Teoretycznie ocena tego bloga nie powinna się ukazać, ponieważ szablon został zmieniony, gdy miałam już praktycznie wszystko skończone, ale żal mi było czasu poświęconego na pisanie tego, więc wstawiam.
Z góry uprzedzam, że oceny będą się pojawiały raz na miesiąc, jako że w trzeciej klasie gimnazjum jednak trochę trzeba się narobić :)
Ocena bloga: Five devils
Autor bloga: Lexie S
Oceniająca: Diana
Pierwsze wrażenie (3/5)
Pięć diabłów. Nie mam zielonego pojęcia,
jak to się ma do fan fiction o Percym Jacksonie. Będziemy mieli pięciu głównych
bohaterów i wyruszą razem na misję? Biorąc pod uwagę napis na belce, śmierć
któregoś z nich będzie zaplanowana wieki temu, ale ten ktoś nie będzie o tym
wiedział. Albo coś w ten deser. Spodziewam się akcji, dużo akcji.
Wracając do adresu. Nie jest oddzielony
myślnikiem, a zlepek tych słów razi w oczy. Co ciekawe, adres z myślnikiem jest
dostępny do rejestracji.
Już widzę pierwszy błąd, który
najprawdopodobniej będzie pojawiał się przez całe opowiadanie, mianowicie
„Percy’ego”, a nie „Perciego”. Pierwsze wrażenie popsuł ten błąd i muzyka,
która włącza się automatycznie i przyprawia o zawał serca.
2. Grafika (9/15)
Oceniam stary szablon, gdyż Autorka postanowiła go zmienić, gdy kończyłam
już pisać ocenę.
Gdybym wcześniej nie
wiedziała, o czym jest to opowiadanie, szablon na pewno nie ułatwiłby mi
domyślenia się tego. Kombinowałam jak koń pod górkę i nie mogę doszukać się tu
żadnego nawiązania do Percy’ego Jacksona.
W dodatku napis na nagłówku jest strasznie niewyraźny. Szczególnie te dwa słowa
napisane inną czcionką. Mimo to szablon jest dość przyjemny dla oka, chociaż
taki trochę chaotyczny. Mam wrażenie, że kompozycja wali się na lewo. Dziwnie
wygląda to, że ramka z tekstem jest wyżej od menu. Nachodzi na nagłówek, a
biała czcionka staje się trochę niewyraźna w tym miejscu. Jednak kiedy
zjedziemy na dół, kolor tekstu odznacza się na zielonym tle. Wszystko przesunęłabym
w prawo i obniżyłabym tekst.
Jak to mówią, najlepsze zawsze na koniec, czyli playlista
i kursor. Nie da się zmienić głośności, muzyka odtwarza się automatycznie. Prawdę
mówiąc, przeraziłam się, kiedy po raz pierwszy tu weszłam.
Zastanawiam się, czy wygląd kursora zmieniłaś specjalnie,
żeby odciągał uwagę od szablonu. Nie mam zielonego pojęcia, co na nim jest, a
jedyne, co mi przypomina to logo Hot Wheels. W ogóle nie jest dopasowany
kolorystycznie, mógłby być mniejszy.
3. Treść (23/60)
Na początku pragnę zaznaczyć, że zraził mnie brak „ł”
w słowach „rozdział” i „ogłoszenie”.
Prolog
Zupełnie do mnie nie trafił. Dość oklepany motyw, w
dodatku nieciekawie opisany. Te wtrącenia o tajemniczym mężczyźnie to naprawdę
nie był dobry pomysł. Zdanie W końcu
wydała z siebie ostatni okrzyk spełnienia i usłyszała płacz niemowlęcia brzmi
komicznie, bowiem „spełnienie” bynajmniej nie kojarzy mi się z porodem. Jakże
dramatyczne zakończenie również wywołało u mnie śmiech. Ja rozumiem, że bogowie
potrafią praktycznie wszystko, ale żeby tak nagle wszyscy zniknęli?
Rozdział 1.
Ledwo
zaczęłam czytać, a już muszę przerywać. [Persefona]
Zaciskała swoje wydatne wargi i patrzyła na mnie
wyniośle. Miałam dość jej obecności i protekcyjnego spojrzenia. http://sjp.pl/protekcja Chodziło Ci
chyba o protekcjonalne spojrzenie.
Była [matka] ziemską dziewczyną, a mój ojciec Bogiem,
synem wielkiego Kronosa – Hadesem. A ja słyszałam, że to ma być fanfiction o Percym.
Tutaj mam zupełnie nową książkę! Wychodzi na to, że Amelia ma dwóch ojców.
Jeden to Hades a drugi to Bóg. Popełniłaś dość popularny błąd, mianowicie jeśli
chodzi o bogów innych niż ci z religii, słowo „bóg” piszemy małą litery. Jeżeli
zaś chodzi nam o chrześcijańskiego Boga, wtedy ten wyraz jest zapisywany dużą.
Wiedziałam, że przy pierwszej lepszej okazji
postanowię stąd uciec i wrócić do Hadesu. Przed chwilą stwierdziła, że nigdy
tam nie wróci.
Mamy i Obóz
Herosów! O jakich uczniów Ci chodzi? Tam nie ma szkoły jako takiej. Wszyscy
robią w zasadzie co chcą i nie obowiązuje tam żaden plan lekcji. Nie rób z Obozu
Herosów Hogwartu. Czy Ty aby na pewno czytałaś Percy’ego?
Przepraszam,
trafiłam pod zły adres. Amelia jest córką Hadesa czy Hefajstosa? Ogniem władają
dzieci tego drugiego. Dzieci Hadesa potrafią podróżować Cieniem, przywoływać
zmarłych, wyczuwać aurę życia… Ale na pewno nie panują nad ogniem.
Jakoś nie
potrafię wyobrazić sobie Chejrona syczącego do uszu herosów i uśmiechającego
się sarkastycznie. Poza tym powinien chyba wiedzieć, że Hades przysyła swoją
córkę z Podziemia. Taka informacja szybko rozchodzi się po całym świecie
herosów, wszyscy powinni być podekscytowani nową dziewczyną. A tutaj co? Mają
ją, za przeproszeniem, w dupie.
Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, kto jest przeciwnikiem Amelii. A jeśli trochę bardziej ruszę głową, mogę wysunąć ostrożne przypuszczenie, że córka Hadesa już zakochała się w Percym.
Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, kto jest przeciwnikiem Amelii. A jeśli trochę bardziej ruszę głową, mogę wysunąć ostrożne przypuszczenie, że córka Hadesa już zakochała się w Percym.
Rozdział 2.
Na początku
rozdziału znalazłam taki oto kwiatek:
Gdy znalazłam się zaledwie dwa metry przed chłopakiem,
wycelowałam w niego swoim mieczem i pchnęłam. Niebieskooki w ostatniej chwili
odskoczył w tył. W przeciwnym wypadku miałby teraz przebitą na wylot głowę. Pomińmy już
samo nazywanie Percy’ego niebieskookim,
za co mam ochotę udusić (może jeszcze długoplecy?). Skupmy się na logice tego
zdania. Otóż Percy stoi po kolana w wodzie, w dodatku lekko pochylony. O ile się
nie mylę, przeciętny grecki miecz ma około 60-70 centymetrów, ale myślę, że
Amelia miała nieco dłuższy. Jak powszechnie wiadomo, ciężar idzie w parze z
rozmiarem, czyli trochę tam jednak ten
miecz ważył. Przecież sam Percy w książce (albo w filmie, nie pamiętam
dokładnie) narzekał na wagę tego „żelastwa”. Myślę, że Amelii ciężko byłoby
unieść taki miecz aż na wysokość głowy, a tym bardziej mocno pchnąć. Nawet jak
na córkę Hadesa szkoloną w walce od małego. Jeżeli jednak jakimś cudem by się
jej to udało, Percy nie miał prawa odskoczyć tak daleko, żeby wyjść poza zasięg
miecza. Nie umiem sobie tego wyobrazić: albo w sekundę znajduje się na drugim
końcu jeziora, albo odchylił się do tyłu tak bardzo, że się przewrócił. Innego
wyjścia nie ma.
Kiedy już
uporałam się z logiką latającą na pegazie, po raz kolejny usłyszałam o pięknych
oczach Percy’ego. Większość rzeczy potrafię zrozumieć, ale nie powtarzanie po
raz setny, że chłopak ma ładne oczy. Naprawdę, czytelnik nie jest idiotą i
zdążył już zrozumieć, że Amelii podoba się niebieskooki.
Jakby tego było
mało, Autorka wykorzystała walkę do zbliżenia bohaterów do siebie. Bo to, że
Amelia zakochała się/ zakocha się/ będzie z Percym, wiem na pewno. Wskazuje na
to Twój styl opisania tej sceny. Te wszystkie przyspieszone oddechy dopiero,
gdy prawie stykają się nosami i ciągłe napomykania o jakże pięknych oczach syna
Posejdona mówią tylko o tym, że zamierzasz ich ze sobą sparować.
Boże, przecież on mi się nie spodobał! Bogowie! Nie
„Boże”.
Okej, więc do
Amelii po pierwszym spotkaniu dotarło, że czuje do Percy’ego coś więcej niż
tylko chęć mordu. A był takim pierdolonym
romantykiem… Tak, tak, miłość od pierwszego wejrzenia i tak dalej, ale,
błagam, laska po raz pierwszy od osiemnastu lat wylazła na powierzchnię i już
się zakochała? Nie jest zagubiona, zdezorientowana? Nie chce dowiedzieć się
czegoś? Amelia przez osiemnaście lat nie oglądała niczego poza buźkami
szanownych rodziców (dobra, ojca i macochy), wychodzi do ludzi i wszystko od
razu wie?
Zaraz, moment.
Czy oni tam mają lekcje jak w szkole? Że w sensie siedzą w klasie i uczą się
historii? Trzy razy nie, dziękujemy. Myślisz, że po co satyrowie wyszukiwali
herosów? Po to, żeby byli bezpieczni i żeby nie musieli męczyć się na lekcjach!
Półbogowie mają ADHD. Nie mogą usiedzieć spokojnie przez pięć sekund. Och,
bogowie, na szczęście będą grać o sztandar. Nie mogę się doczekać.
Rozdział 3.
Po drugiej stronie rzeki, która odcinała nam drogę, ujrzeliśmy naszych
przeciwników. Spoczywali na kamieniach i prawdopodobnie obmyślali plan
działania. Po pierwsze: spoczywać to mogą dłonie na kolanach, ale w przypadku ludzi
brzmi to dziwnie. Po drugie: oni tak po prostu usiedli sobie na kamieniach i
nie wystawili żadnego wartownika, który ostrzegłby ich przed przeciwną drużyną?
A myślałam, że Annabeth jest taka mądra…
Amelia zaczyna mi pachnieć merysujką. Ledwo przyszła
do obozu, a już przejmuje dowodzenie, i na dodatek wszystko doskonale jej
wychodzi. Genialna Amelia!
Zamachnął się mieczem, którego ostrze trafiło mnie w klatkę piersiową i
rozcięło materiał bluzki powyżej piersi. A to zboczuszek!
Przepraszam, ale rozwala mnie dziecko Hadesa, które
posługuje się ogniem. Doprawdy, pomyliło Ci się z potomstwem Hefajstosa.
Była jak wrzód na...każdy wie, na czym. Amelia używa takich słów jak „kurwa”
i „ja pierdolę”, a nie chce powiedzieć „dupa”. Ciekawe…
Biedna Amelka! Musi walczyć z dwoma przeciwnikami
naraz! Ale oczywiście nasza dzielna córa Hadesa potrafi wszystko i wygra. Co z
tego, że jest zraniona, dla niej to nieważne.
Nie wyszło Ci zbudowanie tego napięcia między Amelią a
Percym. To wyglądało bardziej komicznie aniżeli romantycznie. Pomijając to, że
już drugi rozdział siadają na sobie okrakiem, a Percy zamiera i oddech mu
przyspiesza, gdy Amelia zbliży się do niego.
Zapomniałabym! Po raz czwarty w ciągu trzech
rozdziałów wspominasz o jakże pięknych oczach Percy’ego. Nic do nich nie mam,
ale to się już robi nudne.
Dziwne to Twoje nazewnictwo, dziwne… Tam nie było
podziału na klasy, wiesz? A „gra o herb” była „grą o sztandar”.
Gdy fascynacja grą o herb opadła, Chejron usadził swój koński zad na ziemi
i zaczął opowiadać jakieś historie o mitologicznych stworzeniach. Nie chcę nic
mówić, ale konie z reguły nie siedzą.
Konie stoją.
Zastanawia mnie również fakt, że Amelią nikt za bardzo
się nie interesuje. Jest nowa, jest dzieckiem Hadesa, jednym z zakazanych.
Kiedy Percy przybył do obozu, stał się sensacją. A ona? Żyje jak gdyby nigdy
nic.
Co by zrobiła normalna JA, gdyby spotkała kogoś takiego w Hadesie?
Poćwiartowała go na kawałki, czekała aż się odrodzi i zrobiła to znowu, i tak
aż do znudzenia. Tu jednak nie miałam takich zapędów. Nie, tylko parę
razy próbowałam zabić jednego herosa, just for fun.
Ostatecznie rozwiałaś moje nadzieje co do tego, że
Nico i Bianca jednak się pojawią. A mogło być tak pięknie.
Zakończenie rozdziału było tak głębokie, że prawie się
w nim utopiłam. Amelka ni stąd, ni zowąd postanawia być dobra i zmienić się w
milisekundę.
Rozdział 4.
- Co ty tu robisz? - szepnął ostrym tonem. Nie mógł pojąć tego, że tu
przyszłam. Wcale mu się nie dziwię. Też bym nie mogła pojąć, dlaczego osoba, która
zraniła mojego przyjaciela, przychodzi teraz odwiedzać go w szpitalu.
Pomyślałabym, że chce go znowu zaatakować.
Śmiać mi się chce. Tak po prostu zasnął, zostawiając
swoją przyjaciółkę w rękach osoby, która jest nieobliczalna (i sama się do tego
przyznała)?!
No tak, genialna Amelka przetrwała całe dwadzieścia
cztery godziny bez snu i pewnie będzie jeszcze doskonale walczyć.
Przepraszam za to – rzuciłam, wskazując
palcem na jej szczękę, na której widniał wielki siniak. Pominę brak
przecinka. Amelia przywaliła Annabeth z całej siły łokciem w twarz, a ona ma tylko siniaka? A to dobre! Dobrze, nawet
jeżeli wyszła z tego jedynie z siniakiem na połowie twarzy, to dlaczego spała
przez całą noc i była w tak krytycznym stanie? Najlepsze jest jednak to, że
ponoć była tak osłabiona, a już idzie na imprezę. Ambrozja i nektar? Nie sądzę,
w końcu to tylko siniak.
Impreza. Pod czujnym okiem Chejrona. Nie chce mi się
wierzyć, że on się na to zgodził. A nawet jeśli nic o tym nie wiedział, to
przecież żyje na tym świecie wystarczająco długo, aby zauważyć bandę
nabzdryngolonych herosów hasających po obozie.
Zwracam honor. Myślałam, że Amelia nie będzie spać, a
jednak ona też nie jest niezniszczalna.
- Po co tu przyszedłeś?
- warknęłam, nie mogąc doczekać się początku konwersacji. Wysiliłam się na miły
ton głosu, ale prawdopodobnie nie wyszło mi to zbyt dobrze. Warknęła czy
była miła?
Przyznam
szczerze, że po raz pierwszy spotkałam się z bogiem Komusem, ale myślę, że
polska wersja tego imienia powinna być zapisywana przez „k”.
Aha,
czyli Amelia bywała już wcześniej na Ziemi. Cóż, wydaje mi się, że mimo to
powinna czuć się trochę zagubiona. Chociaż troszeczkę. Piszesz o tym, że jest
zakłopotana i tak dalej, ale nie pokazujesz tego w akcji. Genialna Amelia wie,
jak się zachować w każdej sytuacji, a mówi, że się nie odnajduje na Ziemi.
Przed moim domkiem stała wesoła trójka
herosów. […]Percy uśmiechnął się przyjacielsko, a Grover wydał z siebie stłumione
„bee” niczym baran. O ile dobrze pamiętam, to Grover był satyrem.
Rozdział 5.
Kiedy weszliśmy do środka, uderzył we mnie zapach potu, przeróżnych perfum
i pożądania. To pożądanie ma zapach? Cóż, człowiek uczy się przez całe życie.
Dziwi mnie to, że Amelia nie jest na tyle asertywna,
by odmówić wypicia alkoholu. A podobno sama za siebie decyduje…
O, robi się gorąco, Jake wkracza do akcji. Znów się
pośmieję.
Nie mam pojęcia, ile szklanek z nim wypiłam. A ja nie mam
pojęcia, jakim cudem wódka trafiła do Obozu Herosów. Tym bardziej, że Chejron
nad wszystkim czuwa. On nie jest idiotą, droga Autorko, nie zapominaj, że
wytrenował Achillesa i zgraję.
Nie, Amelia jest w niebezpieczeństwie! Jestem po
prostu przerażona! Kto ją uratuje? Oczywiście, że Percy! Tak, to był sarkazm.
Ni z gruchy ni z pietruchy Jake’uś zamienia się w bad boya, żeby tylko Percy
mógł się wykazać. Za dużo tu jest przypadku. No tak, i jeszcze będzie z nią
spał, bo przecież Amelka jest taaaaka bezbronna i niewinna.
Miałam na sobie normalne ubrania (zamiast pidżamy) i bransoletkę od Ojca,
której obiecałam sobie, że nigdy nie założę. No shit, Sherlock! Kto by pomyślał,
że śpi się w pidżamie?! BTW, „ojciec” z małej litery.
Nazywanie wódki „magicznym płynem” brzmi w ustach
Amelii dziecinnie. Za dziecinnie, jeśli chodzi o córkę Hadesa.
Percy
pozostawił mnie samą z moimi nierozwiązanymi problemami, jednakże powrócił po
piętnastu minutach ze szklanką czystej wody i tabletką przeciwbólową. Ponoć
na kaca najlepsza jest kawa… Skąd w Obozie Herosów kawa, zapytasz. Skoro
alkohol może być, to potomstwo Hermesa z pewnością by coś wykombinowało.
Końcówka miała chyba trzymać w napięciu. Coś Ci
jednak, kolokwialnie mówiąc, nie pykło.
Rozdział 6.
Mam wrażenie, że każdy chłopak w Twoim opowiadaniu ma
niebieskie oczy.
Czyli jednak mają lekcje. To jest co najmniej dziwne.
Resztę popołudnia spędziłam na nauce zielarstwa i przysposobieniu obronnym.
Po tych nudnych lekcjach w końcu mogłam wrócić do domku. Z braku zajęcia udałam
się na obiad, a następnie na przechadzkę wzdłuż jeziora. Chodziło Ci o
przedpołudnie czy kolację? Chyba że obiad jest tak późno. Herosi wszystkie
posiłki jadali razem, a czas na nie ogłaszał dźwięk konchy.
Wreszcie dostałam to, na co czekałam przez cały czas.
Scenę walki z potworem. Akcja sama w sobie nie była źle opisana, to Amelia
wszystko popsuła. Potwierdziły się moje najgorsze obawy i Amelka okazała się
książkowym przykładem Mary Sue. Nie dość, że biedaczka musiała walczyć z jednym
z najgorszych potworów z mitologii, to jeszcze została dość brutalnie przez
niego potraktowana. Że zacytuję: Doprowadzanie
mojej rozoranej klatki piersiowej do przyzwoitego stanu trwało dość długo. Z
lewym przedramieniem poszło szybciej i mniej boleśnie. Ale oczywiście z
poharataną klatką piersiową biegała, machała mieczem, a nawet zrobiła przewrót
w przód! Szalona dziewczyna! Oczywiście pokonała potwora, no bo jakby to mogło
być inaczej. Bogowie, zapomniałam o tym, że Chejron, Percy i Jake stali i
podziwiali jej walkę, bo oczywiście ona musiała sama sobie poradzić z
mantykorą. Takim akcjom mówię trzy razy nie.
Aha, w Obozie Herosów ran się nie szyje tylko podaje
się nektar i ambrozję.
Rozdziału specjalnego, czy też one shota, nie
czytałam, bo nie miał on większego wpływu na fabułę.
Rozdział 7.
Niby zaczyna się coś dziać, niby jest jakaś intryga,
ale nie za bardzo wiem, czego dotyczy. Mamy mało informacji, a najlepsze jest
to, że Chejron również nie interesuje się tą aferą z Shyvaną.
Jego twarz szpeciło zmartwienie, choć oczy pozostały intensywnie błękitne. To zdanie jest
tak głębokie, że aż śmieszne. Widzisz, właśnie o tym mówię. Zamiast przybliżyć
wątek Shyvany, Amelka rozpływa się na widok Percy’ego. Ja tam bym się
zastanawiała, o co chodzi i dlaczego właśnie do mnie przyczepiła się mantykora.
Spojrzałam na niego oniemiałym wzrokiem. Wzrok nie może być oniemiały. Albo
Amelka była oniemiała, albo… albo nic.
- Nawet o tym nie myśl – syknął niebieskooki, wbijając we mnie groźne
spojrzenie. Czy ja Cię mam udusić za niebieskookiego Percy’ego? Jest tyle określeń
na Jacksona, a Ty uczepiłaś się akurat
koloru jego oczu.
Ej, moment. Amelka była tak poharatana, że nie mogła
ruszyć ręką, a teraz nagle siedzi na tarasie swojego domku? W tym samym dniu? W
dodatku nie była leczona ambrozją ani nektarem… W życiu nie wypuściliby jej ze
szpitala w takim stanie.
Wybacz za tamto zdarzenie na imprezie u Kate – odezwał się nagle nieco
zmienionym głosem. Patrzył mi prosto w oczy. Nie mógł patrzeć jej prosto w oczy,
bo parę linijek wcześniej napisałaś, że Amelia spojrzała w gwiazdy.
Borze Zielony, no nie mogę. Trochę różnorodności! I
Percy, i Jake mają niebieskie oczy. Są dobrze zbudowani. Och, no i obydwaj się
do niej zalecają. Może w ogóle połącz ich w jednego człowieka, to Amelia będzie
w siódmym niebie!
- Opowiadał mi o dzisiejszej grze – rzuciłam,
wydymając wargi niczym oburzona kotka. Czy wszyscy wyobrazili już sobie
kotkę wydymającą wargi? Nie? Nie szkodzi, ja też tego nie potrafię.
Ręce mi drżały, a wycieranie ich o taras nie
przyniosło zamierzonych efektów. Trochę dziwnie to wygląda: obejmuje Percy’ego, który
leży na jej kolanach i jednocześnie wyciera dłonie o taras. Ale co ja tam wiem,
Genialna Amelka potrafi wszystko.
Umarłam! A
nawet ómarłam! Ona zasnęła! No nie mogę! To sobie Hades wybrał czas na
wezwanie. Założę się, że tatuś to zrobił specjalnie. Ta rozmowa z Hadesem jest
tak oderwana od kontekstu, że zaczęłam się zastanawiać, czy blogger przez
przypadek czegoś nie usunął.
Rozdział 8.
Po raz kolejny
Amelia zachowuje się jak dziecko Hadesa. Mam wrażenie, że jej moce zapożyczyłaś
od Valdeza z Herosów Olimpijskich.
Wychodzi sobie
z obozu jak gdyby nigdy nic. Przypominam, że jest cała w bandażach. I walczy z
potworem, oczywiście wygrywa. Nadal ma bandaże. Nie mogłam uczestniczyć w zajęciach z powodu rozległych ran. No
właśnie. I dlatego wyłażę z najbezpieczniejszego miejsca na ziemi. Albo jest
niewyobrażalnie głupia, albo chora umysłowo. Nie obrażając chorych umysłowo. W
dodatku wsiada do auta zupełnie obcej kobiety! A co by było, gdyby to był
kolejny potwór? Amelka naprawdę jest tak nienauczona ostrożności?
Założę się, że
urodziła się w tym szpitalu, do którego weszła. Oczywiście zaatakował ją potwór
i chyba nie muszę mówić, że Amelka wyszła z tego cało, mimo rozległych ran.
Zamarłam, patrząc tępo na przedziurawiony mebel [drzwi]. Trudno nazwać drzwi meblem. Dziwnie to
brzmi.
Naprawdę nie
mam siły marudzić już o trochę logiki w opisach walki. Trudno walczyć z
rozwaloną szyją, nie sądzisz? Jednak obiecałam sobie, że to opowiadanie więcej
mnie nie zdenerwuje, i staram się zachować spokój, więc po prostu nie będę się
odzywać. Powinnaś już wiedzieć, co jest nie tak.
Aha. Zemdlała
na środku ulicy w Nowym Jorku. Na Manhattanie. I nikt nie przystanął, żeby
zapytać, czy wszystko z nią w porządku? Nie wierzę.
Gnałam, nie zwracając uwagi na to, iż byłam bosa i
ubrana w czarną koszulę nocną. A także na to, że byłam cała poraniona i z medycznego
punktu widzenia nie mogłam się ruszać, bo sprawiałoby mi to za duży ból.
Tym jakże
pozytywnym akcentem zakończyłam czytanie rozdziałów i jestem Ci dozgonnie
wdzięczna za to, że nie wysmażyłaś ich więcej. Bo tego nie byłabym w stanie
przełknąć.
Ogólnie rzecz
biorąc, z opisami naprawdę nie jest
źle. Wiem, jak wyglądają bohaterowie, miejsca, w których toczy się akcja,
chociaż nie zajmuje Ci to połowy rozdziału. Zręcznie wplatasz je między wypowiedzi
postaci, co również jest plusem, bo nie przerywasz specjalnie akcji, by opisać
dane miejsce. Tak, tu nie mam się do czego przyczepić.
Z oryginalnością jest słabo. Rozumiem, że
w erze fanfików trudno wymyślić coś, co się wyróżnia, ale Twoje opowiadanie
składa się z oklepanych motywów. Chłopak i dziewczyna, którzy ze sobą walczą, a
potem się zakochują? Było. Impreza, na której jeden ratuje niewinną niewiastę
przed drugim? Było. Nawet charakter Amelki nie jest jakoś wybitnie oryginalny.
Zapewne przypomnisz mi o motywie Shyvany. Okej, może i jest to zapowiedź
jakiejś akcji, ale nie rozwinęło się to na tyle, bym mogła się o tym szerzej
wypowiedzieć. Mogłaś zgłosić opowiadanie później.
Zaciekawienie czytelnika jest znikome.
Powiem więcej, męczyłam się, czytając to opowiadanie. Mam świadków na to, że
modliłam się do Hadesa, by szybciej się skończyło. Ta historia prawie w ogóle
nie ma klimatu, nie przeżywałam wydarzeń wraz z bohaterką. Powtarzanie utartych
schematów również nie działa na Twoją
korzyść. Wiąże się to też ze stylem
pisania i zasobem słownictwa. Z tym drugim nie masz większego problemu.
Widać, że jeżeli chodzi o pisanie od strony technicznej, idzie Ci gładko jak po
maśle. Nie masz większego problemu z przekazaniem tego, co chcesz przekazać.
Przyznam szczerze, że dawno nie spotkałam bloga, na którym używano by
niektórych „mądrych” słów. Jeżeli zaś chodzi o styl pisania, tutaj jest już
gorzej. Używasz za dużo sformułowań typu „iż”, które są charakterystyczne dla
stylu urzędowego. Jest strasznie oficjalnie. Wyluzuj trochę, to nie pismo do
prezydenta USA, tylko opowiadanie, które czytają osoby w większości
nastoletnie. Brakuje tego rozluźnienia i humoru. Przez to czasem myślę, że
pisanie traktujesz jak obowiązek, a nie czerpiesz z tego przyjemności. Niektóre
zdania są tak przepełnione patosem, że mam wrażenie, jakbym czytała jakąś pieśń
pochwalną.
Z dialogami jest ten sam problem, co ze
stylem. Bohaterowie nie wypowiadają się jak osiemnastolatki, tylko jak starsze
panie na ławeczce, przez co to wszystko wychodzi strasznie sztywno. Zdania
przez nich wypowiedziane w ogóle nie pasują też do ich charakteru. Zacznijmy od
Amelii: niby taka asertywna, a jednak poszła na tę imprezę. Niby ma cięty
język, ale jej wypowiedzi, które miały być chyba ironiczne, były bardziej
dziecinne od trzyletniego dziecka. Tak samo jest z Jake’iem. Najpierw chce ją
skrzywdzić, a potem twierdzi, że nic nie chciał jej zrobić. Kreujesz go na
takiego bad boya, a te kłótnie z Percym o Amelię również nie wyszły tak, jak
powinny. Chejron… on w ogóle nie mówi tak, jak w książce. Syczy, warczy i jest
sarkastyczny.
Fabuła. Niby jest przemyślana, ale przez całe osiem rozdziałów
było gadanie o pięknych oczach Percy’ego, Jake’u, który teoretycznie jest zły,
ale dobry, i tylko dwa razy wspomniałaś o Shyvanie, czyli o tym wątku, na
którym najbardziej powinnaś się skupić. Akcja to jest to, czego potrzeba temu
opowiadaniu. Prawdę mówiąc, wątków jest tu zadziwiająco mało. Dwa, może trzy, z
czego jeden dopiero kiełkuje. Radziłabym Ci dodać paru bohaterów i ich
historie. Czytelnika nie interesuje za bardzo to, kogo Amelka wybierze (chyba
że szanowny czytelnik nastawia się na romansidło), tylko akcja. Jeżeli
zamierzasz nadal opisywać wahania głównej bohaterki, to może nie pisz fanfika,
tylko po prostu zacznij nowe opowiadanie z tymi postaciami jako normalnymi
ludźmi.
Wszystko się
powtarza. Opisujesz w kółko te same wydarzenia. Przez dwa rozdziały nie działo
się nic, tylko Percy i Amelka nawzajem na sobie siadali i udawali, że walczą.
Potem Amelia przez kolejne dwa rozdziały zabiła dwa potwory. To się staje po
prostu nudne. Mam wrażenie, że nie potrafisz wymyślić żadnych innych wydarzeń.
Zdarzenia,
które po sobie następują, są mało prawdopodobne. Dziwne jest to, że impreza
odbywa się pod czujnym okiem Chejrona. Dziwne jest to, że Amelka, mimo że parę godzin
wcześniej nie mogła ruszyć palcem, potem wychodzi z obozu i jeszcze walczy z
potworem (nie zapominajmy o rozciętej szyi). Dziwne jest to, że akurat Percy
pojawia się za każdym razem, gdy Jake rozmawia z Amelią. Wszystko jest bardzo
nierealne; w normalnym życiu trudno byłoby o „przypadkowe” spotkania tak
często, jak Ty robisz to z Percym i Amelką.
Najlepsze
zostawiłam sobie na koniec. Czas na bohaterów,
czyli to, co najgorsze w tym opowiadaniu.
Zacznijmy od
Amelii. Genialnej Amelki. W moich notatkach zapisałam sobie, że jest to
rozchwiana emocjonalnie merysujka. Dlaczego Mary Sue, już wiesz. Chyba
wystarczająco dużo o tym pisałam. Doskonale walczy mimo ciężkich ran. Świetnie
odnajduje się w świecie, w którym była tylko kilka razy w życiu. Ma na pieńku z
Chejronem, jest niegrzeczna i piękna, no i zabiega o nią dwóch chłopaków, a ona
biedna nie wie, którego wybrać. Rozchwiana emocjonalnie, bo zmienia zdanie co
pięć minut. Potem mówi, że będzie zachowywać się inaczej, a swoim postępowaniem
sobie zaprzecza. O niej już trochę mówiłam podczas analizy rozdziałów, więc
dodam tylko, że raczej nie ma już dla niej ratunku. Jej charakter jest już tak
zepsuty, że jedynym wyjściem jest napisanie tego wszystkiego od nowa i
wykreowanie jej od zera.
Percy w ogóle
nie jest kanoniczny. Gdzie się podział jego humor, odwaga, cięty język?
Czytając Twoje opowiadanie, miałam wrażenie, jakby był cały czas ponury. W
ogóle się nie uśmiechał, nie rzucał żadnymi komentarzami. W ogóle mało mówił.
On po prostu wyglądał i to miało wystarczyć. Bo przecież niebieskie oczy
rekompensują wszystko. Odważny też nie był. Co z tego, że rzucił się na Jake’a,
skoro do mantykory się nie zbliżył? Tak, Percy’emu z całego jestestwa
zostawiłaś tylko imię.
Tak samo jest z
Annabeth i Chejronem. Ann jest po prostu głupia. Innego określenia nie umiem
znaleźć. Zrobiłaś z niej taką słodką idiotkę, typową blondynkę. Córka Ateny nie
rzuca się ni z gruszki, ni z pietruszki na czyjeś plecy i nie pozwala, by ten
ktoś przywalił jej ot, tak z łokcia w twarz. Córka Ateny najpierw obmyśla plan.
A ty Annabeth po prostu pozbawiłaś mózgu.
No i ostatni,
Jake, który ma rozdwojenie osobowości. Raz jest miły, raz próbuje zgwałcić
Amelkę. Nie wiem o nim kompletnie nic oprócz tego, jak wygląda, toteż za dużo nie
powiem.
4. Poprawność (16/20)
Błędów nie jest dużo, ale ciągle powtarzają się te same, co działa na Twoją niekorzyść.
Rozdział 1.
Na mnie mówiono pół – bóg półbóg.
Czasem czułam się, jakby to było
oszczerstwo.
- Gotowa? - tuż Tuż nad moim uchem
zagrzmiał dźwięczny głos Hadesa.
Jeszcze raz głośno westchnęłam, gdy ojciec dotykał opuszkami paców palców mego czoła.
Moje rozmyślania przerwała postać zbliżającego się Centaura centaura.
Jestem jego protektorem i czy tego chcesz,
czy nie, jesteś pod moją opieką – syknął mi prosto do ucha.
Wiedziałam, jak te słowa działały na
nadnaturalnie stworzenia.
Szłam szybkim tempem, nie zwracając
uwagi na innych adeptów.
Przyłożyłam ostrzę ostrze broni
do krtani chłopaka.
Rozdział 2.
W naszą stronę galopował ten sam Centaur centaur,
którego spotkałam przy branie, jakaś blondynka i Satyr satyr.
- Dobrze. Amelio, oto twój plan zajęć – rzucił Centaur centaur, wręczając mi pojedynczą kartkę papieru.
- Czyją jesteś córką? - zapytała się blondynka, która jak dotąd się
nie odzywała.
Już miałam jej odpowiedzieć jakąś kąśliwą uwagę, gdy Centaur mnie
wyprzedził. – dziwnie jest odpowiedzieć kąśliwą uwagą. Raczej już miałam rzucić jakąś kąśliwą uwagę, albo coś w tym stylu.
Blondynka otworzyła nieco szerzej swoje wydatne usta, a Satyr satyr cofnął się o krok.
Znajdowałam się w swoim domku, jednak
wciąż chodziłam po nim bez celu z rękoma za plecami.
To prawda, był interesujący, ale ja
nigdy nie interesowała się... chłopcami?
To tylko kolejny pół – bóg półbóg idiota.
Percy skinął głową na znak, że rozumie i przysiadł się obok mnie.
Odruchowo zaczęłam wypatrywać go w tłumie, lecz dostrzegłam jedynie
zbliżającego się Centaura centaura,
który uśmiechał się do nas przyjaźnie.
Otworzyłam szerzej oczy, gdy ujrzałam Perciego Percy’ego, wścibską blondynkę i Satyra. No tego
już było za wiele. - Herosi stojący po mojej prawej (okazało się, że mnie do
nich zaliczono) będą podopiecznymi Grovera, a ci po lewej Annabeth i Peciego
Percy’ego.
Mogłam skopać tyłek Perciemu Percy’emu i
tej całej Annabeth bez żadnych konsekwencji?
Rozdział 3.
W samym środku szarpaniny i chaosu dostrzegłam Perciego Percy’ego.
Na mój znak rzucił się na blondynkę, by odwrócić jej uwagę od Perciego Percy’ego.
Przez te to (to spojrzenie, te spojrzenia) jego spojrzenie czułam niemałe zażenowanie i
konsternację.
Kilka chwil później rozpoznałam w niej Perciego Percy’ego.
O Bogowie bogowie, co się
ze mną stało?
Rozdział 4.
Ten pół – bóg półbóg zaczynał
mnie coraz bardziej zadziwiać.
Powolnym krokiem pomaszerowałam w kierunku wyjścia i nacisnęłam za na klamkę. Do pomieszczenia wmaszerował Percy z
uśmiechem nowo - narodzonego nowonarodzonego
człowieka na twarzy.
Rozdział 5.
W tyle ujrzałam Perciego Percy’ego,
Grovera i Annabeth, którzy ruszyli w kierunku grupki innych adeptów.
Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam Jackoba Jacoba,
który patrzył na mnie z niedowierzaniem.
Jednak prawdziwy szok przeżyłam parę sekund później, gry gdy z trudem przekręciłam się na drugi bok.
Uratował mnie od zalotów Jackoba Jacoba,
został przy mnie przez całą noc, a rankiem przyniósł mi lekarstwo.
Rozdział 6.
Patrzył, (tu nie powinno być przecinka) tak, jakby pragnął przewiercić na wylot moje ciało.
O Bogowie bogowie, a co jeśli on
mówił prawdę?
Następną lekcją była geografia, gdzie uczyliśmy się o wszelkich znanych
miejscach, które zamieszkiwali Bogowie bogowie.
Nagle z z (powtórzenie) mojej prawej usłyszałam szelest liści.
W końcu obok mojego boku stanął sam Chejron w towarzystwie kilku nieznanych
mi adeptów i Jackoba Jacoba.
Jedynie Centaur centaur zachował
trzeźwość umysłu.
Rozdział 7.
Brązowe oczy Centaura centaura wwiercały
się w moje.
Gdzieś w mojej podświadomości pojawiła się myśl, że powinnam porozmawiać z Ojcem
ojcem.
- Było, minęło.
Percy nie stawiał oporów, był jak lalka, którą starowałam sterowałam.
Stałam przed obliczem Ojca ojca,
który pokazał mi się w swojej prawdziwej postaci.
Rozdział 8.
Ta kreatura była równie niebezpieczna, co Mantykora mantykora, ale przynajmniej wiedziałam, że chciała
mnie zabić, a ja powinnam się bronić.
Jedynie Bogowie bogowie wiedzieli,
czemu tu zawędrowałam!
Od razu zaczęło braknąć brakować mi
tchu.
Na ułamek sekundy przed tym, jak ognisty bicz smagnął ciało Lamii lamii, na mojej twarzy pojawił się uśmiech
zwycięstwa.
Zaśmiałam się zadowolona z ogromu mocy, jaką dysponowałam i wyjęłam z niej
miecz, przyprawiając Lamię lamię o
dodatkowy ból.
Uniosłam się do pozycji siedzące siedzącej, (tu nie powinno być przecinka) tak szybko, że przeszył mnie ból w klatce piersiowej.
5. Ramki (3/5)
Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy, to ich mała ilość. I to, że założyłaś osobnego bloga
tylko po to, aby je zrobić.
O mnie
Pisanie
kręci mnie od dłuższego czasu, ale na chwilę obecną zatrzymałam się jedynie na
samym popędzie do tej dziedziny sztuki. Gdybyś zatrzymała się na samym popędzie, nie byłoby tego
bloga, a Ty pisałabyś do szuflady.
Potem
przerzuciłam się na HP, ale to całkiem normalne. U każdego w końcu przychodzi
ten okres. Myślę, że jednak nie. Ludzie, którzy nie czytali Harry’ego nie mogą napisać fanfika o
nim.
O, i widzę koleżanka po fachu.
Lubię
budzić kontrowersję. Aha, czyli budzisz jedną kontrowersję na rok i to Ci
wystarcza?
Okej, więc dowiedziałam się co nieco
o Tobie i… chciałabym przeczytać to potterowskie opowiadanie.
Bohaterowie
Osobiście nienawidzę tej zakładki, a
jeszcze gorzej jest, kiedy są w niej zdjęcia. Wszystko to, co jest w niej
napisane, powinno być zawarte w tekście, a nie tylko na podstronie. Wygląd
bohaterów powinien wynikać z opisów, a teraz nie będę mogła wyrzucić tych zdjęć
z głowy.
Nie dość, że mam wygląd Amelii, to
jeszcze zepsułaś cały początek, bo ujawniłaś, że nie wychowywała się ona na
Ziemi. Jednak ciekawa jestem, czy pojawi się ty rodzeństwo di Angelo.
Percy
to spokojny młodzieniec, który wraz z dwójką przyjaciół mieszka w Obozie
Herosów. Aha, czyli Percy jest spokojny i ma praktycznie cały Obóz Herosów
dla siebie, bo jest tam tylko on i dwójka jego przyjaciół. Zero dzieci Demeter,
Apollina, Hermesa… Niezły początek.
Bóg
Podziemia bierze pod swoje skrzydła nowonarodzoną córkę i od tamtej pory stara
się być przykładnym ojcem. Jakby
tego było mało, mamy opiekuńczego Hadesa! Droga Autorko, to już nie jest
niezgodność z kanonem, to jest niezgodność z mitologią grecką.
Zawsze
potrafi znaleźć rozwiązanie z opresji. Nie da się rozwiązać opresji.
I mamy kolejny błąd w zapisie imion!
Znów pojawiło się „Perciego”, a poza tym nie „Jackob” a „Jacob”. Nawet Word to
podkreśla.
Błędów nie ma, ale żałuję, że odwiedziłam
tę zakładkę. Odkryłaś praktycznie całą fabułę.
Został jeszcze spis treści i linki. Powiem
tyle, że Sowie oceny i Zielona zwiastunownia zostały usunięte.
Zapomniałabym.
W spisie treści masz „rozdzialy” zamiast „rozdziały”.
Podsumowując:
rażące błędy logiczne i źle użyte słowa. Nie jestem pozytywnie nastawiona do
tego opowiadania również przez spojlerowanie w opisach bohaterów. Mogłoby być
lepiej.
6. Statystyki (4/5)
Nie ma zakładki, w której ludzie mogliby spamować do
woli, i to jest problem. Pod postami znalazło się trochę tego i psuje to ogólne
wrażenie. Jednak większość komentarzy to opinie o opowiadaniu. Często
prowadzisz uprzejme konwersacje z czytelnikami.
7. Inne (0-5)
Brak.
8. Podsumowanie
Przez całe opowiadanie po
prostu śmiałam się przez łzy, mam na to świadków! Nie wiedziałam, co jest
lepsze: czy śmiać się z głupoty, czy rozpaczać z jej powodu. Porady… dodaj
więcej bohaterów i wątków. Bo z tego, co tutaj mamy, raczej nie da się już
niczego odratować. Rozluźnij się trochę przy pisaniu. No i zwracaj uwagę na
logikę tekstu.
Opowiadanie, w którym Chejron syczy na herosów a
dzieci Hadesa władają ogniem raczej nie może mieć lepszej oceny jak dostateczną - otrzymujesz 58 punktów na 115.
Mam nadzieję, że na coś się
jednak te moje wypociny przydały i wyciągniesz z nich jakieś wnioski.
Hej. Dzięki wielkie za ocenę mojego bloga! Muszę jednak sprostować parę kwestii. Po pierwsze chyba źle przeczytałaś fragment o Chimerze, gdyż ona NIE zginęła, a Percy'ego akurat nie było w pobliżu. Faktycznie, zrobiłam z mojej bohaterki Mary Sue, ale nie mam serca tego wszystkiego zmieniać, gdyż zajmuję się również drugim projektem (tym razem nie ff a fantasy). Nie rozumiem tego pytania - "Aha, czyli budzisz jedną kontrowersję na rok i to Ci wystarcza?", ale ok. Widzisz, akurat zakończyłaś ocenę, zanim dodałam rozdział 9 i 10, a one były dość odmienne od pozostałych i myślę, że bardziej przypadłyby Ci do gustu, bo rozwinęłam w nich wątek Shyvany. Jeszcze raz dziękuję Ci za poświęcony czas i wątpie czy chciałoby Ci się czytać moje opowiadanie HP xD. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLexie
Tfu, miałam na myśli Mantykorę a nie Chimerę w komentarzu wyżej! :D
UsuńA i jeszcze:
"Ta kreatura była równie niebezpieczna, co (Mantykora) Mantykora, ale przynajmniej wiedziałam, że chciała mnie zabić, a ja powinnam się bronić.
Jedynie (Bogowie) Bogowie wiedzieli, czemu tu zawędrowałam!"
Oczy mi szwankują czy poprawiłaś błędy, zastępując je tymi samymi wyrazami?
O bogowie, faktycznie, przepraszam! Obydwa wyrazy miały być zapisane małą literą. Poprawię, jak tylko dorwę się do komputera :)
UsuńCo do tej kontrowersji, chodziło mi o "ę" zamiast "e". Chciałaś chyba napisać, że wzbudzasz kontrowersje, a nie kontrowersję.
Mantykory może i nie zabiła, ale z takimi ranami robiła przewroty... To dziwne. Gdzieś tam w tym fragmencie chyba było napisane, że usłyszała znajomy głos Percy'ego czy coś takiego.
Widziałam, że napisałaś rozdziały, ale naprawdę miałam serdecznie dość Amelki i nie miałam siły ich czytać.
Okey, rozumiem Twoją niechęć do niej :D. Wykreowałam bohaterkę zupełnie inną niż ja sama i może dlatego wyszła mi z niej taka jędza. Miałabyś ochotę przyjąć do oceny mojego drugiego bloga (opowiadanie fantasy), gdy dodam na nim więcej niż prolog? :)
UsuńLexie
Jasne, why not? :) Tylko tym razem dokładnie przeczytaj regulamin :>
UsuńDobra, tym razem, nie zmienię szablonu przed wystawieniem oceny, obiecuję! :D
OdpowiedzUsuńDroga Akiro. Jak najbardziej jestem zainteresowana oceną. Wiem, że nowego rozdziału nie ma już 3 miesiące, ale to wszystko przez maturalna klasę. Nowy rozdział już się pisze, ale na razie nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Hej, ja z bloga czwarte-insygnium, byłam w kolejce Sentis. :)
OdpowiedzUsuńNo to tak - jeśli to możliwe, wolałabym sobie bytować w Wolnej Kolejce, aż ktoś nabierze ochoty na ocenienie. W chwili obecnej Czwarte Insygnium to już kobyła (coś koło stu stron A4), a ciągle rośnie. Chyba nie mam serca nikogo zmuszać, by coś takiego przeczytać. xD