zaczęłam nawet śpiewać "All I want for Christmas..."

      Usuń
  6. Siedzę na uczelni, patrzę przez okno, widzę śnieg! Jestem wściekła, ale tę piosenkę uwielbiam, dlatego dołączam się do chórku :) Ja jedynie śpiewam ją w święta i gdy nikogo nie ma w domu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z reguły też śpiewam w okresie świątecznym, ale jak widać coś jest ze mną jednak nie tak - świąt nie ma, a ja śpiewam...
      A śnieg śniegiem, ale jak klamka przymarza do drzwi i nie idzie się do samochodu dostać (ale od czego ma się mamcię, która je od środka otworzy ^^), to już nie jest fajnie.

      Usuń
    2. Ja niestety nie mam w Gdańsku samochodu i muszę na tramwaj zachrzaniać, by się na uczelnię/na stancję szybko dostać i jeśli coś mi prószy z nieba, to mnie szlag trafia, wyprostowane włosy puszą i kręcą i cały dobry nastrój znika. Zdecydowanie wolę wiosnę i lato :D.

      Usuń
    3. Jak sypie śniegiem to zakładam "kapturokołnież" od płaszcza na głowę, przez co mam ograniczone pole widzenia, więc muszę się starać w coś nie wderzyć lub gdzieś nie wyrżnąć. Ja głownie jeżdżę autobusem ze szkoły (na zadupiu) do domu (na jeszcze większym zadupiu). Ale jak mój tata ma wolne, to się nim wysługuję (w końcu od czego ja go mam ^^). W sumie to zima nie jest moją ulubioną porą roku, najlepsze są dwie daty - ferie i moje urodziny.

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Niooo :( Wszyscy się chyba uczą...

      Usuń
    2. No ja na pewno. Miałam nadzieję, że dodam w styczniu jeszcze jedną ocenę, ale chyba nic z tego nie wyjdzie.

      Usuń