Autorka: Ingerithe
Oceniająca: Akira
Adres bardzo mi się podoba i
nawet bez znajomości fabuły kojarzy się z romansem w ogóle. O szablonie już kiedyś rozmawiałyśmy, ale
powtórzę to jeszcze raz: jest on śliczny. Wszystko jest uporządkowane,
czytelne, na podstronach również. Jedyną moją subiektywną uwagą może być to, że
czcionka ‘Strony głównej’ i ‘Starszych postów’ jest zbyt duża.
Treści nie ma dużo, raptem
trzy rozdziały. Nawet z takiej ilości da się coś wyciągnąć, ale uprzedzam, że
ocena będzie naprawdę krótka.
Fabuła zapowiada się całkiem
interesująco. Miałaś bardzo dobry pomysł z przeskokiem czasowym, coby
czytelników za bardzo nie zanudzać rozwojem maleństwa, jednakże uważam, że
byłoby dobrze, gdybyś w kolejnych rozdziałach nie żałowała retrospekcji –
zwłaszcza tych dotyczących Simona, by było wiadomo, dlaczego nie ma sprawnej
ręki, dlaczego tak długo go nie było przy żonie. Przeszłość Oreute (ta przed
ślubem) również wydaje się ciekawa i byłoby miło dowiedzieć się czegoś o pani
Dunster. Cóż jeszcze? Dobrym pomysłem było wybranie chłopca na przewodnika i
przyznaję, że takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, zaskoczyłaś mnie, pisząc,
kim on jest – a zaskoczenie czytelnika to duży plus. Wygląda, że a akcją
spieszyć się nie będziesz, co dobrze rokuje na przyszłość, gdyż pewnie wiele
ciekawych sytuacji nas nie ominie.
Bohaterów masz trzech i, co dziwne, mam już o nich wyrobione
zdanie. Oreute lubię, zwłaszcza dlatego, że poradziła sobie w życiu mimo wielu
przeciwności. Podoba mi się też jej odwaga – nie lęka się męża mimo jego
pogardy wobec niej, oraz pożądanie skierowane do Simona, co jest poniekąd jej
słabość. To taka jakby bohaterka tragiczna. Szanowny rycerz nie zaskarbił sobie
mojej sympatii zwłaszcza pozostawieniem ciężarnej żony i wysłaniem jej do
obcego zamku, nie zainteresował się nawet, czy bezpiecznie tam dotarła (co mnie
trochę dziwi, gdyż po tym jak skończył się ślub i przeniósł Oreute do sypialni,
martwił się o jej stań i był zły na jej rodzinę za to, co zrobili dziewczynie –
dlaczego to nie miało wpływu na ich relacje?), ale jest mi też trochę go szkoda
po tym, co przeżył na wojnie, że został okaleczony (młody mężczyzna i w dodatku
rycerz!). Liczę jednak na to, że przestanie być ślepym i cynicznym dupkiem i da
się bardziej polubić. Hugh natomiast wydaje mi się człowiekiem niezwykle
oddanym i sympatycznym, co pokazałaś podczas poznania Oreute. Postacie są do
rozwinięcia i najpewniej wiele się jeszcze u nich zmieni.
Zarys świata przedstawionego
już się pojawił, ale ciężko cokolwiek więcej powiedzieć. Nie dostrzegłam na razie
żadnego klimatu czy szerszych opisów, ale pewnie pojawi się to w kolejnych
rozdziałach. Dobrze, że przynajmniej wiadomo, gdzie i kiedy akcja ma miejsce.
Opisów jest sporo i są dobre.
Dokładnie pokazujesz postaci (jestem zafascynowana rudymi włosami i piegami
Oreute), ich emocje, uczucia. Po prostu świetnie opisujesz to, co się dzieje
wokół bohaterów. Tak samo jest z dialogami.
Są naturalne, pełne emocji – kiedy potrzeba, opowiadają nam o postaciach,
popychają akcję do przodu, ciekawią; są naprawdę dobre. Zastanawiam się tylko,
dlaczego zrezygnowałaś z nich w rozdziale pierwszym. Przyznaję, że bardzo
rzadko się z takim czymś spotykam.
Styl wygląda obiecująco.
Wydaje mi się jednak, że mimo iż piszesz powieść historyczną, to unikasz
stylizacji. Trafią się czasami słówka, których raczej się nie używa już
(wychędożyć, dziewka), ale reszta brzmi bardzo naturalnie i nie wiem, czy taki
miałaś zamiar i tak zrobiłaś, czy po prostu tak wyszło. Mimo wszystko jest
naturalnie, bez zgrzytów i to się chwali.
Poprawność stoi na bardzo
wysokim poziomie i znalazłam ten oto błąd interpunkcyjny:
„Z tego
zmierzenia zebrała o wiele więcej informacji niż mogłaby chcieć.” (r. 3) –
przecinek przed ‘niż’.
Ciężko mi jest wystawić ocenę, gdyż tekst jest krótki, a większością
oceny są uwagi co do przyszłych rozdziałów, a nie stricte błędy, ale w sumie jest sporo pochwał. Jednakże skoro to
mój ostatni oceniony tutaj tekst, z wielką przyjemnością wystawiam ocenę bardzo dobrą i życzę powodzenia w
dalszym pisaniu.
***
Na Weryfikatorze spędziłam szesnaście miesięcy i ciężko mi się stąd
odchodzi. Podszkoliłam się w ocenianiu, zdobyłam cenne doświadczenie i mile
wspominam ten czas. Kieruję podziękowania do Ov, Ravelle, Malcadicty, Diany,
Gloomy, Sentis, Brunette i Alohy za wspaniałą współpracę. Mam nadzieję, że w
jakiś sposób pomogłam kilku Autorom w udoskonaleniu swoich opowiadań.
Wcześniej wspominałam, że zrezygnuję z oceniania, ale – jak to ja –
wpadłam na pomysł, by jeszcze bardziej się podszkolić, dlatego możecie znaleźć
mnie teraz na Kompanii
Przysięgłych. Jutro odpowiem na wszystkie zaległe komentarze, cierpię na
brak czasu.
Na koniec życzę wam wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku.
Trzymajcie się ciepło!
Będę tęsknić. Naprawdę miło się w Tobą współpracowało i cieszę się, że tak długo z nami byłaś. Życzę Ci wszystkiego dobrego w nowym roku, życzę Ci, abyś mogła nadal się rozwijać i robić to co kochasz. Powodzenia na studiach i do zobaczenia :*
OdpowiedzUsuń