niedziela, 22 grudnia 2013

|0059| legenda-sennarille.blogspot.com

Blog: legenda-sennarille
Autorka: Nearyh
Oceniająca: Akira

Cóż mogę rzec? Przepraszam za tak długie czekanie i zapraszam do czytania.

Legenda Senarille? To musi być fantasy, więc z dużym optymizmem i z chęcią za tekst się wezmę. Adres bardzo mi się podoba, wpada w oko i pasuje do gatunku. Szkoda, że poprzedni szablon popełnił samobójstwo, bo był cudowny. Jednakże obecny w niczym mu nie ustępuje; tylko trochę ten zamek jest niewyraźny pod tłem postów. Wszystko masz ładnie uporządkowane, czcionka jest czytelna, panuje estetyka, więc z przyjemnością na blogu przebywam. Statystyka jest w porządku, na komentarze odpowiadasz, a SPAM-u nie znalazłam. Tekst w ramkach, na podstronach również uporządkowany, poprawny.

Pomysł na fabułę bardzo mi się podoba. Dawno żadnego fantasy nie czytałam, więc z dużą ochotą za czytanie się wzięłam. Nie mam żadnego ‘ale’ co do fabuły, nie trafiłam na nic, co byłoby niezrozumiałe, zbędne. Każdy z głównych wątków został dobrze rozwinięty, wszystko jest składne, nie da się w czymś pogubić. W dobrym tempie prowadzisz akcję; nie pędzisz na łeb, na szyję, tylko powoli i dokładnie wszystko pokazujesz (wydaje mi się jednak, że można to zauważyć dopiero po przeczytaniu całego tekstu za jednym razem – czekając na nowy rozdział i czytać powieść w częściach, prawdopodobnie odniesie się wrażenie, iż akcja trochę się wlecze), wyjaśniasz każdy motyw, który pojawił się w tekście. Mnie szczególnie spodobała się kwestia pióra noszonego w woreczku przez Luende; nigdy bym nie wpadła na to, skąd je ma. Ładnie to pokazuje uczucia łączące ją z Arrykiem, mimo że nie była świadoma, czyje to pióro jest. Na pochwałę zasługuje też fakt, że nie ma u Ciebie żadnych zapychaczy, zawsze dzieje się coś, co albo kreuje bohaterów lub świat przedstawiony, albo rozwija fabułę. Dzięki temu nieprzerwanie coś się dzieje i nie ma czasu na nudę. W dodatku wprowadzasz pewną ilość tajemniczości, co powoduje jeszcze większą ciekawość i apetyt na kolejne rozdziały.
Mam jedynie kilka wątpliwości co do wątku Luende. Dlaczego potrzebowała dokumentu potwierdzającego, że jest Arcymagiem? Do niczego nie byłby on przydatny, więc dlaczego? Chodziło o sprawdzenie siebie czy był to może pretekst do ukazania wspomnień Luende? Skąd w ogóle wiadomo, że była magiem pierwszej klasy? Pisałaś, że nie chodziła nigdy do Akademii, że uczyła się sama, są więc jakieś wytyczne czy coś podobnego do określenia poziomu maga? Jeśli było to w tekście, to przepraszam, ale naprawdę nic takiego nie pamiętam. Jeszcze jedna kwestia: dlaczego pakowała się na ten egzamin, skoro odbywał się w tym samym mieście? Nie pisałaś nic o jego konkretnej wielkości, więc ciężko jest zobrazować sobie odległość między miejscem testu a Gildią. To jest najmniej lubiany przeze mnie wątek, więc pewnie dlatego do czegoś się przyczepiłam. Aczkolwiek z każdym nowym rozdziałem coraz bardziej mnie ciekawiło, co się z nią stanie, a połączenie wszystkich czterech wątków w jedno było najlepszym, co mogłaś zrobić.
I w ogóle motyw z żyjącym zamkiem jest wspaniały i magiczny – z takim czymś się jeszcze nie spotkałam. Nadaje to trochę powieści elementu baśniowego (w tych konkretnych sytuacjach) i mam nadzieję, że w „Aniołach i upadłych” będzie go trochę więcej [żyjącego Castheral].
Podsumowując, pomysł jest dobry, tempo akcji także, wątki są rozwinięte, wykonałaś naprawdę dobrą robotę. Tak trzymaj.

Bohaterowie  są naprawdę dobrze wykreowani i pod względem charakteru, i wyglądu. Nie ma żadnego problemu z chociażby krótką charakterystyką każdej postaci, nawet drugoplanową, co oznacza, że i ta kategoria stoi na wysokim poziomie.
Nie lubię wszystkich, to oczywiste. Szczególnie działa mi na nerwy Aviel, który kojarzy mi się z beztroskim dzieckiem niezaprzątającym sobie głowy problemami. Jednakże pokazałaś, że i on czasami cierpi (scena w lesie), że jest bardzo spostrzegawczy („O, motylki!”). Bardzo podobał mi się moment, kiedy na chwilę zmieniła się jego osobowość po ucieczce Eidena – wtedy naprawdę go polubiłam, przestał zachowywać się jak dzieciak, martwił się o przyjaciela, co spowodowało, że nabrało się do niego szacunku. Właśnie, Eiden – mój ulubiony bohater. Wątek z nim był najciekawszy (dla mnie), a i jego działania sprawiały, że tekst czytałam szybciej, by dowiedzieć się, jakie będą następstwa czynów księcia. Czasami raziły mnie trochę jego docinki, sarkastyczne uwagi, ale to odczucia czysto subiektywne. Nie wiem, czy taki miałaś zamiar, ale Errie jest bardzo, bardzo wkurzająca. Przyprawia mnie o facepalmy i dziwię się Sinistre i Arrykowi, że jakoś z nią wytrzymują. Jest także jedną z najbardziej dynamicznych postaci, co chwalę, bo może w przyszłości zrobi się trochę mądrzejsza. Lubię też Saina i bardzo mnie wkurza, że inni nie wierzą w jego intuicję i nieufność. Co do Elliara: bawisz się w determinizm, bo jego brak własnej woli jest zaraz straszny i fascynujący? Czuję w kościach, że chłopak jeszcze pokaże, na co go stać.
Wiesz, co było jednym z najlepszych zabiegów, które miały miejsce w tekście? Przedstawianie Zandera jako on. To było bardzo ciekawe, poznawaliśmy go jedynie przez pryzmat innych bohaterów, uwierzyliśmy, że naprawdę jest strasznym człowiekiem. Gdy napisałaś rozdział z jego perspektywy, żałowałam trochę, że przedstawiłaś nam Zandera, podekscytowanie zniknęło.
Jeszcze mam jedną sprawę dotyczącą charakteru i inteligencji Aylee: jak to możliwe, że zaufała Sinistre od tak? Nie zdziwiły jej skrzydła, oczy demona? Uznała, że jest normalną osobą? Tak po prostu?

Co do kreacji świata przedstawionego: miejsca opisujesz dokładnie, zwracasz uwagę na szczegóły, wszystko jest barwne i obrazowe. Cieszę się bardzo, że zrobiłaś mapkę świata, bo bez niej ciężko byłoby zrozumieć, gdzie znajdują się bohaterowie, jaką drogę przebyli. Żałuję, że nie pomyślałam, by ją wydrukować, by było łatwiej zaznaczać trasy podczas czytania. Pięknie ukazałaś klimat każdego miejsca: czy to miasta, czy Sennarille, czy plac bitwy. Postacie odczuwają wszystkimi zmysłami, co sprawia, że można się w to wszystko jeszcze dokładniej zagłębić.
Nie znam się na koniach, nie wiem, jak szybkie i wytrzymałe są, ale czy podróż księcia z Mosgarath do Sennarille nie trwała zbyt krótko? Tak samo z Sallarnaru?
Poza tym tylko jedna kwestia nie daje mi spokoju: wspominałaś o posiłkach, o sprzątaniu, ale czy tymczasowi lokatorzy zamku w Sennarille dbali o higienę? Mieli za sobą długie podróże i wiele dni w zamku, więc niemożliwe jest, by zachowali czystość i świeżość, prawda? Nie mówię o codziennych długich kąpielach, ale chociażby o jakichś wzmiankach o podmywaniu lub szukaniu wody na mycie. Musiało od nich strasznie śmierdzieć, po prostu, ciężko byłoby im ze sobą wytrzymać. A załatwianie się, menstruacje, tłuste, brudne włosy, nieświeży oddech? Nawet pojedyncze napisanie o tym, że ktoś idzie się odświeżyć, byłoby wystarczające – ważne, by nie pojawiały się takie niedomówienia.

Opisy są bardzo obrazowe, znajdują się w odpowiednich miejscach i jest ich odpowiednia ilość. Nie przygniatasz zbytnią długością ani nie sprawiasz wrażenia niedosytu. Szczególnie zapadł mi w pamięć opis dotyczący spotkania Luende i Arryka (przyznaję, że bałam się trochę, iż zrobisz z tego uczuciową papkę, ale wyszło świetnie). Zauważyłam właśnie, że przy opisywaniu czy to uczuć, czy emocji widać u Ciebie zdecydowaną lekkość w tworzeniu ich (większą niż przy opisach postaci czy świata), jakby przychodziło to Tobie niezwykle naturalnie. I właśnie te zobrazowania czytało mi się najlepiej. Ale! Nie oznacza to, że przedstawienia miejsc czy bohaterów są złe, nic z tych rzeczy. Również są bardzo dobre, w dodatku zwracasz (postacie zwracają?) dużą uwagę na szczegóły, może na pierwszy rzut oka nic znaczącego, ale dopełniającego klimat powieści, dokładniej ukazującego dane miejsce czy postać. Deskrypcja głównych bohaterów zapada w pamięć (zwłaszcza kolor oczu, co ze względu na liczbę osób może być trochę ciężkie do przyswojenia), gdyż co jakiś czas przypominasz o tym czytelnikowi, zwracając uwagę na, chociażby, piegi, krzywy nos, rude włosy. Podsumowując, czytelnik bez problemu wyobrazi sobie wszystko, co przedstawiłaś i co przedstawiać będziesz.

Dialogom nie mam  raczej nic do zarzucenia; rozwijają akcję, popychają ją do przodu, określają bohaterów.  Jest równoważność między nimi a opisami, znajdują się w odpowiednich miejscach, są naprawdę dobre. Z większą obojętnością przechodzę do tzw. rozmów o niczym: czy to podczas robienia posiłku (dyskusja o jedzeniu), czy sprzątania stajni. Nie oznacza to, że mam im coś do zarzucenia, nie, po prostu nie są aż tak wciągające. Wiem jednak, że nie zawsze można z takich rozmów zrezygnować, gdyż poprzedzają coś, na przykład, bardzo ważnego, więc zrozumiałe jest, że i takie dialogi bohaterowie przeprowadzają. Postacie wysławiają się w sposób, który świadczy także o ich pozycji społecznej, aczkolwiek raz coś mi nie pasowało:
„– Z gwoli ścisłości napadł tylko na księcia – poprawiła ich druga dziewczyna, uśmiechając się nieśmiało, po czym wystąpiła przed towarzyszy i wyciągnęła dłoń do Aylee.
Księżniczka mrugnęła.
– Cannetille Antaya, ale mów mi Cann – przedstawiła się całkiem przyjaźnie, dlatego też Aylee ostrożnie uścisnęła jej rękę, skinąwszy głową.”
Nie wiem, może to zostanie uznane za zbytnie czepialstwo, ale to trochę dziwne, że Cann zwraca się w tak bezpośredni, rozkazujący wręcz sposób, bez żadnego „proszę” do księżniczki.


Styl jest naprawdę dobry. Tak duży kawał tekstu (to nie obelga ani wyrzut) przeczytałam w raptem trzy dni, a to może oznaczać, że płynność, poprawność, spójność są największymi zaletami Twojego stylu.  Powieść czyta się lekko, nie pojawiają się zgrzyty. Nie powalił mnie na kolana, ale przysiadłam z wrażenia, jak bardzo tekst może być dopracowany. Tutaj należy Ci się duża pochwała, bo jeszcze nie spotkałam się z kimś, kto by tak bardzo dopieszczał swoje dzieło.

Tekst jest bardzo poprawny, Ty i Deneve wykonujecie naprawdę świetną robotę. Jednakże kilkanaście trufeleczek znalazłam:
„No, jasne, lepiej wpakować się w zamgloną drogę prowadzą Stworzyciele wiedzą dokąd […]” (pergamin 1) – prowadzącą,
„Dusza oprzytomniała chwilę przed tym, jak ręka Saina chwyciła ją za gardło, i zdołała uchylić się przed atakiem, spoglądając na chłopaka ze szczerym zaskoczeniem.” (pergamin 1) – więc Sain ją złapał, czy się uchyliła? Nie mogła się uchylić, gdyby ją złapał,
 „A to oznaczało, że jeśli w najbliższej przyszłości czegoś nie zdobędą, to cała podróż może zakończyć się bardziej tragicznie niż przypuszczali.” (pergamin 6) – przecinek przed niż,
„Las okazał się być dalej niż na to wyglądało.” (pergamin 6) – przecinek przed niż,
„W Castheralu nie uczyła tego, większy nacisk Madeleine i pan Nassau – kronikarz zamku oraz chodzące sumienie wszystkich mieszkańców – kładli na godną postawę.” (pergamin 8) – nie uczyła się tego albo nie uczono tego,
„Jednak chwila degustacji minęła jeszcze szybciej niż nadeszła […]” (pergamin 8) – przecinek przed niż,
„Mam zamiar zrobić podzielić go na porcje, a to, czy je zjecie, jest już całkowicie waszą sprawą […]” (pergamin 9) – bez zrobić,
„Musiała zadrzeć głowę, by dalej na niego patrzeć, ponieważ okazał się być wyższy niż przypuszczała.” (pergamin 11) – przecinek przed niż,
„Poszło łatwiej niż się spodziewał.” (pergamin 13) – przecinek przed niż,
„Podróż zajęła mu dłużej niż planował.” (pergamin 22) – przecinek przed niż,
„Wierzchowiec opadał z sił szybciej niż książę przewidywał, dlatego podróż znacząco się opóźniała, ku jego irytacji.” (pergamin 22) – przecinek przed niż,
„By to osiągnąć, potrzebował o wiele większego wsparcia niż się spodziewał […]” (pergamin 22) – przecinek przed niż.

Mam problem. I to duży. Widać, że starasz się dopracować tekst ze wszystkich stron do maksimum, że wiele dla Ciebie znaczy. Masz niesamowity warsztat, powieść jest ciekawa (choć to raczej odczucie subiektywne) i jedynie kilka rzeczy mi nie przypasowało. Nie wiem więc, jaką ocenę powinnam wystawić: może maksimum?, może lepiej pozostawić pewien niedosyt? O ile staram się być jak najbardziej obiektywna, o tyle subiektywizm zawsze się wtrąci, dlatego myślę, że będzie to bardzo dobry +. Plus jest ode mnie, bo naprawdę Legenda Sennarille mną zawładnęła, a piątka tylko dlatego, gdyż w kilku sprawach nie było całkowitego dopieszczenia, a Ciebie przecież na to stać. Cóż mogę rzec? Zostaję stałą czytelniczką i trzymam bardzo mocno kciuki za dalsze pisanie.

***
Udało się, kolejna ocenka zawitała. Zostały cztery blogi i dziewięć dni. Planowałam dodać wczoraj, ale porządek zajęć mi się trochę zmienił i dlatego mam małe opóźnienie.
Sukcesja przeczytana i już trochę oceniona. Przed jutrzejszą północą powinnam opublikować ocenę, a jeśli się nie uda, zrobię to we wtorek przed południem.
Trzymajcie się ciepło!


E.: Nie wyrobię się dzisiaj, za co bardzo przepraszam. Wolę dodać ocenę dzień później, niż nie przyłożyć się do niej, byleby tylko termin był zachowany. Mam nadzieję, Chiyo, że wytrzymasz jeszcze jeden dzień. :)

Korzystając z okazji, życzę wam wszystkim wesołych i spokojnych świąt!

4 komentarze:

  1. Jaki miły świąteczny prezent! Z góry przepraszam za możliwy chaos wypowiedzi, ale będę komentować równo z czytaniem, żeby niczego nie przegapić ^^

    Prawdę mówiąc, jesteś pierwszą osobą, która zwróciła większą uwagę na to nieszczęsne pióro - a byłam z niego zawsze taka dumna, tymczasem lipa, nikt się nawet nigdy nie zająknął xD Zwracasz mi wiarę.
    Tak, egzamin miał być przede wszystkim sprawdzeniem dla niej, papierek był jej zupełnie zbędny; przy okazji prowadzonych teraz poprawek zwrócę na to uwagę ^^ Tak samo jak na kwestię pakowania się - robiła to tylko dlatego, że miała przebywać poza Gildią przez kilka dni, no to wypadałoby się mieć w co przebrać czy cuś. Natomiast odnośnie tego maga klasy pierwszej - no pacz, przyłapałaś mnie na gapiostwie. Mogła mieć co najwyżej podejrzenia, ale nie pewność. Ach, trzeba to zaznaczyć w tekście!
    Ach, wszyscy tego biednego Aviela najpierw degradują, a to naprawdę inteligentny chłopak! No i znowu - jesteś pierwszą, która załapała sens sceny z motylkami ;_; Inni uważali, że to podkreślenie jego głupoty, aż sama zwątpiłam we własny intelekt, w końcu zrodził to mój umysł xD
    Staram się aktualnie zrobić z Eidenem porządek, bo choć zgryźliwy, to momentami trochę przesadzał, faktycznie. Mam nadzieję, że trochę im te charaktery wyrównam, bo niektórzy jednak na przestrzeni tych lat pisania trochę się zrobili nierówni, skubani.
    Potrzebowałam tego Zandera, bo potrzebowałam rozpoczęcia wątku Elliara oraz Assirry. No i prędzej czy później leń musiał się pojawić na scenie, a co za dużo, to niezdrowo - jeszcze by się zabieg przeciwko mnie obrócił xD
    Z tą Aylee to ciężka sprawa była także dla mnie. Bo bardziej pasowałaby naiwna Errie - ale to musiała być księżniczka. Może scena nie wygląda naturalnie, ponieważ pisałam ją trochę bardziej z perspektywy Sinistre; przyjrzę się jej uważniej niedługo, no bo wiadomo, Aylee nie jest głupia, cholera xD
    Nad podróżą księcia siedziałam trochę czasu - bo na kuniach niby się znam i na pewno nie zamierzałam z Eidena robić dupka, który zajechał wierzchowca na śmierć. Powiem szczerze, że minimalnie zaklinałam rzeczywistość, aczkolwiek taki wyczyn byłby możliwy, zakładając dyscyplinę samego księcia oraz stan fizyczny konia - no bo on z armii, musiał być wytrzymały. Ale minimum licentia poetica się znalazło, cóż mogę rzec ^^"
    Na to samo już mi zwrócono uwagę - w drugiej części nadrabiam te mankamenty, Eiden zostaje wysłany do stawu, a Phoebe ma problem z menstruacją, ale muszę to wpleść przy okazji poprawek do pierwszej części; bo jakoś mi tak zupełnie wypadło, cholera, z głowy.
    ...parsknęłam szczerym śmiechem, aż się Mama zainteresowała, co się stało. Wiesz, że mówisz te same uwagi, które mi wytknęła Chiyo? xD Też zazgrzytał jej ten dialog, bo pierwotnie był chyba nawet bardziej bezczelny - a może dysponujesz akurat tą wersją bez poprawki - i się kajałam, że faktycznie się zagalopowałam. Zatem kajam się ponownie i sprawdzę, czy poprawiłam go już, czy znowu zapomniałam, bo sklerozę mam galopującą xD
    O matulu. Dopieszczam, ehem, jestem po prostu pedantką. Widzę błąd i mnie jakieś drgawki biorą, że mi umknął przy tysięcznej poprawce, bo jak to tak ;_;
    Och, musiałaś mieć skopiowaną jeszcze tę najeżoną bykami wersję, jak zerknęłam na te byczki wypisane w poprawności - to śmieszne, ale zrobiło mi się głupio, że nie dostałaś poprawnego tekstu xD No nic, zaręczam, że większość z tego już została wyeliminowana, a te z późniejszych rozdziałów szybko trafią pod nóż :3

    Bardzo się cieszę, że Legenda przypadła Ci do gustu i że tak niewiele rzeczy skopałam, a przynajmniej w Twoim odczuciu ^^ Pozostaje przeprowadzić tę wielką poprawkę i mieć nadzieję, że to wyeliminuje większość potknięć, no.
    Serdecznie dziękuję za poświęcony czas i zdecydowanie zapraszam ponownie, jeśli historia faktycznie zaciekawiła <3
    Pozdrawiam ciepło i świątecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motyw z piórkiem jest cudowny i zasługuje na to, by ktoś go zauważył. I czuj się dumna, bo to piękne było. :)
      Bo Aviel na inteligentnego wcale nie wygląda, zwłaszcza na początku, cóż poradzić. :D Mnie zdziwiła głupota innych, że nie zauważyli, że w Sennerille pojawia się życie, akurat tutaj Aviel dał popis inteligencji. ^^
      No właśnie, Aylee jest mądra, więc ta scena, to rozumowanie, o, trochę do niej nie pasuje.
      Przyznam się jednak, że zrozumiałam to w trakcie czytania pewnego głupiego romansu historycznego i tam właśnie damy miały problemy natury kobiecej. Dlatego mnie oświeciło, że u Ciebie czegoś takiego brakuje. Sama nigdy bym na to nie wpadła. ^^"
      Chyba powinnam podziękować za komplement, że wpadłam na to samo. :D Wiesz, ta wypowiedź naprawdę się wyróżnia.
      Ja tekst kopiowałam jakieś góra dwanaście-czternaście dni temu, więc chyba jest w miarę świeży. :) Nie spodziewałam, że w ciągu dwóch tygodni tak dużo się pozmienia, mogłam sprawdzić te błędy przed publikacją...

      Na pewno wpadnę 1 stycznia po nowy rozdział. :)
      Wesołych Świąt i pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
    2. No to teraz bez wyrzutów sumienia czuję się dumna, jednak da się zauważyć tę pierdołę, to dobrze xD
      Hahaha, no ja nie mówię, że wygląda na nowego Einsteina, ale żeby tak zero wiary w człowieka... A z tymi pozostałymi, którzy nie ogarnęli zmiany - zwykle ludzie nie zwracają uwagi na takie rzeczy. Zauważyłam, że w naszej rzeczywistości ja jestem takim trochę Avielem. Na przykład zwróciłam uwagę, że idąc ulicą, nikt nie zadziera głowy i nie spogląda, chociażby, na architekturę. Głupie ludzie xD
      Postaram się to albo zmienić w samej scenie, albo tuż po niej. Ewentualnie podeprę się magią i o. Trudno, inni większe rzeczy naciągali w tekstach xD
      Oj tam, sama czy dzięki romansowi - ale niesiesz kaganek oświaty! Jedna z pań zdecydowanie chociaż raz musi mieć problem, a komentarz o myciu idealnie pasowałby przy okazji sprzątania stajni. I styknie w miarę, w drugiej części powtórzę, może potem też w trzeciej... xD
      To jeszcze w niej podłubię, skubana prześladuje mnie już od wakacji. Ja nie wiem, uwzięła się no, żeby nie brzmieć dobrze xD
      ...! To nie wiem ._. Bo te wszystkie przecinki przed "niż" wstawiałam...! Chyba że zapomniałam wrzucić poprawione teksty na bloga...? Ach, życie, tyle zagadek, tyle niewiadomych! Bądź co bądź - wypisanie się na pewno przyda, zwrócę na nie większą uwagę, może jeszcze, skubańców, dorwę przy korektach ^^

      Zapraszam, zapraszam, bardzo mi miło!

      Usuń
  2. Wyscig z czasem trwa: czy uda mi sie przeczytac ocene, pokim jeszcze u kolezanki sklonnej uzyczyc mi swego laptopa, czy nie? *dramatic music* Dam dam daaaaaaaaam!

    OdpowiedzUsuń