piątek, 15 lutego 2013

|0023| yaoi-abunai.blogspot.com

Blog: yaoi-abunai
Autorka: abunai niku
Oceniająca: Akira



1. Pierwsze wrażenie
Yaoi abunai. Lubię yaoi, jeśli jest dobrze przedstawione oczywiście, pozytywnie jestem więc do opowiadania nastawiona. „Abunai”, jak sądzę, odnosi się do „niebezpieczeństwa”. Adres chwytliwy i łatwy do zapamiętania.
Na belce jakże znany cytat Coelho. Do opowiadania się w pewnym stopniu odnosi, więc zastrzeżeń nie mam.
Moje odczucia? Z chęcią poczytam yaoi, do czego skłania mnie adres bloga, jednakże belka mówi mi, że to nie będzie głębokie przeżycie. Mam więc mieszane uczucia.

4/5

2. Grafika
Nagłówek prosty, nawiązujący do tematyki opowiadania. Nie zachwyca swoim wyglądem , ale i jakoś zbytnio nie odstrasza, ot, taki zwyczajny, niczym się niewyróżniający.
Czcionka jest czytelna, z pewnym wyjątkiem: gdy tekst nachodzi na rewolwery, wtedy to trochę czytanie utrudnia.
Tło wewnętrzne jest w porządku, a jedynie zewnętrzne psuje nieco całość. Rozumiem, że skoro w obecnych odcinkach mamy mafię, to i broń palna musi się pojawić, ale dlaczego w tle zewnętrznym, której prawie nie widać, która przeszkadza w czytaniu i która w ogóle nie pasuje? Masz nagłówek, więc po kiego pchać na bloga coś więcej, co niszczy cały efekt prostoty? Proponuję jednolity kolor tła, ale zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne.
Mnie osobiście lekko irytuje duża liczba rozdziałów na stronie głównej, ale poza tym z estetyką wszystko dobrze. Ach, jeszcze jedno: nie ma akapitów.

8/15

3. Treść
Fabuła:
Przeniosłaś historię we współczesne realia, a z fanfikami anime to dość ryzykowny krok. Zaczepiłaś w dodatku o prostytucję i nieszczęśliwą, trudną miłość. By dobrze to wszystko napisać, trzeba się naprawdę mocno postarać i przyłożyć do pracy. Pomysł nie jest zły, mnie osobiście taka koncepcja ciekawi, jednakże treść wszystko niszczy. Zapraszam do czytania.
Mamy osiemnaście rozdziałów, a zdążyliśmy poznać wszystkich pracowników burdelu, historię Itachiego, odnaleźć Sasuke, przeżyć porwanie starszego brata, rozwój uczucia między Itachim a Painem, jego próbę samobójczą, dowiedzieliśmy się też o mafii, zobaczyliśmy przemianę Itachiego i drugie porwanie z ostatnich rozdziałów oraz czytaliśmy o innych mniej lub bardziej ciekawych wątkach i sytuacjach – nie wszystko dokładnie w tej kolejności. Dzieje się dużo, na nudę nie można więc narzekać. Starasz się nie lecieć z akcją ani za wolno, ani za szybko. Niekiedy jednak powinnaś dłużej zostać przy danym wydarzeniu, by pokazać jego znaczenie, istotę. Weźmy za przykład sytuację, gdy ludzie Naruto porywają Itachiego: mieliśmy lichą wymianę zdań, a potem nagle Uchiha pojawia się pobity przed burdelem. Nie wiemy, co naprawdę się stało. Pozbawiłaś czytelników ciekawego wydarzenia na rzecz bezsensownych rozmów, które toczyły się po jego powrocie. Porwanie przez mafię, pobicie jest odskocznią od tych ciągłych łez Itachiego, lamentów, żalów czy głupich zachowań innych bohaterów. Ciężko by było napisać chociaż kilkanaście zdań o tym, co się tam stało? Nie sądzę. Nie poświęciłaś również dużo czasu przemianie Itachiego, o czym szerzej powiem w podpunkcie niżej, co było naprawdę istotnym i ważnym wydarzeniem w historii. Jedyne co dokładnie pokazujesz i często do tego wracasz, to stosunki seksualne Itachiego i Paina. I błędnym przekonaniem jest to, że wszyscy czekają na ekscytujący seks i dokładny opis tego zdarzenia. O tym jednak poczytasz niżej.
                Głównym wątkiem jest niewątpliwie znajomość Itachiego i Paina i rozwój uczucia. Poświęcasz mu najwięcej uwagi, wytrwale starasz się zmieniać coś w ich zachowaniu, sposobie bycia, by zbliżyć panów do siebie. Czasami zdarza Ci się mącić: stała obojętność Paina przeradza się w nagłą czułość i pożądanie, by po chwili ponownie została zastąpiona nienawiścią, brakiem szacunku czy jakichkolwiek ciepłych uczuć w stosunku do Itachiego. Charaktery szerzej przedstawię przy omawianiu bohaterów, chciałam tylko zwrócić uwagę na brak wyraźnie zaznaczonych przyczyn takich zachowań, które prowadzą w pewien sposób do ukształtowania dalszej akcji. W wątku tym skupiasz się przede wszystkim na cielesnych doznaniach, które opisujesz bardzo skrupulatnie, oraz na psychice Itachiego. Zastanawia mnie fakt, dlaczego nie piszesz, co dzieje się w głowie Paina, co myśli, czuje. Prowadzisz narrację trzecioosobową, ale nie urozmaicasz wydarzeń pisząc z jego perspektywy.
                Prawie zupełnie ominęłaś wątek znajomości Itachiego i Sasuke, co wydaje się być dziwne, zważając na fakt, że są braćmi. Każdy z nich myślał, że ten drugi nie żyje, odnaleźli się, a Ty zostawiłaś to daleko za sobą. Jest to ważny wątek poboczny, kształtuje dalszą historię, Itachiego, więc nie rozumiem, dlaczego nie poświęciłaś im więcej czasu. Napisałaś w którymś rozdziale, że się zaprzyjaźnili, ale tego nie pokazałaś. Uznałaś za nieistotne jedną z najważniejszych sytuacji w opowiadaniu, co nie powinno się zdarzyć.
                Tłem dla miłosnego życia Itachiego, relacji z bratem jest życie prostytutki. Ach, ale co to za życie: mężczyźni ubierają się jak kobiety, zachowują jak… w sumie nie wiem, jak to nazwać, ale nie jest to ani męskie, ani dojrzałe zachowanie, czują się w burdelu bardzo dobrze i żyją sobie szczęśliwie wszyscy razem. Nie wydaje Ci się to mało realistyczne? Naciągane? Skupiasz się jedynie na Itachim, więc nie wiemy, co myśli o tym wszystkim reszta, ale sądząc po ich zachowaniu, podoba im się takie życie. Dziwi mnie też to, że nie pokazałaś żadnej sytuacji związanej z klientem danej postaci. Nie mówię tu o pokazywaniu stosunku seksualnego, bo tego jest i tak dość, ale po prostu co się wtedy dzieje, co się kształtuje w umyśle danego bohatera i jak czują się już po wszystkim.
                Podsumowując, dzieje się dużo, trzymasz miarowe tempo akcji, ale omijasz pokazywanie rozwinięć danych (i istotnych) wątków, co na dobro fabuły się nie przekłada. Mnie osobiście niezbyt ona zainteresowała. Jest zdecydowanie za mało akcji, ciekawych wydarzeń, a więcej płaczu i rozżalenia Itachiego. W dodatku nie odpowiada mi wizerunek prostytucji w Twoim opowiadaniu, ale każdy ma własne wyobrażenie i zdanie na ten temat, prawda?

Bohaterowie:
                Gdy tak czytałam opowiadanie, przede mną zaczął się układać obraz męskiej Mary Sue pod względem wyglądu i o bardzo dużym mniemaniu o sobie. Najpiękniejszy, najbardziej pożądany, najbardziej oczytany, szef jest nim zainteresowany i tak dalej. Strasznie go wyidealizowałaś. Gdyby nie jego cierpienia z powodu nieszczęśliwej miłości, można by rzec, że jest i idealny, i ma fantastyczne życie. Strasznie to mdłe. Itachi jest typowym uke (dla niewiedzących o co chodzi: oznacza stronę podporządkowaną; bohater jest trochę dziewczęcy, z czym wiąże się jednak nie tyle jego wygląd zewnętrzny, ale cechy osobowości, jak wrażliwość, czułość, delikatność, chęć okazywania uczuć partnerowi w każdej sytuacji). Uchiha takie cechy posiada. Poprzez swój styl upodabnia się jednak do kobiety, co jest trochę dziwne. Zobaczmy, co lubi najbardziej:
                – czarne, satynowe bokserki obszyte koronką,
                – czarne, skórzane spodnie i siateczkową bluzkę,
                – włoskie buty na koturnie. Pasowały do jego obcisłych skórzanych spodni, siateczkowej bluzki i ramoneski,
                – Na biodrach miał krótkie, aż za krótkie, skórzane spodenki, które przyjemnie opinały się w "TYCH" strefach. […] włożył kamizelkę z tego samego materiału. Aby nadać sobie jeszcze większej drapieżności, rozpiął ją do połowy. […] Całość stroju dopełniały czarne, długie mankiety, opaski na ramiona, buty z czubem oraz czapka i okulary.
                – długą krwiście czerwoną sukienkę, całą pokrytą piórkami w tym samym kolorze,
                – Najcudowniejsza para piętnastocentymetrowych szpilek, jakie kiedykolwiek widział! Miały delikatny migdałowy nosek i choć skórzane, sprawiały wrażenie satynowych, bardzo delikatnych i miękkich w dotyku.
                Śmiało mogę powiedzieć, że to jest dziwne. Zrobiłaś z Itachiego homoseksualnego transwestytę, który się prostytuuje. Taki obraz postaci zdecydowanie nie jest pozytywny. Dodając do tego jego zachowanie: ciągły płacz, smutek, melancholia, namolność w stosunku do Paina, wychodzi nam niezwykle irytujący bohater, o którym ciężko jest czytać. Za daleko posunęłaś się z jego kreacją, nie do końca to chyba przemyślałaś. Nagle Itachi się jednak zmienia. W jednej chwili staje się innym człowiekiem. O ile nagłą zmianę stylu da się jakoś zaakceptować, o tyle zachowania już nie. Skąd ona się wzięła? Co było przyczyną? Nie wiemy nic. A zamiana od tak sobie nie jest udanym zabiegiem w kreowaniu bohaterów. Zmiana zdecydowanie wyszła na plus, powinnaś jednak czytelnika i postać wcześniej na to przygotować, pomału wprowadzać nowe cechy Itachiego. 
                Podobna sytuacja jest z Deidarą, tylko że on nosi fikuśny różowy top z cekinami układającymi się w napis "art is a BANG!", a na swoje krągłe pośladki włożył czarne leginsy, doskonale uwydatniające wszystko, co trzeba. Do tego wszystkiego założył buty na koturnie - liliowe z masywnym przodem, który zdobiły ćwieki. U niego jednak najbardziej irytujące są wypowiedzi (przykłady przy omawianiu dialogów) i dziecinne zachowanie.
                Bohaterowie pod względem wyglądu są dokładnie opisani, niektórym przypisujesz nawet kilka wersji prezencji (więcej przy omawianiu stylu). Jeżeli chodzi o charakter, to jest różnie. Itachiego pokazałaś bardzo dokładnie, Painowi nie poświęciłaś zbyt dużo uwagi (chodzi mi tu o myśli, uczucia, cele, priorytety i tym podobne), a przecież jest jednym z głównych bohaterów. Reszta prostytutek żyje sobie szczęśliwie w burdelu i nie zawracasz sobie nimi zbytnio głowy. Ten punkt prawie całkowicie zawaliłaś.

Świat przedstawiony:
Odgadnąć, w jakim państwie dzieje się akcja Twojego opowiadania to nie lada wyzwanie. Dużo nad tym myślałam i do pewnych wniosków doszłam. Pokażę Ci teraz, jak to wszystko przebiegało i dlaczego całość jest ze sobą sprzeczna.
Na początku sądziłam, że skoro to fanfik Naruto, to rzecz dzieje się w Japonii. W tym przekonaniu utrzymywały mnie japońskie imiona i nazwiska, japońskie zwroty grzecznościowe (-chan i -senpai). Kilka spraw mi jednak nie pasowało: prostytucja w Japonii została zakazana w 1956 roku. Wiele klubów do dziś oferuje więc przede wszystkim szereg usług związanych z kontaktami seksualnymi, które wykluczają odbywanie stosunków. W Twoim opowiadaniu ludzie kojarzą, że „Akatsuki” to dom publiczny, więc Japonia powoli odpadała. Dziwił mnie też fakt, że Itachi jada w fast foodach, a Deidara gotował rosół (narodowa potrawa polska!) a nie na przykład ramen czy sushi. Jednakże dopiero zdanie: Czarnooki zawsze wiedział, że Pain interesuje się Japonią, ale nie miał pojęcia, że miał japońskie korzenie pokazało, że to nie w Kraju Kwitnącej Wiśni się całość dzieje. Więc gdzie? W pewnym rozdziale wspomniałaś o żółtej taksówce, co od razu naprowadza na Stany Zjednoczone (w Indiach też są żółte, ale to raczej nie o ten kraj Ci chodziło). Dodając fast foody i styl ubierania naszych prostytutek, można przypuszczać, że akcja toczy się jednak w USA, ale nie pasują do tego te typowo nieamerykańskie imiona. W dodatku w Ameryce prostytucja jest nielegalna (z wyjątkiem niektórych wiejskich hrabstw w stanie Nevada) i ścigana z mocy prawa, więc raczej „Akatsuki” by nie stało przy głównej ulicy i nie oznajmiało, czym naprawdę jest. Przez chwilę myślałam, dodając do siebie rosół, maturę, dzika, że chciałaś umieścić historię w polskich realiach, ale szybko odrzuciłam tę myśl. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić, więc na potrzeby tej oceny zostańmy przy Stanach, dobrze?
Jedyny opis świata przedstawionego, który trafił się w osiemnastu (!) rozdziałach, to opis pewnej części miasta: Dość szybko trafił do najuboższej części miasta. Ulice były brudne, zaśmiecone, okna w domach nieumyte, niektóre nawet powybijane. Pod klatkami codziennie można było spotkać tych samych żebrzących ludzi, ławki stale zajęte przez okolicznych meneli popijających piwo lub jakieś mocniejsze trunki, nie zachęcały nawet do postawienia na nich torby z zakupami. Nie jest to może wybitne dzieło, ale wyróżnia się w całości Twojego tekstu. Dlaczego nie ma takich fragmentów więcej? Od razu wszystko wyglądałoby inaczej – zgadza się, po prostu by wyglądało, bo teraz nic nie widać.
Co można zauważyć w kreacji świata? Zupełny brak klimatu. Po prostu nic nie ma. Założyłyśmy, że rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych – super, prawda? Gdzie są żółte taksówki? Zgadza się, w Nowym Jorku. Jak tam jest? Skąd mamy wiedzieć? Nawet jeśli nie jest to NY, może to inne miasto, inny kraj, inny kontynent, ale zasada jest ta sama – musi być klimat. Co się na niego składa? Poznajemy świat, który bohater dotyka, który widzi, co się dzieje wokół, który czuje, co unosi się w powietrzu, który słyszy dochodzące zewsząd dźwięki. Jeśli nie byłaś akurat w danym miejscu, a tam umieściłaś akcję, to może nie być łatwo to wszystko napisać, ale zawsze można poczytać o danym mieście/państwie, obejrzeć zdjęcia/filmy. Problem jest wtedy, gdy się nie chce tego robić. Lepiej jest osadzić bohaterów gdzieś w przestrzeni, zająć się akcją i nie przejmować czymś tak błahym jak świat przedstawiony.

Opisy:
Kilka zapadło mi w pamięć, jednak pozytywnego wrażenia nie zrobiły. Niektóre są bardziej obrazowe (sceny erotyczne), inne mniej lub w ogóle. Zazwyczaj skupiasz się na tym, co chcesz przekazać, a nie jak i przez to mamy pozbawione emocji skupiska kilku(nastu) zdań. Opisy tracą na efektywności, całość nie ma ani ładu, ani składu.
Zacznijmy od czegoś, co opisujesz z dokładnością. Będzie to raczej długi i obrazowy fragment. Pain podniósł się na łokciach i zbliżył do nagiego torsu czarnookiego. Poczuł jak gorące usta całują go od jednego sutka do drugiego, czasami schodząc na wysokość pępka i zanurzając w nim język. Przy każdym zetknięciu tych teraz niezwykle zmysłowych warg, odczuwał przeszywające dreszcze podniecenia kumulujące się w lędźwiach. Trzy palce nadal delikatnie go rozciągały, doprowadzając kruczowłosego niemal na skraj rokoszy. I wtedy stało się coś niezwykłego. Poczuł jak coś ciepłego i wilgotnego obejmuje jego członka. Pierwszy raz doznał takiego uczucia, ale było mu tak dobrze, że tylko wydał z siebie przeciągły jęk rozkoszy. Spojrzał w dół, dopiero po chwili dotarło do niego co się dzieje. Zobaczył jak głowa Paina powoli i w miarę regularnie porusza się w górę i w dół, towarzyszyło temu to niesamowite uczucie zagłębiania się w czymś. Rudy delikatnymi liźnięciami pieścił nabrzmiałego jego penisa, raz po raz wsuwając go całego w usta. Czarnowłosy mimowolnie zaczął poruszać biodrami, jęcząc z rozkoszy. Jeszcze nigdy nikt nie pieścił go ustami. […] Itachi czuł, że jeszcze tylko sekundy i dojdzie. […] I dokładnie w tym momencie język Paina wsunął się w małą dziurkę na końcu główki penisa. To zadziałało jak zapalnik i Itachi wybuchł. I to niemal dosłownie. Po jego ciele rozlał się ogień rozkoszy a sperma wytrysnęła wprost w usta fioletowookiego. Takiej rozkoszy nie doznał jeszcze nigdy w życiu, a przeżył już wiele. To było tak niesamowite, że jego ciało trzęsło się z podniecenia jeszcze przez kilka minut. W tym czasie rudy podniósł głowę i patrząc mu w oczy, połknął cała spermę i oblizał się. Jest yaoi, jest erotyka, to zrozumiałe. Nie uważasz jednak, że zamiast tak dokładnie opisywać sceny stosunku, lepiej dodać przy okazji przeżycia emocjonalne, które towarzyszą Itachiemu bądź Painowi? Albo zostawić cały opis i przeplatać między zdaniami to, co dzieje się w głowach bohaterów (zwłaszcza Itachiego, bo on tutaj jest biorcą)? Opisy w Twoim wykonaniu są zbyt dosłowne, zbyt niesmaczne – jeżeli sceny seksu pojawiają się rzadko, to jest w porządku, ale u Ciebie występują dosyć często i z premedytacją pokazują, co postacie robią, ale mało poświęcają uwagi na to, jak to przeżywają. Seks to nie tylko odczucia fizyczne a zwłaszcza dla zakochanego Itachiego, prawda? Erotyka w sztuce przedstawia seksualność człowieka a nie seksualność fizyczną, co często jest mylone - także u Ciebie.
Opisy uczuć przewijają się przez wszystkie rozdziały i dotyczą głównie Itachiego, jego rozterek, nadziei, strachu, stosunku do Paina, ale żaden nie był na tyle wyjątkowy, zauważalny i nie został mi w pamięci. Występuje tu przede wszystkim jeden motyw. Jest nim wielka rozpacz Itachiego, nieszczęśliwa miłość, ukazujesz wtedy jego wrażliwość, delikatność i nieporadność życiową – zgadza się. Nie wiem, czy tak miał być zamiar, ale prawie ciągłe użalanie się nad sobą, zachwycanie i rozmowa (?) z książkami Coelho, łzy sprawiają, że ma się Itachiego dosyć. Te opisy są przesiąknięte żałością i sztucznością. Jak wspomniałam przy omawianiu bohaterów, Itachi się zmienił zewnętrznie, wewnętrznie trochę też, a czy wspólnie z nimi nie powinna iść emocjonalność? Opisy uczuć powinny odpowiadać charakterowi i poziomie emocjonalnym, dlatego w ostatnich rozdziałach nie powinny być one raczej boleściwe, ale raczej mogłyby ewoluować wraz z nim. Co sądzisz?
Itachi często myśli nad tym, co ubrać i opis tego jest naprawdę komiczny: Uchiha rzucił sukienkę na łóżko i popędził poszukać odpowiednich butów. Po głowie chodziło mu coś zgrabnego, wysokiego i seksownego… Kozaczki? Zatrzymał rękę i wyciągnął lateksową parę obuwia. Były czarne, długie prawie do połowy uda i bardzo błyszczące. Seksowne również, nic nie przylegało tak świetnie jak one, ale… Itachiemu tym razem chyba nie do końca chodziło o taki efekt. Miały zbyt szpiczasty nosek, czarnowłosy koniecznie chciał coś o kształcie migdała! A że coś takiego miał, wiedział na pewno! Poprzewalał wszystko, część wyrzucił na podłogę, a wtedy, w najdalszym kącie szafki, ukazała mu się ta para. Najcudowniejsza para piętnastocentymetrowych szpilek, jakie kiedykolwiek widział! Powiedz mi, jaki normalny facet (nieważne czy hetero- czy homoseksualista) – że tak to kolokwialnie ujmę – jara się damskimi butami w taki sposób? Czy tego zachwytu nie dałoby się opisać jakoś, no nie wiem, bardziej realnie?
Opisy akcji? Nie, raczej nie. Albo w ogóle czegoś nie opisujesz, albo urywasz w przypadkowym momencie i koniec. Gdy Itachi został porwany w sklepie, to to, co działo się z nim później, opisujesz następująco: Po tych słowach odszedł, zostawiając Itachiego sam na sam z Lee i Gaiem. Po chwili padł pierwszy cios. A potem kolejny. Bohater został porwany i pobity, czego autorka nie pokazuje, gdyż woli pisać bezsensowne rozmowy między pracownikami burdelu. Abunai niku, opisy akcji budują napięcie, budzą ciekawość czytelników, dodają do historii smaczku i urozmaicają całość. Powodują, że coś się dzieje, coś istotnego, coś, co z chęcią by się czytało. Liczę na to, że spotkania z Madarą nie zepsujesz w ten sam sposób.

Dialogi:
                Może na początku zaczniemy od małej pochwały. Widać, że starasz się, by Twoi bohaterowie różnili się stylem mówienia (z tym rzadko spotykam się u ocenianych opowiadań, dlatego jestem tym mile zaskoczona). Deidara ze swoim un, Pain z prostymi zdaniami, poleceniami, wulgaryzmami i oschłymi wypowiedziami oraz Itachi i jego melancholijne słowa różnią się na tle innych.  Czasami jednak Pain łagodnieje, a Uchiha jest bardziej agresywny, ale ogólnie nie ma co narzekać.
                Wypowiedzi bohaterów powinny wnosić coś do opowiadania, odzwierciedlać emocje postaci, popychać akcję do przodu. U Ciebie rozmowy zazwyczaj do niczego nie prowadzą, nie ma akcji, napięcia. Niektóre powodują, że chce się wstać i wyjść; przynajmniej w moim przypadku. Zobaczmy kilka przykładów: - Och, Sasori! Bo Itachi nie chce mi kupić jogurciku! A kiedy go poprosiłem, tak się wściekł, że rozbił talerz… Co Pain na to? Będzie zły! Co my zrobimy? To jego wina. Albo ten dialog:
- Cholera, Itachi! – powiedział Deidara i stanął w miejscu, tupiąc nerwowo jedną nogą.
- Tak? – spytał onyksowooki […]
- Nie ignoruj mnie! – zawołał, oburzony. – Mam do ciebie prośbę – powiedział i uśmiech wrócił na jego twarz.
- Czego chcesz? – westchnął Itachi […]
- Mógłbyś przejść się do sklepu? – spytał z szerokim uśmiechem i zatrzepotał swoimi pięknymi, długimi rzęsami. […]
- Po co? – zapytał […]
- Po jogurt, którego ostatnio mi nie kupiłeś! To chyba oczywiste. – Prychnął i założył ręce na piersi, patrząc wyzywająco na swojego kolegę z pracy.
[…]
- Nie.
[…].
- Masz iść po mój jogurcik, rozumiesz?! Chcę go za piętnaście minut widzieć

Błagam Cię, naprawdę nie można było napisać tego w przestępny sposób? Przepraszam bardzo, ale ten dialog jest beznadziejny, pozbawiony realizmu, wyczucia, wszystkiego. Rozumiem, że taki jest Deidara, że zachowuje się jak dziecko, ale bez przesady, niech jego wypowiedzi będą na jakimś poziomie.
                Dialogi nie powalają, nie interesują. Bohaterowie zazwyczaj krzyczą na siebie, krzyk za krzykiem krzykiem poganiany… Dlaczego nie przeprowadzają rozmów w poważnym tonie, kiedy sytuacja tego wymaga? Zamiast tego są albo głupie odzywki, albo mdłe wyznania, albo, ponownie, wrzaski.

Styl:
Pierwsze co wrzuca się w oczy, czytając opowiadanie, to zbytnie wydziwianie, określanie czynności bądź rzeczy. Stosujesz przeróżne porównania i epitety, co sprawia, że czasami nie wiadomo, o co chodzi. Za wszelką cenę starasz się urozmaicić tekst, aż wychodzą z tego naprawdę dziwy. Piękno tkwi w prostocie (może banalne, ale prawdziwe), a jeśli chcesz, by styl stał się bogatszy, eksperymentuj z umiarem i sprawdzaj, jakie pisanie idzie Ci najlepiej. Można mieć niebanalne i zrozumiałe słownictwo, ale także takie, od którego załamują się ręce. Zobaczymy przykłady:
Dłoń Paina była szybka i zwinna jak olimpijski lekkoatleta. (r. 1)
– Zaś druga ręka delikatnie, ale jednak mocno zacisnęła się na różowym guziczku zwanym sutkiem. (r. 1) – nie lepiej by było: mocno zacisnęła się na sutku?
 Ostrożnie stawiał każdy krok, by przypadkiem któryś z zamszowych kapci w kolorze oberżyny, nie zsunął mu się ze stopy. (r. 1) – nie prościej byłoby napisać o ciemnym fiolecie?
Znad rondla unosił się dym, kolorowe przedtem warzywa i różowiutkie mięso były teraz czarne jak piekło, czyli całkiem zwęglone. (r. 2) – wystarczyłoby napisać, że były zwęglone. Poza tym skąd przekonanie, że piekło jest czarne?
Z prędkością Strusia Pędziwiatra, Deidara wstał i wyszedł z restauracji. (r. 2)
Itachi zacisnął pięść i walnął w drzewo, obok którego stanął, wpatrując się w spokojne wody parkowego stawu. Były rtęciowo szare […] (r. 3)
Był naprawdę potężnym mężczyzną o szerokiej klatce piersiowej, rękach jak pnie drzew i dłoniach jak bochny chleba. (r. 4)
– należy też wspomnieć o marmurowych penisach, mięsistych członkach czy kruczoczarnych włosach, ale widać, że w najnowszych rozdziałach jest tego coraz mniej. Nie mówię, że są to błędy, spotkałam się z niektórymi określeniami, ale przy Twoim obecnym stylu takie wydziwianie wychodzi jedynie na gorsze.
Wśród tych porównań i niecodziennych epitetów, można znaleźć kolokwializmy, które bardzo rażą w oczy, gdy tekst jest pisany tak niecodziennym słownictwem. Zobaczmy: rżnął go (r. 1), fikuśny top (r. 2), kumpel zrobił imprezkę (r. 3),  posmyrał (r. 7)
Twoją straszną manierą jest określanie osób poprzez kolor oczu, włosów czy skóry. To bardzo irytujący zabieg, a dla mnie niezrozumiały. Naprawdę nie potrafię tego fenomenu pojąć. Często trafiam na takie coś w opowiadaniach, więc da się to jakoś przeżyć, ale żeby cały czas zmieniać u danego bohatera barwę oczu czy włosów? Pierwszy raz się z takim określaniem spotykam. Zobaczmy, jak to wygląda:
– Itachi jest: onyksowooki (onyks jest biało-czarny, w zależności od odmiany), hematytowooki (hematyt jest stalowoszary, czarny lub ciemnoczerwony), czarnooki, węglowooki (tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana; węgiel jako pierwiastek ma barwę czarną/ciemnoszarą, jeżeli jest grafitem lub fulerenem, albo przezroczystą, jeżeli występuje jako diament; węgiel kopalny ma barwę zależną od gatunku węgla i na przykład: szungit, węgiel brunatny)  i hebanowooki.
– Itachi ma: karminowe usta i malinowe usta.
– Pain jest: fioletowooki, agatowooki (agat ma barwę pasiastą: od białego do szarego, jasnoniebieską, od pomarańczowego do czerwonego, czarną), ametystowooki, fiołkowooki.
– Pain jest: rudowłosy, ognistowłosy (barwa ognia zależy od temperatury i może być: biała/niebieskawa, pomarańczowa, czerwona), czerwonowłosy, rdzawowłosy.
– Deidara jest: niebieskooki, topazowooki (topaz jest bezbarwny, niebieski, brązowy, pomarańczowy, żółty, zielony, różowy lub malinowy).
Jak widzisz, jeden minerał może mieć wiele barw, a quasi-podobne kolory są zupełnie inne. Trzymaj się jednego określenia i wtedy będzie najlepiej.
Styl jest prosty, nie licząc wspomnianych wyżej udziwnień. Nie masz wypracowanego elementu, w pisaniu którego czułabyś się najlepiej, tego nie widać. Potrzebujesz jeszcze sporo warsztatu, ale pierwsze przebłyski stonowania i odnajdywania własnego stylu widać w ostatnich dwóch rozdziałach – jest o wiele lepiej niż w poprzednich, bez przesadnych porównań, epitetów, udziwnień czy kolokwializmów.

15/60

4. Poprawność
Językowa:
Wszystkich błędów z reguły nie wypisuję; tutaj przytoczę tylko te najbardziej rzucające się w oczy.

Słońce chyliło się ku zachodowi, a on siedział na parapecie w swoim małym pokoiku i przyglądał się temu zjawisku z parapetu. (r. 1) – pierwsze zdanie i pierwszy cios. Popraw to straszne powtórzenie.

Blondyn naprawdę kochał rozpierduchę i często zapominał się o tym przy swoich klientach. (r. 2) – albo „często zapominał się przy swoich klientach”, albo „często zapominał o tym przy swoich klientach”.

Ani jedna, ani druga opcja mu się nie podobały. (r. 2) – nie podobała.

Lubił wczytywać się w książki Coelhy, zapominał wtedy o całym świecie. (r. 3) – Coelho, tego nazwiska się nie odmienia.

Niewielki zegar z kukułką wybił właśnie godzinę 2 w nocy. (r. 3) – godzinę drugą w nocy.

Kruczowłosy nachylił się delikatnie nad niego […] (r. 4) – nad nim.

Co prawda Itachi nie wiedział, kim Madara dokładnie był, ale był przekonany, że śmierć jego rodziny była z nim jakoś związana. Nie, to niemożliwe, żeby Pain też był w to zamieszany, zganił się w myślach. (r. 16) – powtórzenia.

– Ale mogłeś mi jakoś dać znać, że żyjesz! Przez dziesięć lat myślałem, że nie żyjesz! Może zaraz się okaże, że rodzice też jednak gdzieś żyją, co?! – Wyobraź sobie, że przez te dziesięć lat ja też myślałem, że nie żyjesz! – Itachi wybuchł. – Próbowałem cię szukać, ale nie miałem takich możliwości! Nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszyłem widząc cię wtedy, w szpitalu! Jak się dowiedziałem, że żyjesz prawie się popłakałem z radości. – W oczach długowłosego pojawiły się łzy a na ustach delikatny uśmiech. – Mój młodszy brat żyje i ma się dobrze. (r. 18) – straszne powtórzenia.

Zamiast blondyna teraz stanął za nimi ten Kiba z przedtem. (r. 18) – zdanie pozbawione sensu. Nie mogłaś po prostu napisać: „Zamiast blondyna stanął za nimi Kiba”?

Piszesz poprawnie, czasami zdarzy się jakaś literówka (Rudy nigdy nie był aż taki apetyczny […] (r. 2) – apatyczny) lub błąd interpunkcyjny (Chyba wiesz, o co mi chodzi. (r. 1)), ale jest tego naprawdę niewiele.

Logiczna:
Jednym płynnym ruchem zdarł z drobniejszego bruneta jego bieliznę, która poszybowała w tylko jej znanym kierunku. (r. 1) – „drobniejszy” sugeruje porównanie, a w pokoju był tylko jeden brunet. Poprawna forma: „z drobnego bruneta”.

Posadził Itachiego na parapecie i zaraz zaczął się ostro w nim poruszać. (r. 1) – gdzie się znajduje odbyt, każdy wie, więc jakim cudem Pain zdołał wejść w Uchihę, gdy ten siedział na parapecie?

Itachi westchnął głośno, mimo że obaj pracowali w burdelu, niesamowicie się kochali. […] Mimo wszystko darzył go sympatią, ba!, może i nawet miłością. Dosyć specyficzną, ale jednak miłością. (r. 2) – najpierw wspominasz, że Deidara i Sasori się kochają, potem stwierdzasz, że jest to sympatia, może miłość. Zdecyduj się.

Wstał z łóżka i podszedł do swojej torby, w której znajdował się jego nowy zakup – książka. (r. 3) – wcześniej pisałaś, że Schował ją za pazuchę, tuż pod miejscem, w którym rzekomo znajdowało się serce […], więc jakim cudem znalazła się nagle w torbie?

Itachi rzucił się na łóżko, a alabastrowe poduszeczki, jakie były na nim poukładane, aż podskoczyły. […] Jedna samotna łza znalazła jednak drogę do wyjścia i spłynęła po porcelanowym policzku aż na amarantowe poduszki. (r. 3) – alabaster i amarant to dwa różne kolory.

Może poszedłby do jakiejś szkoły, napisał maturę […] (r. 3) – w Stanach nie ma matury, jej odpowiednikiem jest zdanie egzaminu SAT bądź ACT. Są to testy sprawdzające umiejętność logicznego rozumowania, matematyki i języka angielskiego.

W tym czasie rudy podniósł głowę i patrząc mu w oczy, połknął cała spermę i oblizał się. […] – Ale zrobimy to po mojemu – Czarnooki nie rozumiał, o co mu chodzi, ale poczuł jak silne ręce chwyciły go i bez żadnego wysiłku obróciły, delikatnie kładąc na łóżku. Rozsunął mu nogi i poślinionymi palcami znów zaczął rozciągać. Podniecony Itachi chwycił swoją i jego męskość w dłonie i zaczął pocierać je o siebie. Z ust Paina wydobył się zduszony jęk, by po chwili zostać już kompletnie stłumionym przez namiętny pocałunek. (r. 6) – na początku Itachi leży na plecach, Pain go obraca, więc leży na brzuchu, wytłumacz mi więc, jak mogło dojść do pocierania i pocałunku? W dodatku kto, będąc w takiej pozycji jak Pain, zdoła obrócić bez żadnego wysiłku dorosłego mężczyznę?

Pocałował go jeszcze raz, długo i niespiesznie, po czym opadł, przygniatając go swoim dobrze zbudowanym, nasyconym ciałem. (r. 6) – nasycone mogą być kwasy tłuszczowe, ale nie ciało.

Tuż przy wejściu do szpitala (dojście zajęło im jakieś pięć minut, bo Itachi nagle odkrył w sobie niesłychane umiejętności chodziarskie i kondycję godną samego Korzeniowskiego) […] (r. 11) – jako że uzgodniłyśmy, iż rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych, to nie lepiej przywołać tu amerykańskiego chodziarza, na przykład Curta Clausena, a nie posiłkować się polskim?

I w tym samym momencie poczuł jak członek Yahiko sięga jego prostaty. Zacisnął zęby, a w ustach rozniósł się metaliczny smak krwi. - Ahhh… - jęknął rudowłosy, gdy delikatne dłonie owinęły się wokół jego, dotychczas pozostawionego samemu sobie, członka. Dłoń poruszała się szybko i zmysłowo, dając Yahiko dokładnie to, czego pragnął. (r. 14) – skoro członek Yahiko sięgał prostaty Itachiego, to nie mógł być pozostawiony samy sobie.          
                                                  
Czuł, jak do oczu znów cisną mu się mokre, krystaliczne łzy. (r. 15) – a miałaś kiedyś do czynienia z suchymi łzami?       
                                                                                                            
W tych rejonach często polują na dziki. (r. 17) – w Ameryce dziki nie występują.

Samochód ruszył z piskiem opon, zawracając i nieprzepisowo oraz niekulturalnie wpychając się między czarnego Seata […] (r. 17) – według mojej wiedzy Seatów nie sprzedaje się w Stanach, a możliwość, że ktoś z Amerykanów sprowadził sobie taki samochód, jest niewielka. Jeżeli w tej kwestii się mylę, przepraszam.     

Jeżeli okaże się, że akcja nie dzieje się w USA, to proszę nie brać pod uwagę błędów dotyczących dzika, matury, Korzeniowskiego i Seata.

12/20

5. Ramki
Jeśli chodzi o poprawność:
Jeśli ktoś chce być informowany o najnowszych notkach lub zwyczajnie się ze mną skontaktować lub porozmawiać, proszę o kontakt (…) (O mnie)
Itachi Uchiha - nie maił (miał) łatwego życia. (Bohaterowie)
Pain - szef burdelu "Akatsuki", w którym pracuje Itachi. (Bohaterowie)
Ramki są uporządkowane, nic nie przeszkadza w czytaniu, więc jest dobrze.
Jeden link tylko nie działa, a część opowiadań jest zakończona lub porzucona.

3/5

6. Statystyki
W początkowych rozdziałach masz dużo komentarzy, z czego część to po prostu SPAM lub masa powiadomień o nowych rozdziałach/ocenie Twojego bloga. Z niektórymi czytelnikami prowadzisz dyskusje pod rozdziałami, a z innymi już nie. Jak to jest? Nie powinno się rozmawiać z każdym, kto wyraził opinię na temat opowiadania?

3/5

7. Inne
Zero.

0/5

8. Podsumowanie
Zdobyłaś 45 punktów na 115 możliwych, co daje ocenę dostateczną.
                Abunai niku, namęczyłam się, pisząc tę ocenę i dlatego mam nadzieję, że w jakikolwiek sposób Ci ona pomoże. Najważniejsze jest to, by się nie poddawać i dalej pisać, dalej ćwiczyć, a kiedyś będzie naprawdę dobrze.
                Jeżeli któreś słowa Cię uraziły, to za formę przekazu przepraszam. Czasami byłam kłębkiem nerwów i możliwe, że gdzieniegdzie się to zauważy.
                Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam serdecznie.

***
Ach, ocena miała być skończona w poniedziałek/wtorek, a my mamy początek piątku. Zabieram się teraz za pewien zbiór opowiadań i spodziewajcie się mnie z powrotem pod koniec przyszłego tygodnia. :)

21 komentarzy:

  1. Akiruś czyżby wielbiciel się tu znalazł? :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, ja już zajęta jestem. :D

      Usuń
    2. Ooooh...Zazdrosna jestem ;D

      Usuń
    3. A przy okazji coś mi się dzieje, bo dostałam ataku śmiechu i teraz chichram się do siebie jak wariatka...Widzisz z kim Ci przyszło "pracować" ;D

      Usuń
    4. Zazdrosna? Ale dlaaaczego? :P
      Mnie to pasuje. Lubię wesołych ludzi. :)

      Usuń
    5. A bo ja wiem...? Ot, tak po prostu. Jest już "późno", gadam z R. na GG już od siedmiu godzin, więc nie dziwota, że ze mną źle się dzieje ;D I przygotuj się psychicznie, bo mogę zacząć zwracać się do Ciebie "kochanie" :D
      A no i skoro masz faceta to jak Ci walentynki minęły?

      Usuń
    6. Może być nawet "skarbie" :P
      Mój mieszka w Szczecinie, 166 km ode mnie, więc wsiada w pociąg i jedzie. Pech chciał, że spóźnił mu się autobus na dworzec, a przez to na tramwaj nie zdążył i pociąg mu odjechał. Dwie godziny później ma następny, więc jedzie. Okazało się, że pociąg ma 50 minut opóźnienia, stoją gdzieś w polu, ja nie mogę się dodzwonić, masakra. No ale o 13.00 w końcu był i walentynki minęły cudownie. :D A jutro jedzie ze mną do Gdańska i zostaje na kilka dni, więc będę miała powód, by nie iść na niektóre wykłady *wahaha* :D

      Usuń
    7. Ooo, no to świetnie. Szykuj się mwahahaha :P
      Biedak miał pecha, ale grunt, że dojechał :) I jeszcze zostaje *brawo*. Już lubię twego skarba :)
      Moja walentynkowa randka polegała na wybraniu się razem z tatą i bratem do McDonalda i na "zakupy" do makro. Zostałam zaopatrzona nareszcie w jakieś porządne kijki, a nie jakieś dziadostwo, które już w jakimś muzeum się powinno znaleźć. A wczoraj śmiałam się z mojego brata, któremu się zachciało na snowboardzie pojeździć - nie dojechał nawet do połowy stoku.

      Usuń
    8. Czeeeekam :D
      Strasznie byłam zła. I sam na ten pomysł wpadł, że pojedzie ze mną. :)
      Ja tam lubię usiąść z nim i zjeść pizzę, popijając winem ze szklanek i oglądając jakieś pierdoły w tv, więc wypad do maca jest czymś świetnym. :)Och, ja też uwielbiam się śmiać ze swojego brata. :D

      Usuń
    9. A więc zaczynamy :D Bój się ;D
      Kochanie moje drogie, chyba każdy uwielbia się śmiać ze swojego rodzeństwa :D i jeszcze na nie wrzeszczeć - przynajmniej ja tak mam.

      Usuń
    10. Ja się prawie niczego nie boję :P
      Zgadzam się. :D Kiedyś wrzeszczała, ale teraz tak rzadko się widzimy, że jak wracam do domu, to tylko się śmieję. :) Chyba że czymś mnie mocno wkurzy - wtedy tak. :D

      Usuń
    11. Ja się boję pająków i robactwa. A ty, skarbie, nie jesteś żadnym z nich, więc jest ok :D
      Ja jeszcze mówię mamie, że jest chory psychicznie. Szczególnie gdy zacznie mówić: ziom, flow, rymy spod peleryny. Teraz przechodzi manię na "mówienie" po niemiecku - zna trzy słowa na krzyż: eine schule, eine schultashe i eine mineral wasser.

      Usuń
    12. Tego dziadostwa też się boję. :)
      Mój jak powie coś głupiego, to zazwyczaj się z tego śmieję :). To już poważny facet, więc udaje się z nim przeżyć te kilka(naście) dni na półtora miesiąca :).

      Usuń
    13. No cóż, kochanie, u mnie nie można mówić o poważnym facecie. Ma rocznikowo 15 lat. I pomyśleć, że jest tylko półtora roku młodszy ode mnie...ja w jego wieku (gadam jak jakaś stara babcinka o.O) byłam chyba bardziej "ogarnięta". Ale to facet, a faceci tak mają. A i tak nie jest zawsze, że na niego wrzeszczę lub mówię: gościu, weź się ogarnij. Najlepiej to do niego gada się wieczorkiem ^^

      Usuń
    14. Mój za kilka miesięcy skończy 22, więc jakąś tam powagę ma. :)
      Kobiety są zawsze bardziej ogarnięte bez względu na wiek. Widzę to na przykładzie mojego chłopaka i mnie. :)

      Usuń
    15. Skarbeńku, masz rację. Widać to też na przykładzie mojej klasy. Czasem wydaje mi się, że niektórzy to z wiekiem głupieją. Już się boję co mnie w liceum czeka...

      Usuń
    16. Ty nawet nie wspominaj o naszej klasie - tam się sami wariaci kumulują (włącznie z nami ^^).

      Akiruś, nie wiem, czy to co mówisz (a raczej piszesz), odnosi się do mnie. Jestem tak nieogarnięta, jak to tylko możliwe :)

      Usuń
  2. Baaardzo dziękuję za ocenę, przeczytałam ją i, naprawdę, bardzo mi się ona podoba, mimo że nie jest zbyt wysoka. ;)
    Przepraszam, że tak lakonicznie na ten moment, ale chwilowo nie mam czasu, żeby napisać dłuższy komentarz, a nie chciałabym się ograniczyć do dwóch zdań na krzyż. Jeśli dam radę, dłuższą odpowiedź napiszę dziś wieczorem.
    Chwilowo jednak serdecznie pozdrawiam!
    abunai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo i bardzo mi miło, że się podoba. :)
      Czekam z niecierpliwością i również pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. No, wreszcie znalazłam czas – przepraszam, ze tak długo mi zeszło, ale ostatnio mam naprawdę urwanie głowy. ;)

      Co do wyglądu – faktycznie akapitów nie ma, blogspot mi ich normalnie nie wczytuje (może dlatego, że używam albo Firefoksa, albo Opery), mimo że w Wordzie oczywiście są zawarte. Niestety, żeby wchodziły, musiałabym zainstalować Internet Explorera, bo chyba tylko tam jakoś się wczytują, a straszliwie nie lubię tej przeglądarki, więc opowiadanie pewnie pozostanie bez akapitów, tak jak teraz jest.
      I, kurcze, faktycznie muszę się zastanowić nad tymi rewolwerami, jeżeli przeszkadzają w czytaniu.
      Jak już pisałam wcześniej, Twoja ocena naprawdę mi się podoba – jasno rozpisałaś to, co powinnam zmienić w sposobie opisywania zdarzeń i dlaczego, do tego w bardzo miły i przystępny sposób. Na pewno wezmę sobie Twoje rady do serca – fajnie poznać taką dogłębniejszą analizę tego, co w treści jest złe, a co w miarę dobre. ;)

      Co do realizmu, cóż – bez bicia przyznaję się, że miejscami mnie ponosiło w tym opowiadaniu, stąd niektóre sceny w porównaniu z tymi, w których Itachi ma depresję ogólną z powodu Paina lub brata, faktycznie mogą wyglądać trochę groteskowo.

      No i, kurczę, tę przemianę też chyba trochę po łebkach poleciałam. Gdybym rozpisała i rozwinęła to na kilka rozdziałów, pewnie nie byłoby takiego „skoku” w akcji.

      Co do świata przedstawionego, rzecz akurat u mnie jest bardziej skomplikowana i niekoniecznie chlubna jako dla autorki. ;) Sama zastanawiałam się trochę nad tym, gdzie powinnam umieścić akcję – czy w Japonii, czy w USA, czy może w Polsce (co byłoby trochę kuriozalne), ale ostatecznie zdecydowałam się na coś, co w praniu wyszło trochę dziwnie, bowiem miejsce akcji chciałam zrobić takim niedopowiedzianym, uniwersalnym. Wyszło średnio, a raczej gorzej niż średnio. ;) Mimo wszystko, jeżeli chodzi o porównania z jakimś krajem, w którym taka rzecz ewentualnie byłaby możliwa, pewnie powiedziałabym, że światu przedstawionemu bliżej do jakiegoś średniej wielkości miasta w Wielkiej Brytanii. Taksówki co prawda (przynajmniej w Londynie) są głównie czarne, ale to nie znaczy, ze żółtych nie ma w ogóle (ten kolor użyłam chyba tylko dlatego, że mam takie odgórne skojarzenie: taxi = żółty lakier), bo różne jeżdżą, fast foody znaleźć łatwo, butiki z ubraniami, w których mógłby zaopatrywać się Deidara lub Itachi także. No a rosół jada się tam również i a uczniowie zdają coś pokroju matury, co dla uproszczenia można tak nazwać. Prostytucja w UK jest legalna, aczkolwiek nie „domy publiczne”, co można by ewentualnie ominąć przez sam fakt związania tego domu publicznego z mafią - powiązania są dość szerokie, ale tego akurat nie widać w tych opublikowanych już rozdziałach. Ale nie bronię się w tej kwestii – światem przedstawionym faktycznie się nie zajęłam zbyt specjalnie, żeby nie powiedzieć, że ogóle, bo poza budynkami, ich wnętrzami, sklepami, chyba parkiem, nie ma w sumie nic ponad ten cytat, co podałaś.

      Co do ewolucji opisów przeżyć wewnętrznych zastanowię się. Co prawda kolejne rozdziały, jakie planuję to głównie akcja (której przez większość opowiadania faktycznie było malutko), ale postaram się zastosować do tego w przyszłości. :)

      No i wydziwianie w kwestii synonimów i przymiotników… Na początku myślałam, że to fajny pomysł i że im bardziej wyszukanym słowem coś opisze, tym bardziej, no nie wiem, opowiadanie stanie się „fajniejsze”, ale to się niezbyt sprawdza. Nadal jednak mam jakąś manierę nazywania bohaterów przy pomocy określeń na temat wyglądu – głupie przyzwyczajenie, którego powinnam się szybko pozbyć.

      Dziękuję bardzo, bardzo za naprawdę dobrą ocenę, Akiro. Naprawdę mi pomogłaś. :)
      Ściskam serdecznie,
      abunai

      Usuń
    3. Nic się nie stało, sama ostatnio nie mam na nic czasu. :)

      Co do przeglądarek: polecam Google Chrome. I akapity są, i jako przeglądarka jest naprawdę dobry.

      Aj, dziękuję bardzo. :) Przyznaję, że Twój blog był wyzwaniem. Udało mi się nawet nie stracić kontroli nad sobą, gdy myślałam i opisywałam kreację Itachiego. :) Cieszę się, że pomogłam. Nie staram się być nigdy miła ani obraźliwa, tylko konkretna. Skoro udało mi się tę pierwszą cechę zawrzeć w ocenie, to jeszcze lepiej. :)

      Wielka Brytania? O tym nie pomyślałam. Patrząc na imiona bohaterów, najlepiej by było osadzić ich w Japonii, by nie było właśnie takich niedopowiedzeń. W dodatku, moim zdaniem, pokazywanie świata przedstawionego jest jednym z najprzyjemniejszych momentów podczas pisania opowiadania. Na pewno sobie z tym poradzisz. :)

      Teraz najlepiej zostać przy prostych sformułowaniach, a przy dalszej ewolucji stylu dodawać coś bardziej wyszukanego, o ile nie będzie to odstawało od reszty i się z nią gryzło.

      Bardzo mi miło i polecam się na przyszłość. :)

      Pozdrawiam serdecznie,

      Usuń