Autorka: Niofomune
Oceniająca: Akira
Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre.
Adres, a zwłaszcza „shinigami”, nastawia na fanfik anime, co bardzo mnie
cieszy. Belka oznajmia praktycznie to samo, ale to nic – brzmi interesująco i
tak powinno być. Widząc adres i/lub belkę, z wielką ochotą na bloga bym weszła.
Szata graficzna zmieniła się od
mojego ostatniego wejścia i muszę przyznać, że wcześniejszy brąz bardziej mi
się podobał (a może po prostu nie jestem przyzwyczajona do masy zieleni, który
serwujesz?), ale nagłówek i tym razem jest boski, a gdy zobaczyłam go po raz
pierwszy, wydałam z siebie niezrozumiałe słodko-pierdzące dźwięki. Cieszę się,
że zmieniłaś tło zewnętrzne z trawiastego na ten obecny. Porządek panuje, czcionka jest czytelna, wszędzie estetyka. Ramki również masz uporządkowane,
błędów w nich nie znalazłam, a wszystkie linki działają. Statystyka, jeśli chodzi o Małpę,
nie jest wysoka, ale, na szczęście, żadnego SPAM-u nie ma.
Treść jest dosyć pokaźna (sto
dwadzieścia siedem stron) i przyznam się, że długo całość czytałam (bynajmniej
nie oznacza to, że opowiadanie jest złe). Ten powolny rytm pozwolił mi jednak
na wyłapanie nieścisłości, błędów i na dokładnym porównaniu tekstu z anime
(chodzi głównie o bohaterów). Co z tego wszystkiego wyszło? Przekonajmy się.
Fabuła zgrzytów większych nie posiada,
tych mniejszych również nie (mam jedynie trzy pytanio-uwagi, które znajdziesz
trochę niżej). Widać, że wszystko dokładnie sobie ułożyłaś, że każde działanie,
zdarzenie, każda sytuacja ma swoją przyczynę i skutek, nawet ta najmniej
istotna. Nie zauważyłam żadnego wątku, motywu, który nie zostałby zakończony,
który byłby chaotyczny lub niepotrzebny. Wszystko, co zawarłaś w tekście, ma
swoje odbicie w charakterze postaci czy kreacji świata. Nie wiem dlaczego, ale
najbardziej podobał mi się motyw rzucenia w kota zapalniczką, o którym cały
czas się pamięta, a gdy później Saruhiko kupował nową, byłam zaskoczona, że do
tego wróciłaś. Wtedy wiedziałam, że do czynienia będę mieć z porządnym
opowiadaniem. Jak już wspomniałam wcześniej: żadnej sytuacji nie pozostawiasz
bez rozwiązania, pomału podajesz elementy układanki, ukazując wszystko tak, by
można było samemu całość dopasować, a na końcu to wyjaśniasz. Przyznaję, że
niektórymi rozwiązaniami byłam zaskoczona, pozytywnie oczywiście.
Tempo
akcji jest odpowiednie. Nie spieszysz się z wydarzeniami, ale i nie przeciągasz
niczego w nieskończoność. Wszystkie wydarzenia ujmujesz w przeciągu kilkunastu
miesięcy, jednakże dobrze całość ukazałaś, zatrzymując się jedynie na tych
ważniejszych momentach. Czytając opowiadanie rozdziałami, czekając na kolejne,
a nie jako całość, można odnieść wrażenie, że mało się dzieje, że skupiasz się
jedynie na myślach i emocjach, ale gdy pochłania się wszystko za jednym razem,
widać, że w historii jest bardzo dużo dynamiki – jak na opowiadanie
psychologiczne, oczywiście. To jest zdecydowany plus, gdyż wartka akcja
dostarcza trochę więcej wrażeń niż opisy emocji i myśli, nawet tych bardzo
dobrych.
Pochwalę
Cię jeszcze za pomysł. Fanfików anime jest naprawdę dużo, ale dotyczą one
przede wszystkim (czy zazwyczaj) tasiemców, produkcji bardziej popularnych. O K nie wiedziałabym do tej pory, gdyby
nie Ty. Co prawda trzeba trochę znać anime, by rozumieć niektóre sprawy w Twoim
opowiadaniu, niemniej jednak wyszedł Ci oryginalny fanfik.
Pierwszą
pytanio-uwagą jest sytuacja, gdy Saruhiko postanawia uciec z Homry, do której
jednak później wraca. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy to ja nie
rozumiem najprostszych rzeczy, ale o co tam chodziło? Znaczy, rozumiem ideę,
przesłanie, działanie, jednakże to, co tam przedstawiłaś, jest trochę dla mnie
niezrozumiałe. Niby jedzie pociągiem, ale nagle to karton. Niby jest gdzieś
indziej, ale jednak blisko „kwatery” Homry. Naprawdę nie rozumiem, mimo że
czytałam ten fragment kilka razy. Gdybyś mogła mi to jakoś wytłumaczyć, byłabym
wdzięczna. Drugą pytanio-uwagą jest kwestia pozycji Saruhiko w
niebieskim klanie. Jakim cudem ktoś, kto dopiero dołączył do Scepter 4, objął
dowództwo nad pewną grupą ludzi? Czy niebieski król ma aż tak duże zaufanie do
obcych ludzi – nawet tych, którzy dopiero co byli członkami czerwonego klanu, że
pozwala im dowodzić ilomaś ludźmi? Saruhiko nie dowiódł swoich umiejętności,
nie wykazał się niczym i tak po prostu pozwolono mu mieć osoby pod sobą? Trzecią pytanio-uwagą jest wypowiedź Megumi-san z rozdziału
drugiego: – Saruhiko-chan, lepiej się
czujesz? – Megumi-san płynnie przeszła do kolejnych kwestii. – O ciebie też
wszyscy się martwili. Ale jak już jesteś na nogach, to poszedłbyś mi kupić parę
rzeczy. Saruhiko był nieprzytomny przez trzy dni, choroba go wycieńczyła,
Megumi-san zabroniła zabierać ich do Homry, ale mimo tego wszystkiego wysyła go
od tak na zakupy kilka chwil po wybudzeniu się? Trochę to do niej niepodobne,
prawda?
Mimo
wszystko opowiadanie mnie trochę nudziło. Nie miałam czegoś takiego, by z
podekscytowaniem czytać rozdział za rozdziałem, by chcieć jak najszybciej
dowiedzieć się, co będzie dalej. Historia nie jest zła, jednakże mnie osobiście
nie porwała. Może to przez gatunek (zdecydowanie robię sobie przerwę od
psychologicznych tworów), może to przez głównego bohatera, może coś innego na
to wpłynęło, nie wiem. Przyznaję się, że to przede wszystkim dlatego tak długo pisałam
tę ocenę. Zaznaczam, że to tylko moje subiektywne odczucie, innych ta historia
mogła, oczywiście, bardzo zainteresować, gdyż, powtarzam kolejny raz,
opowiadanie jest naprawdę dobre.
Bohaterowie są dobrze skonstruowani, to
trzeba Ci przyznać. Ich podobieństwo z postaciami z anime jest naprawdę duże;
szczególnie dobrze oddałaś charakter Saruhiko i Misakiego. Fushimiego nie
trawiłam ani w anime, ani u Ciebie. Od razu piszę, że nie oznacza to źle
skonstruowanego bohatera – wręcz przeciwnie, dobrze oddałaś jego charakter,
tylko ja po prostu go nie lubię. To również jest plusem, gdyż – jakby nie
patrzeć – wzbudza jakieś emocje, a to jest bardzo ważne. Yata-chan jest za to
moim ulubieńcem i z radością zauważyłam, że nie zmieniłaś jego nastawienia i do
Homry, i do Mikoto, i do samego Saruhiko. Naprawdę się cieszę, że lubisz kanon
– zmiana charakteru tych dwóch postaci byłaby zbrodnią.
Mam
mieszane uczucia co do czarnego króla. Nie wiem, czy to miał być element
komediowy, czy jego tolkienowskie porównania miały odzwierciedlać Twoje
zainteresowania, ale nazwanie go Grzegorzem Brzęczyszczykiewiczem –
przypominam, że to moje subiektywne odczucia – i ogólnie jego postać nie
przypadły mi do gustu. Jeśli miało to być zabawne, to ja się nie śmiałam (mam
spaczone poczucie humoru, więc wiesz), a jeśli miało być poważnie, to też nie
do końca Ci to wyszło.
Zdarza Ci się, że nie przedstawiasz postaci, gdy je
wprowadzasz. Idealnym przykładem będzie tutaj Megumi-san. Gdy Saruhiko się
budzi po trzech dniach, nie wiemy, gdzie on jest, kim jest ta kobieta. Dopiero
po jakimś dłuższym czasie ujawniłaś, o co chodzi. Jeżeli ukrywanie pewnych
faktów nie jest ważne, znaczące dla fabuły, pokaż je. Nie ma sensu trzymanie
dla siebie informacji o postaciach, które dla opowiadania nie są istotne. Na
początku myślałam, że to ja omijam fragmenty, w których kobietę przedstawiasz,
jednakże później się okazało, że to jednak Ty coś pominęłaś.
Saruhiko ma psychologiczny konflikt z Mikoto i właśnie
relacji między nimi mi tutaj zabrakło. Nie pokazałaś, jak wyglądają ich
stosunki na co dzień. Wiadomo jedynie tyle, że czerwony król jest taki zły, że
ach, że Misaki się nim zachwyca, ale bez bezpośredniej konfrontacji Fushimiego
z Suoh jest trudniej ocenić postępowanie i zachowanie Saruhiko.
Każda postać ma inny charakter, sposób mówienia, zachowania.
Różnią się od siebie, mają i wady, i zalety. Jest naprawdę dobrze.
Świat przedstawiony jest, jak na
powieść psychologiczną, dobrze wykreowany. Pokazujesz miejsca, gdzie toczy się
akcja, pokazujesz czas, jaki mija. A propos czasu: w którym roku dzieje się
Twoja opowieść? Nie pamiętam, czy w anime była o tym mowa, ale u Ciebie też
takiej informacji nie zauważyłam. Na pewno trzeba zacząć od 2015 r., ale nie iść
zbyt daleko, gdyż postacie pamiętają Tolkiena, „Kości” i Poirota (dlaczego
amerykańskie seriale? przecież japońskie kryminały też istnieją). Brakuje mi
jedynie klimatu opowiadania, dowodów, że to na pewno Japonia (imiona i nazwy
dzielnic się nie liczą), zapachów, odgłosów, trybu życia, czegokolwiek, co by
potwierdzało, że to jest ten kraj. Na koniec jedna uwaga: „wyskoczyć jak filip
z konopi” to zwyczajowe polskie powiedzenie i prawdopodobieństwo, że Japończyk
będzie je znał, jest bardzo, bardzo małe.
Opisy to przede wszystkim emocje, myśli
i uczucia Saruhiko. Są one naprawdę dobre i dokładne, pokazujesz, co się z nim
dzieje w każdej chwili, podczas różnych sytuacji, rozmów. Nie pomijasz niczego.
Wiesz, w jakim momencie mi ich brakowało? Gdy stał się niebieskim. Opisałaś,
jak odchodził, gdy przyszedł do nowego klanu, ale po pomieszaniu się aur już
nic nie było. Czy nie myślał wtedy o tym? Nie czuł nic w związku z nową
przynależnością? Prawdziwy popis dałaś w rozdziale dwudziestym pierwszym, który
notabene jest moim ulubionym, gdzie
emocje i uczucia Saruhiko są wręcz namacalne. Stworzyłaś tam klimat, pokazałaś,
na co Cię stać i wyszło naprawdę świetnie.
Jestem
mile zaskoczona ilością i dokładnością opisów świata, pomieszczeń, miejsc. Nie
zajmujesz się każdym miejscem, co mogłoby się wydawać lekką niekonsekwencją,
ale te, które napisałaś, są bardzo obrazowe. Przechodzisz płynnie z jednej
kwestii w drugą, jak chociażby na początku rozdziału siódmego.
Natomiast
szczerze poskąpiłaś opisów bohaterów, nie licząc czarnego króla i stroju Saruhiko, gdy wstąpił do niebieskiego klanu. Postąpiłaś
tak, ponieważ to fanfik (mimo tego postacie i tak powinny zostać pokazane) czy
opowiadanie psychologiczne (nie mówię tu o wielkich charakterystykach, ale o
drobnych, podstawowych wzmiankach)?
Dialogi bardzo mi się podobają.
Świetnie odwzorowałaś wypowiedzi Saruhiko i Misakiego, ale reszta postaci
również posiada swój własny, indywidualny sposób mówienia, dzięki czemu z
łatwością można ich rozróżnić. Dialogów nie jest ani za dużo, ani za mało. Są
adekwatne do charakteru postaci, na przykład energiczny Misaki krzyczy,
opanowany Saruhiko mówi ze spokojem i sarkazmem, a z uprzejmym czarnym królem
zawsze można się wdać w miłą pogawędkę. Oddanie charakteru postaci ich
wypowiedziami nie jest łatwą sztuką, więc tym bardziej zarobiłaś tutaj dużego
plusa. W dodatku dialogi są poprawnie zapisane. Przyczepię się jedynie to
rozmowy o małpach z rozdziału czwartego. Akcent bardziej komediowy, jednakże
rezygnując z komentarzy narratorskich, bardzo ciężko jest połapać się, kiedy
kto co mówi. Chyba zgodzisz się ze mną, że nie jest dobrze, jeśli czytelnik nie
wie, kto się w danej chwili wypowiada, prawda? Mimo że są dobre i mi się
podobają, to żaden dialog nie rzucił mnie na podłogę, pokiwałam jedynie głową z
aprobatą. Nie oznacza to jednak, że masz coś do
poprawy. Rzadko się trafia w tworze psychologicznym, by jakaś wypowiedź czy
rozmowa nie dawała spać po nocach. I to chyba dobrze, opisy powinny być tutaj
dominujące. Pisz tak dalej.
Styl posiadasz dosyć dobry. Nie wiem,
czy to jest pierwszy czy kolejny dłuższy twór w Twoim wykonaniu, ale wiem, że
jakichkolwiek tekstów napisałaś zdecydowanie więcej. To się widzi, czytając Małpę. Nie jest on jednak idealny, co
nie jest niczym złym, ale zawsze może być lepiej, prawda?
Po
pierwsze. Tworzysz niebotycznie długie zdania, które spokojnie mogłabyś
podzielić na dwa, czasami trzy. Zdarza się to przede wszystkim wtedy, gdy coś
tłumaczysz: zaczynasz stosować masę przecinków, myślników, średników, choć
czasami wystarczyłaby zwykła kropka, by wziąć większy wdech i spokojnie czytać
dalej.
„Zaraz po pobudce dowiedział się kolejno kilku nader istotnych nowin: najpierw, że był nieprzytomny przez trzy dni i chociaż jego stan nie był na tyle poważny, żeby miała grozić mu śmierć – od jakichś nędznych zielonych? bez żartów! – to jednak na tyle niepewny, żeby Megumi-san wpadła w histerię i narobiła rwetesu; następnie został poinformowany, że Megumi-san kategorycznie zabroniła zabierać obu pacjentów z powrotem do Homry, co najprawdopodobniej było skutkiem wcześniejszej histerii; a na sam koniec, że na stoliku obok leży porcja makunouchi, które ma zjeść, żeby dojść do siebie – i nie doprowadzać już więcej Megumi-san do histerii, ale to było w domyśle.” (r. 2)
„W pierwszej chwili Saruhiko popukał się w czoło, słysząc ten pomysł – tak, świetna myśl, bo w Yuukaku wcale nie przewalają się hordy złotych, prawda, ani nie ma tam żadnego nie-wiedzieć-skąd-wiziętego niebieskiego króla, wyskakującego niespodziewanie jak pajac z pudełka – jednak Totsuka tak długo przytaczał argumenty i wizje Misakiego usychającego z tęsknoty – „niczym księżniczka zamknięta w wieży” Saruhiko nie mógł się powstrzymać przed komentarzem – że w końcu dał się przekonać.” (r. 3)
„Raz, że czuł się w obecności tego człowieka skrępowany i najchętniej zmyłby się jak najdalej, dwa, że wydawał się on wiedzieć coś, czego Saruhiko nie wiedział – a to było niedopuszczalne, w końcu jakie można mieć pojęcie o świecie, siedząc sobie w swoim gabinecie i pijąc herbatę, a po południu spotykając się na obiedzie z rodzicami i wyprowadzając na spacer pasa? – po trzecie, kapitan miał sposób bycia, którzy doprowadzał do szału i sprawiał, że człowiek nie wiedział, jak ma się zachowywać.” (r. 15)
Dygresje
rozwlekają zdanie, burząc rytm czytania, mącą, sprawiając, że zdanie trzeba
przeczytać dwa razy, by wszystko zrozumieć. W najnowszych rozdziałach takich
zdań nie widać, ale w kilkunastu trochę się ich znajdzie.
Po
drugie. Szalejesz ze słowotwórstwem. Co rusz można spotkać różne, utworzone
przez Ciebie wyrazy, które czasami są przesadzone.
„– Co masz na myśli? – Totsuka zwrócił się do Misakiego ze swoją zwyczajową tosukowatością.” (r. 1)
„Może to kwestia tego, że Saruhiko widział już zbyt dużą liczbę królów w swoim życiu, ale też, przecież, nikt nie wyznaczał żadnej miary królowatości i taki król mógł wyglądać, jak mu się żywnie podobało.” (r. 11)
„To najgorsze, obudzić się w środku nocy, w ciemności, kiedy cały świat składa się z niewyraźnych cieni, pomarańczowiejących w sztucznym świetle latarni.” (r. 12)
Niofomune,
powiedz mi, skąd wzięłaś słowo „zabardażył”? W całym Internecie, we wszystkich moich
encyklopediach i słownikach takie słowo nie istnieje. W kontekście zdania,
gdzie zostało ono użyte, rozumiem znaczenie, ale wolałabym się upewnić.
Po trzecie.
Różne słowa mają wiele synonimów i mnie zastanawia, dlaczego używasz tych,
jakby to dobrze ująć, mniej popularnych, o. Nie jest to błąd, jednakże zdania
brzmiałyby lepiej, gdybyś użyła powszechniejszych zwrotów. Dodatkowo bardziej
by pasowały one do Twojego stylu w tym opowiadaniu.
„Nawet kubek herbaty patrzył na niego z pogardą i obelżywie.” (r. 1)
„Jak już wrócę, wszystko nadawało się będzie do solidnego prania, pomyślał niezwykle pragmatycznie […]” (r. 1)
„[…] to jednak na tyle niepewny, żeby Megumi-san wpadła w histerię i narobiła rwetesu […]” (r. 2)
„Skutkiem tych dywagacji Saruhiko skręcił w boczną uliczkę, niemal równoległą do głównej, a prowadzącą pomiędzy dwoma wysokimi szeregowcami, od góry ograniczoną przez poszarzałe od upływu czasu sznurki na pranie.” (r. 2)
Poprawność
Rozdział
1:
– Co masz na myśli? – Totsuka zwrócił się do
Misakiego ze swoją zwyczajową tosukowatością (totsukowatością).
Saruhiko oparł się o ścianę magazynu, na
którego tyłach uskuteczniał swój szeroko pojęty wywiad, następnie wyprostował
przed siebie nogi, przesuwając butem głowę swoje (swojej)
ofiary.
Natomiast dwóch innych zagrodziło drogę po
przeciwnej stronie, niedaleko zamkniętej i załkódkowanej (zakłódkowanej) bramy, za która piętrzyły się stosy
potrzaskanych skrzyń.
– A może powiesz (przecinek)
ilu on załatwił waszych? – zapytał zamiast, opierając się niby nonszalancko o
zbitą z niemal luźnych desek ścianę za sobą. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629774
– Małpiszonie… – Skejtbrodzista (skejtbordzista) chciał podnieść się chociaż do siadu,
ale zaraz syknął przez żeby (zęby) i opadł z
powrotem na ziemię. – Mów (przecinek) czego
chcesz i zjeżdżaj.
Przejechał dłońmi po barkach i ramionach,
szukając rany i niemal natychmiast ją znalazł – niezbyt głębokie (przecinek) ale dość długie rozcięcie zaczynające się
tuż nad łokciem […] – http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ale
Rozdział
2:
[…] no i oczywiście wszczynanie bójki pod
samym nosem Megumi-san wyglądało naprawdę na
głupi pomysł.
– Siedział byś (Siedziałbyś)
przez chwilę cicho, Misaki.
– Przestań mówić do mnie po imieniu! I nie
rób ze mnie tej miny! – prędzej: nie rób do mnie tej miny.
– Gdyby niebieski król skumał się ze złotym,
mielibyśmy problem – stwierdził Rikio (przecinek) przysiadając
się i podsuwając Saruhiko otwartą paczkę krakersów. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Rozdział
3:
Nie to jednak stanowiło problemem: problemem
(problem) stanowiło to, że bynajmniej nie dawał
on o sobie zapomnieć i już następnego dnia odłożył na bok dozgonną nienawiści (nienawiść) z powodu haniebnej zdrady, kiedy
zadzwonił, żeby zapytać, jak czuje się Mikoto-san, co teraz porabia i czy pytał
o niego.
Saruhiko rzucił klanowiczonwi (klanowiczowi) ponure spojrzenie, następnie opatulił
się po czubek głowy.
Rozdział
5:
Ale widomo (wiadomo),
czerwony i zielony gryzą się ze sobą.
– Cała to (ta)
szopka też jest strasznie tandetna – kontynuował Saruhiko.
W
tym rozdziale przekręcasz jeszcze „Morrison” na „Morriosn”.
Rozdział
6:
W obawie, że ugnie się przed tak niskim
przecież i żałosnym pragnieniem powrotu, wsiadł w pierwszy zmierzający na
północ pociąg, nawet nie zastanawiając się nawet nad celem podróży. –
jedno „nawet” do wyrzucenia.
To znaczy oczywiście – na mniejsze potłuczki
(potyczki) liczyć można było zawsze, ale na
pewno nie na pełnowymiarową wojnę, która mogłaby zaprzątnąć umysły i zająć
czymś ręce.
Po przodu (po
prostu) zabrał.
Rozdział
8:
Koniec końców nie zasnął tej nocy, co
najwyżej przysypiał na moment i zaraz (niepotrzebne
„zaraz”) budził się zaraz.
Rozdział
9:
Oczywiście nie wyobrażał sobie (przecinek) w jaki sposób niebieskiemu oddziałowi
miałoby przeszkodzić w pracy podrzucanie do kwatery głównej ryb, ale fakt
faktem, że ewentualny zapach zielonej aury byłby idealnie zamaskowany.
Rozdział
10:
W zasadzie to był – ale i tak minął uliczkę (przecinek)
nawet nie zerkając między odrapane ściany domów. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
– W tej chwili potrzebuję żywego świadka,
potem możesz robić (przecinek) co chcesz. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629774
Gdyby Saruhiko był w lepszym nastroju (przecinek)
pewnie wymyśliłby cały szereg epitetów opisujących Akiyamę, ale jako że czuł
się wyjątkowo niewesoło, ograniczył się do samego „naiwny”. – http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-gdy
Zazwyczaj wszystko przychodziło mu
zaskakująco łatwo, a dodatkową motywacją było, że nie cierpiał mieć zrobionej
pracy gorzej, (bez przecinka) niż ktokolwiek inny – z powodu jakiejś dziwnej,
pokręconej ambicji. – http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-niz
Kiedy wreszcie skończył, było jeszcze później, ale Saruhiko po drodze wszedł jeszcze do gabinetu na pierwszym piętrze.
Rozdział
12:
I to był dokładnie, idealnie ten moment,
żeby uderzył (uderzyć) z łokcia na oślep za
siebie, następnie ręką ciołka z pistoletem przejechać po chropowatej, kiepsko
otynkowanej ścianie.
To musiał być sen w fazie REM, to by
wyjaśniało, dlaczego wszystko jest takie realistyczne i dlaczego mięście (mięśnie) nie chcą się poruszyć.
Obiecywał sobie, że nigdy nie przyjdzie
moment na żal za swoje czyny, bo wiedział, że to go zniszczy, ale teraz ta
granicy (granica) pewności i samozaparcia
topniała, w ciemności pewne kwestie zdawały się być aż nazbyt bliskie,
zaglądając bladymi oczyma prosto w twarz.
Nie
da się zbudować czegoś na niczym i odrzucając wszystko (przecinek) przegrał – i nie było już
powrotu. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Bez okularów odczytanie etykiet na lekach w
apteczce niemal graniczyło z cudem i musiał mrużyć oczy i podtykać sobie
opakowania niemal od sam nos, ale widział (wiedział),
że jeżeli teraz by się wrócił, nie byłby już w stanie dojść do łazienki
ponownie.
Nie był w stanie powiedzieć (przecinek)
ile czasu minęło, bo wszystko zdawało się dziwnie rozmyte, ale pamiętał jeszcze
Takani-san, która wyglądała jakby dziwnie wypłowiale i odlegle, jak mówiła coś,
ale słowa musiały ginąć gdzieś w tej odległości, bo ani jedno nie dotarło.
– http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629774
Rozdział
13:
Pięć minut przeglądania bazy danych
niebieskiego klanu – i naniesienie poprawek na to, kiedy ów klan ponownie się
zorganizował – było idealnym dowodem na to, że nie powinien być to „Scepter 4”,
tylko „Stalker 4” i Saruhiko tego dnia pierwszy raz poczuł, że działa dokładnie
tak, jak powinien działać (przecinek) należąc do tej grupy. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Po długiej chwili wyciągnął palmtopa i nadal
wymownie nic nie mówiąc (przecinek) wybrał numer. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Co się w ogóle z nim dało (działo), najpierw dał się podejść Sarutobiemu, a
teraz jakiś czarny król myśli, że może sobie z nim pogrywać.
Co to w ogóle za zwyczajne (zwyczaje), żeby przełożeni interesowali się – więcej,
pamiętali! – czy i kiedy podwładni mają jakieś zwolnienia.
Poza tym na przestrzał korytarza widział
identycznie urządzony salon, a na fotelach
usadzone było elegancko ubrane małżeństwo w średnim wieku, które z powodu
wyglądu nie mogłoby być niczym innym, jak rodzicami kapitana.
– Sformułowanie „źle coś odebrać” sugeruje,
że istnieją dwie możliwości zrozumienia następującego po nim zdania: zła, która
jest nieumyślna i dobra, o która (którą) chodzi.
Rozdział
14:
Zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że przez
kłopoty ze snem jest byt zmęczony, żeby podejmować sensowne decyzje i
wypowiadać się w sposób inny niż kompletny bełkot, ale zignorował te
ostrzeżenia – w końcu skoro nikt inny nie wierzył mu w sprawie Sarutobiego, trzeba
było się wziąć do działania (przecinek) angażując tylko własne siły, a nie liczyć,
że wszystko wyjaśni się samo z wieczoru na ranek i pozostanie mu tylko
wysłuchać powiadomienia. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
– Nie znam się specjalnie – kontynuował
Lloyd – na tych waszych wewnątrz klanowych przepychankach, (bez przecinka)
ani na polityce wobec innych, ale tak na moje oko lekarza nie lepiej by było
dać sobie póki co na wstrzymanie? – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629785
Rozdział
15:
Ale gdyby pomyśleć głębiej, to zieloni byli
Rohanem Gondoru, a więc czarnym nie należało ufać dokładnie na te (tej) samej zasadzie – chociaż na nich akurat można
było spokojnie przymknąć oko, bo byli ostatnimi, którzy byliby w stanie jakoś
bruździć.
A poza tym, nawet jakby (jakbym) spróbował was aresztować, to jesteście w
pięciu, a ja w pojedynkę, więc mógłbym aresztować tylko jednego, a czterech
pozostałych by uciekło.
W centrum miasta zapowiedzi lata mogłyby
przejść niezauważone – bo w centrum jedyną zauważalną porą roku była zima, to
przez śnieg – ale wystarczyło wyjść do paru zewnętrznych dzielnic i już
zauważyć można było zmianę we florze i faucznie (faunie).
Podleciał do niego brązowy pies, wachlują (wachlując) uradowanie ogonem i wyglądając jakby
chciał, żeby go pogłaskać.
Raz, że czuł się w obecności tego człowieka
skrępowany i najchętniej zmyłby się jak najdalej, dwa, że wydawał się on
wiedzieć coś, czego Saruhiko nie wiedział – a to było niedopuszczalne, w końcu
jakie można mieć pojęcie o świecie, siedząc sobie w swoim gabinecie i pijąc
herbatę, a po południu spotykając się na obiedzie z rodzicami i wyprowadzając
na spacer pasa (psa)? – po trzecie, kapitan miał
sposób bycia, którzy doprowadzał do szału i sprawiał, że człowiek nie wiedział,
jak ma się zachowywać.
Rozdział
16:
Cykadzie odpadła noga,
ale nie ma głupich, nogi poszuka rano. Położył
się z powrotem, mając silne postanowienie zaśnięcia. Za pięć czwarta wstał
znowu, zapalił światło i odsunął łóżko. Nie zaśnie teraz ze świadomością, że ta
noga gdzieś tam leży – to nawet nie wchodziło w
grę. Na poszukiwaniu nogi zeszła reszta nocy, w
każdym razie do tego momentu, w którym nie było już sensu iść z powrotem
spać.
Właśnie był w trakcie dyskusji z
mieszkańcami pewnej ulicy, którzy wpadli na pomysł, żeby wyciągnąć barykady na
główną drogę i odciąć całe Yuukaku, kiedy Enomoto, pełniący funkcję czegoś
pośredniego między sekretarką a łącznościowcem (przecinek,
gdyż jest to wtrącenie) przybiegł z informacją, że czarny król chce się
z nim widzieć.
Ta sytuacja też mu się z czymś kojarzyła,
ale nie mogła to być w żadnym wypadku ksiązka (książka)
historyczna.
Saruhiko był pewny, że gdzieś tam siedzi
Sarutobi Sasuke i pociąga za sznurki razem z zielonym królem, ale w danej
chwili miał inny problem – okazało się, że kierowanie ogarniętym paniką
motłochem (przecinek)
aby osiągnąć ład i spokój (przecinek) jest wielekroć trudniejszym zdaniem. –
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629774
Rozdział
17:
Saruhiko nie czekał, aż przeciwnik odzyska
równowagę, i otworzył mu długa (długą) ranę w
pokrytej tatuażami ręce trzymającej pałkę, a potem jeszcze jedną, skośnie przez
pierś.
Nawet ci, dla których strategia wojenna była
tylko bardzo trudnym zestawieniem dwóch słow (słów),
zdążyli już zauważyć, że teraz toczona jest walka na zmęczenie.
Już wiedział – tylko jedna na świecie osoba popełniłabym
(popełniłaby) w tym miejscu ten błąd.
Rozdział
18:
Doumyouji, który rzucał się na przeciwników
(przecinek)
ignorując rozkazy; Kamo, który gubił krótkofalówkę, tracąc zupełnie łączność z
bazą. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Rozdział
19:
Za szwędanie (szwendanie)
się to tu, to tam i gadanie jakichś głupot?
Sarutobi czepiał się życia z zaskakującym
uporem, o czym łatwo można było się przekonać (przecinek) tropiąc go przez te
miesiące. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
– „Posąg człowieka na posągu świata” –
powiedział ninja (przecinek) obracając się tak swobodnie, jakby nie
groziło mu spadnięcie i stając twarzą do Saruhiko. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Zaczynał zdawać sobie sprawę, że nie może
się równać z Sarutobim ani pod względem utrzymywania równowagi na tym chwiejnym
podłożu, aż (ani) desperacji i siły ataków.
Saruhiko zamachnął się na oślep, celując
tam, gdzie powinna znajdować się głowa przecwnika (przeciwnika),
rozległ się trzask pękających kości, jednocześnie jednak Sarutobi wypadł z
wiszącego w powietrzu pyłu niczym demon, zgruchotana lewa ręka opadła mu luźno przy
boku, jednak siłą impetu i ramienia dźgnął przed siebie kunaiem.
Rozdział
20:
Saruhiko niewiele się zastanawiając (przecinek) porwał
palmtopa i wybrał numer. – http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779
Rozdział
21:
Wtedy wydawało się to rozsądne, tamte
działania były takie pożądane i nawet przynosiły ulgę, przecież kiedy zostawił
Homrę o ile poczuł się lepiej. – bez „o ile” zdanie nabierze większego
sensu.
Większość
błędów to przede wszystkim literówki i zawirowania z przecinkami. Nie ma tego
dużo, co jest dla mnie błogosławieństwem, gdyż nie musiałam się z czytaniem i
wypisywaniem niedoskonałości męczyć. Zapewne wszystkiego i tak nie wyłapałam,
aczkolwiek starałam się nie rozpraszać niczym i znaleźć każdy, nawet
najmniejszy, błąd.
Podsumowując, wychodzi na to, że
otrzymujesz ocenę dobrą z dużym plusem.
Ach,
jednak był poślizg. Zważając na fakt, że chodzi tu o sprawy osobiste, to nie
będę się tłumaczyć. Rzeknę jedynie: dōmo sumimasen. Wyrażam nadzieję, że ocena
okazała się w jakimś stopniu choć trochę pomocna, a długie czekanie nie było
zbyt uciążliwe.
Życzę
powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam serdecznie.
***
Podziękowania
należą się Ichimaru, gdyż rozmowa z nią dodała mi weny do napisania tej oceny.
<3
Robię
sobie przerwę. Ruszam na urlop trochę wcześniej, niż zamierzałam, ale muszę
skupić się na sprawach osobistych, praktykach i nauce, a ocenianie tylko mnie
rozprasza. Kiedy wrócę? Na pewno nie przed 15 września, ciężko mi w tej chwili dokładniej
określić. Ale! W trakcie urlopu będę czytać opowiadania i pomału je oceniać, a
gdy skończę, to podzielą się nią ze światem. Czytanie Legendy
Sennarille trochę mi zajmie (około
400 stron), więc przy okazji zajmę się Czarną
pełnią, która jest zdecydowanie krótsza i bardzo możliwe, że jej ocena
zostanie pierwsza opublikowana. Mam nadzieję, że wrócę z nowymi siłami, które
pozwolą mi szybko ocenić pozostałe blogi i wyczyścić kolejkę, która cały czas
pozostaje zamknięta. Przez ten czas proszę nie kierować do mnie pytań w
komentarzach, bo nie będę tu wchodzić (poza publikowaniem oceny). Jednakże
śmiało piszczcie na pocztę, ewentualnie GG.
Wiecie co? Dzisiaj mija rok od
opublikowania mojej pierwszej oceny na Weryfikatorze. Czas strasznie szybko
leci, ucieka. Zdradzę wam w sekrecie coś, co planuję już od kilku miesięcy – w
tym roku kończę z ocenianiem.
Trzymajcie
się ciepło!
PS Mimo
zamkniętej kolejki, jestem skłonna upchać tam kilka blogów, ale mam dwa
warunki: 1) liczba rozdziałów nie może przekraczać dwunastu, 2) chciałabym
wiedzieć, dlaczego to ja mam ocenić bloga, a nie inna oceniająca. Dla pewności
lepiej napisać na maila – odpowiem w ciągu kilku godzin.
Jak to kończysz z ocenianiem? Kiedy?
OdpowiedzUsuńTak wyszło. Odejdę, gdy ocenię wszystkie blogi z mojej kolejki, co pewnie nastąpi gdzieś w listopadzie lub grudniu.
UsuńBardzo dziękuję za ocenę. Warto było czekać, bo do tej pory bardzo rzadko spotykałam się z uwagami odnośnie moich tekstów, o Małpie nawet nie mówiąc, więc poprawiają tak człowieku w ciemno... Póki co nie jestem na laptopie, więc poprawkami zajmę się jak już wrócę. Myślałam, że wszystkie przekręcenia nazwiska Morrisona poprawiłam, ale jakieś się musiało przemknąć.
OdpowiedzUsuńDługie zdania i neologizmy są częścią mojego stylu. Z tymi pierwszymi staram się walczyć, na drugie będę uważać. Zabardażyć musi być jakimś regionalizmem pochodzącym od bardagu - w każdym razie to coś w rodzaju ekstremalnie potocznego słowa. Ale w sumie nie pierwszy raz okazuje się, że używam na co dzień słów, których znaczenia inni się tylko domyślają. Tak samo musiało być z tymi niepasującymi wyszukanymi słowami - ja używam ich zupełnie normalnie na co dzień i musiały po prostu wejść mi w krew. (Rwetes jest naprawdę takim dziwnym słowem?)
W kwestii opisów postaci postaram coś dodać, ale ogólnie taki był zamysł. Saruhiko nie był człowiekiem, który zwracałby uwagę na innych ludzi i dla niego świat mniej więcej tak wyglądał - o, przyszła jakaś Megumi-san, jakiś lekarz z notatnikiem itd.
W anime czas akcji nie był dokładnie podany, dlatego wolałam go nie określać dokładnie, jednak założyłam, że wszystko dzieje się nie później, jak w 2023 (gdzieś w Małpie padło, że Roger Waters ma pod osiemdziesiątkę - obecnie ma 69 lat) z powodu małego udziału s-f w anime.
Relacji Saru z Mikoto nie umieściłam z pełną premedytacją. Zastanawiałam się właśnie, czy ktoś zauważy, że dla Saru czerwony król jest takim właśnie złem najźlejszym, ale zupełnie bez powodu. Tzn. Mikoto miał występować w roli niezidentyfikowanej, ponadnaturalnej siły, której Saru zupełnie nie rozumiał i której się bał (stąd zresztą ta nagła zmiana stosunku w końcowych rozdziałach). Co do uwag 2. i 3., to są to moje nie do patrzenia. W przypadku uwagi 1. - w założeniu Saru się trochę zwariowało, ale fakt, że fragment jest dość nieczytelny i teraz nie jestem z niego specjalnie zadowolona.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ocenę i bardzo mi ona pomogła. Przepraszam, że musiałaś się nad nią tyle namęczyć, szczególnie przy braku sympatii do głównego bohatera. (Ha, dla mnie z kolei masakrą jest Misaki - nie ogarniam człowieka i strasznie mi się go pisało).
I podziękowania należą się też w takim razie Ichi za doping Akiry :P
Szkoda, że już odchodzisz, bo naprawdę lubiłam czytać Twoje oceny. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kiedyś za tym zatęsknisz i wrócisz do biznesu.
Kłaniam się nisko.
Mimo wszystko przepraszam za takie długie czekanie, nie planowałam tego. :)
UsuńZdziwiłam się, że "zabardażyć" nie wyszukuje nawet Google. Nie mogłam pojąć, skąd Ty to wytrzasnęłaś. :D Hm, dla mnie rwetes nie jest dziwnym słowem, bo rozumiem znaczenie, ale dużo osób nie miało pojęcia, co to znaczy. Jak tak teraz myślę, to mogłam spojrzeć w inne Twoje teksty i bym wiedziała, jaki jest Twój styl ogólnie.
No właśnie, ten rok, przeszukałam wiele stron i nie mogłam żadnej nawet wzmianki o tym znaleźć.
Właśnie nie lubił go, bi nie, bo Misaki go tak uwielbiał, a rozdział 21 to cudo <3
Oj, to nie było straszne męczenie się (10 środkowych rozdziałów szło mi trochę opornie, duży wpływ miało też na to moje życie osobiste. Jak źle się dzieje u mnie, to nic mi się nie chce robić.
Jednak u Ciebie i tam miałam maleńką sympatię do Saruhiko, bo w anime w ogóle. :) A Misaki jest właśnie taki nieogarnięty, co mi się w nim podoba. :D
Odchodzę dopiero za trzy-cztery miesiące, więc kilka ocen się jeszcze napisze. :) Jeśli bym wróciła, to tak na ćwierć etatu (1-2 miejsca w kolejce i zamknięta, dopóki nie ocenię blogów), ale wszystko zależy od tego, jak będzie mi się układało w życiu, czy studia pozwolą, czy będzie ochota.
Pozdrawiam serdecznie.
To musi być małowiejska gwara mojej rodziny, bo z "sipać" w znaczeniu "pruć" miałam taki sam problem. Będę musiała na to uważać, bo jeszcze w narracji Saru takie wtrącenia by uszły (w końcu spędził pół życia w klimatach okołogangowych), ale gdzie indziej już średnio.
UsuńZastanawiałam się, czy 21. rozdział nie wyszedł zbyt przesadzony, dlatego cieszę się, że się podobał. Pisałam go kilka miesięcy do przodu, dlatego był w trochę innym klimacie.
Ostatnio oceniający z Gdańska mają jakiś pogrom - najpierw Smirek, teraz Ty. SpiseG! :P Ale dobrze, że jeszcze przez jakiś czas ocen można się spodziewać, bo ostatnio czytuję chyba już tylko Twoje i Chiyo, od święta Mackalnię.
Hm, nie brałam pod uwagi gwary, mogłabym wtedy to sprawdzić. Mnie się bardzo podobał i to w tym gatunku lubię - ujawnienie całkowicie emocji, uczuć, psychologii bohatera.
UsuńAch, na swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem teraz w domu i dopiero w październiku wracam do Gdańska. :D Kto wie, co przyniesie przyszłość? Mnie się życie potrafi diametralnie zmienić z dnia na dzień, a co tu o ocenianiu mówić - może zmienię zdanie i pociągnę kilka miesięcy dłużej? Nigdy nic nie wiadomo. :)
Wróciłam wreszcie na laptopa, zaczęłam ogarniać poprawki i przysięgam, że już nigdy nie opublikuję nigdzie tekstu bez betowania. 90% tych błędów powinnam była wyłapać sama przy czytaniu na głos, albo mieć człowieka od czarnej roboty, który by to zrobił (a który ocknął mi się wczoraj czy przedwczoraj i stwierdził, że musi Małpę zbetować - czy prędzej zomegować, zważywszy na termin).
UsuńTymczasem czekam z ciekawością na ocenę Sukcesji, bo to jedyny blog w Twojej kolejce, który czytałam. Chociaż ma pokaźną ilość tekstu, więc pewnie ocenianie go też trochę czasu zajmie.
Oj, każdemu zdarza się czegoś nie zauważyć. Bardzo możliwe, że sama coś przeoczyłam.
UsuńPlanujesz jeszcze coś dłuższego na blogu publikować?
Sukcesja jest długa (jeny, jak ja się boję tej oceny), ale Legenda Sennarille jeszcze dłuższa, więc najpierw z tym blogiem i Czarną pełnią muszę się uporać. Dlatego ocena powieści Chiyo powinna pojawić się w pierwszej połowie października, choć wiele może się zmienić.
Akiro, to jesteśmy dwie, które się tej oceny boją. ^^ A tak zupełnie poważnie, to nie bój się, ze mnie jest naprawdę miły komentator ocen.
UsuńA przy Legendzie Sennarille powinno Ci pójść przynajmniej o tyle szybciej, że błędów językowych nie ma wiele (jeśli się jakieś w ogóle ostały). Mnie pomogło też podejście do niej systematycznie: minimum dwa rozdziały dziennie obowiązkowo, a jak się udało więcej, to byłam do przodu - a jak to się udało, to z kolei byłam zmotywowana, by czytać dalej, bo przecież wyprzedziłam mój własny plan, to sukces, trzeba iść za ciosem. :)
Powodzenia i pozdrawiam ciepło,
A Ty dlaczego miałabyś się tej oceny bać? :D Wiem właśnie, komentarze są miłe (i tak cudownie długie <3), ale ja mam stracha, że nie podołam. Z drugiej strony nie mogę się już tej lektury doczekać. ^^
UsuńO, ta metoda może być dobra - dużo czasu nie zajmuje, ale cały czas przy tym jestem. Mimo wszystko chyba szybciej przeczytam i ocenię Czarną Pełnię.
Pozdrawiam serdecznie.
Kilka literówek zdarza mi się przeoczyć, ale zazwyczaj nie w takich ilościach. Ale też każdy inny tekst sprawdzam co najmniej trzy razy przed opublikowaniem, a Małpę tylko raz.
UsuńW każdym razie - ostatnio mam kryzys twórczy, więc wszystkie teksty leżą odłogiem, ale kiedyś pewnie coś się pojawi. Teraz zostaje mi tylko czekać na wena.
Jestem pewna, że ocena "Sukcesji" będzie jak zawsze trzymała poziom :P Dlatego czekam na nią z niecierpliwością.
Szkoda, że Akira ma zamiar odejść, bo bardzo miło wspominam ocenę Paradoks hazardzisty i zawsze z przyjemnością czytam inne oceny jej autorstwa :)
OdpowiedzUsuńTrzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. :D Zawsze można mnie znaleźć w innych zakątkach sieci. :)
UsuńBardzo mi miło, naprawdę. :)
Nie dawno powstał nowy katalog gromadzący blogi, które w jakiś sposób pomagają innym. Mam na myśli ocenialnie, poradniki czy bety. Pragnę zaprosić Cię na przypisane.blogspot.com, gdzie śmiało możesz zgłosić swojego bloga!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
administratorka
49 year old Speech Pathologist Hedwig Brosh, hailing from Gaspe enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Driving. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Mazda5. Pelny raport
OdpowiedzUsuń24 yr old Data Coordiator Ernesto Cameli, hailing from Campbell River enjoys watching movies like My Gun is Quick and Lego building. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Horch 853A Special Roadster. Sprawdz to
OdpowiedzUsuń%htext%
OdpowiedzUsuń