Autorka: Demon
Oceniająca: Akira
Adres jest ciekawy, kojarzy się trochę z horrorem, trochę z fantasy,
więc z wielką ochotą na bloga wchodzę. Grafika jest bardzo ładna, wszystko jest
uporządkowane i schludne. Jedynie spis podstron trochę na tekst zajeżdża, ale
to niewielki mankament. W zakładkach panuje porządek, a także i błędy się
znalazły:
„Zupełnie inny niż myślisz.” (Wieczna agonia) – przecinek przed ‘niż’,
„A uwierzyłbyś mi gdybym powiedziała, że istnieją rzeczy gorsze niż
to?” (Wieczna agonia) – przecinek przed ‘gdybym’,
„Jednak pewnego dnia, całe jej życie wywraca się do góry nogami, a to
za sprawą pewnego wypadku.” (Wieczna agonia) – bez pierwszego przecinka,
powtórzenie słowa ‘pewnego’.
Bardzo długo zajęło mi zabranie się za ocenę treści, gdyż mam wiele do
powiedzenia i kompletnie nie wiem, od czego zacząć. Pomysł na fabułę jest
ciekawy i oryginalny, gdyż z Pożeraczami Dusz jeszcze nie miałam do czynienia.
I to chyba tyle, jeśli chodzi o pozytywy. Teraz pora na kilka zastrzeżeń.
Po pierwsze, za szybko lecisz z akcją. Masz zaledwie jedenaści
rozdziałów, ale dzieje się bardzo dużo. Gdyby wszystko było dokładniej opisane
(a wtedy i większe objętościowo), to może pędzenie z akcją nie byłoby aż tak
widoczne. Dlaczego się tak spieszysz? Dlaczego nie pokażesz najistotniejszych
wydarzeń wyraźniej, bardziej szczegółowo? Nie przedstawiłaś dokładniej
bohaterki, a ona już się zmienia, nagle kogoś zabija, za chwilę ucieczka, pełno
nowych postaci i kolejna śmierć. Poświęć ważnym wydarzeniom trochę czasu.
Po drugie, brak dostatecznego zarysowania głównego wątku. Niby w
rozdziale dziesiątym Śmierć mówi, że chce się zemścić na Lucyferze, ale wątpię,
czy to aby na pewno główny wątek. A może to dzieje Joanny są podstawą fabuły?
Jeśli tak, to radzę sprecyzować, do czego Aśka dąży, bo na chwilę obecną nie
wiadomo, na czym skupić się najbardziej. Jeśli masz zamiar przez następne
kilkanaście/dziesiąt rozdziałów nie określić celu, to radzę to przemyśleć.
Po trzecie, zabójstwo Marty. To była bardzo nieudolnie przedstawiona
sytuacja. Poczynając od przyczyny, poprzez wykonanie, na skutkach kończąc. Po
kiego dziewczyna przyszła do Joanny? Nie miała ani dowodów, ani nie była
wystarczająco silna, by móc się obronić, ani nic by nie zyskała, mówiąc to
wszystko Aśce, więc dlaczego? Marta nie wyglądała na głupią osobę, więc tym
bardziej jej zachowanie jest dziwne, w dodatku widziała zmianę, jaka w Joannie
zaszła. Rozumiem, że główna bohaterka była lekko wystraszona/zdenerwowana tym,
co powiedziała Marta, ale dlaczego ją zabiła, a nie – chociażby – powaliła na
ziemię, zabrała i rozwaliła telefon? Byłoby ciężko żyć blisko kogoś takiego,
ale wtedy może znalazłaby sensowniejszy powód do odebrania jej życia. Poza tym,
dlaczego Emil tak pozbył się ciała, że łatwo było je znaleźć? Dlaczego nie
ukrył gdzieś, nie wywiózł daleko? Jedyną dobrą rzeczą jest prześladowczy głos
Marty w głowie Aśki. Jednakże czy nie powinien on bardziej jej przeszkadzać,
uprzykrzać życie? Należy on przecież do zamordowanej.
Po czwarte, ucieczka z miasta. Dlaczego ci Pożeracze Dusz zrzucają na
siebie winę w sprawie morderstw? Jaki to ma cel? Przez to muszą uciekać z
miasta. Gdyby Emil nie powiedział, że Paweł jest zamieszany w zabójstwo Marty,
wszyscy mogliby zostać w Jarosławiu. Poza tym nagłym i grup Tak w ogóle to
zachowanie Joanny, gdy policjant wypytywał o zamordowaną, jest i głupie, i
nielogiczne. „Joanna nie wytrzymała napięcia. Chwyciła plecak i wybiegła z
klasy. Wpadła do łazienki i wtedy pozwoliła starannie powstrzymywanym łzom swobodnie
spłynąć po policzkach.” Czy to dla Ciebie nie byłoby podejrzane? Dlaczego
policjant nie zainteresował się tym? I
jeszcze ten list pożegnalny. Czy rodzice Joanny aż tak nie są zainteresowani
córką, że tylko do niej dzwonią? Sądząc po treści i sposobie napisania
(komputerowo!) można łatwo się domyślić, że coś tu nie gra. Dlaczego? Bo niby
dlaczego Asia nie mogła żyć sobie z domniemanym ukochanym w Jarosławiu? Nawet
jeśli chciałaby odejść, to dlaczego nie porozmawia o tym z rodziną? Cała ta
sytuacja jest strasznie naciągana.
Po piąte, egzekucja. Nie dość, że zabiłaś jedną z przyjemniejszych w
odbiorze postaci, to cała ta sytuacja jest wybrakowana. Zamiast pokazać, jak
Damian miesza wspomnienia Emila ( w ogóle jak to możliwe, że mógł wejść do jego
głowy? Każdy Pożeracz ma jakieś specjalne moce, czy wszyscy tak potrafią?),
napisałaś, że on to po prostu zrobił, co nie było znowu tak ciekawe, jak ta
możliwa alternatywa. W dodatku czy Emil nie zdziwił się, że Paweł tak dawno nie
jadł? Nie wspominałaś, by w przeszłości taka sytuacja się u niego zdarzyła.
Wiem, że Emil jest głupi, ale dlaczego nie pogadał z przyjacielem (wiem, foch,
że go zaatakował – to też go w ogóle nie zdziwiło?) i dlaczego Paweł się nawet
nie bronił, dlaczego nie próbował wyjaśnić sytuacji?
Bohaterowie są źle skonstruowani. Pomysł na poszczególne charaktery
był dobry: mamy Śmierć, po prostu złego chłopaka, zakochanego chłopaka, rywalkę
w miłości i tę główną, z którą ciężko cokolwiek zrobić.
Joanna jest po prostu głupia. Na początku da się jeszcze jakoś znieść,
ale po przemianie staje się tak irytująca, że odechciewa się o niej czytać. Nie
da się jej lubić, ponieważ a) wścieka się o wszystko i na wszystkich (nawet
wtedy, gdy nie ma powodu), b) sama nie wie, czego chce, c) rzuca się, krzyczy
prawie zawsze (nawet wtedy, gdy jest to całkowicie zbędne), dlaczego zachowuje
się jak idiotka? d) zmienia się szybko w całkowite przeciwieństwo jej samej
przed śmiercią, co powoduje jeszcze większą niechęć do niej, bo nie jesteśmy
przygotowani na zmianę, a ona jest duża i nagła. Zrobiłaś z nią Mary Sue, która
nagle zdobywa przyjaciół, moce, adoratorów, ciało stało się idealne, charakterek
ma taki cool i w ogóle. Blee. Po pierwsze: jak to możliwe, że poprawił się jej
wzrok, stała się szybka, silna i zdobyła resztę bajerów, skoro zjadła jedną
duszę (a było to jeszcze przez zabójstwem Marty)? Trochę przyspieszyłaś to jej
cudowne odrodzenie. Po drugie: od kiedy osoby noszące okulary mają zwolnienie z
wuefu? Nigdy się z takim czymś nie spotkałam, a mówi to osoba, która ćwiczyła
jedenaście lat w okularach. Po trzecie: jaki ona ma kolor włosów? W pierwszym
rozdziale piszesz: „Ale to nie twarz powodowała przyciąganie wzroku, tylko
długie, kręcone, kasztanowo-bursztynowe włosy.” a w drugim (i kolejnych): „Czerwone
usta rozciągnęły się w szczerym uśmiechu, gdy kobieta dojrzała kasztanowłosą
dziewczynę.” Radzę zdecydować się na jedną wersję. Po czwarte: skąd myśl, że
dwukolorowe oczy są straszne, że ludzie są przez to tępieni? W dodatku gdzie
ludzie w komunikacji miejskiej patrzą nowym pasażerom prosto w oczy, by dostrzec
ich kolor?
Emil jest po prostu zły i to ciekawy zabieg. Nie wygląda na to, by
miał się zmienić na kogoś dobrego pod wpływem głównej bohaterki (tymczasem wygląda
na to, że jest z nim jeszcze gorzej). Jednak jego wadą jest to, że, nie bawiąc
się w eufemizmy, nie ma mózgu i jakiegokolwiek zalążka inteligencji. To cham i
prostak, którego nie da się lubić, gdyż jest zbyt odrażający. W sumie to nie
dziwię się Śmierci, że wybrała go na przywódcę. Gdyby miał w sobie jakąś
mądrość, z pewnością byłby ciekawą postacią.
Paweł to całkowite przeciwieństwo Emila i jedna z lepszych postaci. Ma
coś z sieroty (wspomniana wcześniej sytuacja przed egzekucją) i coś z rycerza,
bo bronił jej nie raz, dbał o nią. W sumie pośrednio przez to zginął, ale to
przecież bohater romantyczny, musi cierpieć. Patrząc na wszystkie postacie, ta
wyszła Ci zdecydowanie najlepiej.
Damian ma dwie twarze. Zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie. Bałam się, że
chłopak będzie ciepłą kluchą, a tu okazuje się, że to on rozdaje karty.
Najbardziej obiecujący bohater i mam nadzieję, że go nie zepsujesz. Zastanawiam
się tylko, jakim cudem on i Joanna się poznali? Wiesz, minęło kilka lat,
ostatni raz widzieli się jako dzieci, teraz są po ekstremalnej metamorfozie,
więc jak to się stało?
Śmierć wydawała się być ciekawą postacią, ale tym wyznaniem o miłości,
zemście, zabiciu Pożeraczy (dlaczego to mówi jednemu z nich? Skąd wie, że
Damian nic nikomu nie wygada? Zabije wszystkich oprócz tego jednego?) straciła
trochę w moich oczach, ale nie jest źle. W kolejnych rozdziałach nie rób z niej
ofiary losu, która boi się Pożeraczki Stojącej W Płomieniach, bo psuje to efekt
Strasznej I Potężnej Śmierci.
Kreacja świata przedstawionego została całkowicie przez Ciebie
pominięta. Cieszyłam się, gdy zobaczyłam, że akcja dzieje się w Polsce. Ty
jednak nic nie pokazałaś. Znamy nazwę jednego miasta, możemy mniej więcej
ustalić czas akcji, ale nic poza tym. Nie ma ani tła społecznego, obyczajowego,
ani chociażby opisów miasta, drogi, którą każdego dnia pokonuje Joanna do
szkoły, ani klimatu. Nie ma nic, a bohaterowie żyją w próżni. Zapraszam do przeczytania
tego
i tego
artykułu. Może to pomoże.
Patrząc na tekst, wydaje się, że opisów jest całkiem sporo. Gdy
przyjrzymy im się jednak z bliska, z jednej strony dostrzeżemy braki w
istotnych momentach, z drugiej natomiast zapychacze, które nie są w ogóle do
szczęścia potrzebne (np. fragment z rozdziału trzeciego, kiedy to Joanna wraca
do domu i siada koło mamy). Nie ma
opisów wyglądu, miejsc (wymienienie każdej rzeczy, która znajduje się w pokoju
dziewczyny może i bym mogła zaliczyć do opisu, ale wiedza, że obok monitora
znajduje się myszka, nie jest mi do niczego potrzebna), sytuacji istotnych (jak
wspomniane wcześniej wejście do głowy Emila) albo są one skrócone do minimum
(scena z egzekucją). Natomiast zdarza nam się często czytać o ubieraniu się,
myciu, schodzeniu na posiłek czy innych nieistotnych momentach, które
zanudzają, nie wnoszą niczego ważnego do opowiadania i zajmują po prostu
miejsce (np. większość scen w hotelu/motelu/pensjonacie). Opisów emocji jest
mało, są praktycznie takie same (dotyczą przeważnie Joanny, a narracji
pierwszoosobowej przecież nie prowadzisz), zajmij się wszystkimi
bohaterami. Skupiasz się na rzeczach
błahych, pokazując każdą czynność czy ruch ręką, co czasami denerwuje. Nie
budujesz za ich pomocą napięcia ani nastroju – jeśli chciałaś i próbowałaś to
zrobić, nic z tego nie ma. Powinnaś stosować odpowiednie figury stylistyczne do
odpowiednich momentów: czy to napięcie przy zagrożeniu zdrowia/życia bohatera,
czy uczucie smutku przy stracie kogoś bliskiego. Raz powinny być krótkie
zdania, akcję należałoby szybko rozkręcać, a za innym razem, gdy na przykład
bohater przeżywa zawody miłosne, gdy życie legło mu w gruzach, wczuj się w
sytuację postaci, pisz, co Ty byś w takiej chwili przeżywała. Mile widziane
rozbudowane zdania, w których emocje są wręcz namacalne (oczywiście bez
zbędnego patosu, proszę). Podstawową funkcją opisu jest oddziaływanie na
wyobraźnię: opisując coś, ukształtowujesz w głowie czytelnika jego obraz,
dzięki temu widzi on to, co w opowiadaniu się dzieje. Opisy organizują
przestrzeń, czyli wszystko, co otacza postaci. Dlatego są takie ważne –
pokazują świat przedstawiony.
Dialogi są średnie. Czasami wieje sztucznością, czasami wychodzi
naturalnie. W dużej mierze zależy to od postaci, która się wypowiada w danym
momencie. Zazwyczaj Joanna sprawia, że jest źle – to chyba dlatego, że jest
rozchwiana emocjonalnie i nigdy nie wie, czego chce. Jeżeli bohaterowie nie
mają nic ciekawego do powiedzenia, to niech nie mówią. A jak już muszą coś
powiedzieć, niech styl ich wypowiedzi będzie prosty, naturalny, ale tak,
by dłuższe wypowiedzi ciekawiły. Staraj
się też każdym dłuższym dialogiem pokazać coś istotnego, opisać coś. A jak
piszesz dialog, gdzie wypowiedzi są krótkie, staraj się dodawać komentarze
narratorskie, które nie nawiązują do wypowiedzi bohatera, tzw. niewerbalność.
Ważne są gesty, mimika twarzy, postawa – nie dość, że możesz tym urozmaicić
wypowiedzi bohaterów. Masz tutaj nieograniczone pole do popisu. Dzięki
niewerbalności możesz pokazać stosunki, jakie ukształtowały się między
bohaterami. Dosyć rzadko ją stosujesz przy takich nierozbudowanych
wypowiedziach.
Z poprawnością nie jest źle. O logice wypowiedziałam się powyżej, więc
teraz zajmiemy się jedynie sprawami językowymi.
„Postać puściła ofiarę i zgięła się w pół z bólu.” (Prolog) – wpół; http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629471,
„Nad nią pochylała się postać w wielkim czarnym kapturze od tego
samego koloru peleryny.” (r. 1) – ‘tego samego koloru co peleryna’ brzmi
zdecydowanie lepiej,
„Chłopak chciała zaprotestować […]” (r. 5) – chciał,
„Joanna kątem oka dostrzegła, duży nóż leżący na blacie kolo zlewu.”
(r. 6) – bez przecinka; koło,
„Po za tym, kiedy mnie całuję, to zapominam chociaż na chwilę o
problemach i błędach z przeszłości.” (r. 7)
– całuje,
„Tym razem dosiągł oczu.” (r. 9) – dosięgnął,
„Dlatego akceptuje to wszystko.” (r. 10) – akceptuję.
Tak się zastanawiam i wydaje mi się, że najbardziej odpowiednia będzie
ocena dopuszczająca plus. Za szybko mkniesz z akcją, bohaterowie są mało realni i
mało dopracowani, brakuje kreacji świata przedstawionego, dialogi bywają czasami sztywne, masz mało opisów (a niektóre są zbyt szczegółowe). Dobrze, że przynajmniej z poprawnością i pomysłem na
fabułę jest dosyć dobrze.
Pisz dalej, pracuj ciężko, a efekty na pewno będzie widać.
Trzymam kciuki!
Ja tylko odniosę się do tego cytatu:
OdpowiedzUsuń"Po drugie: od kiedy osoby noszące okulary mają zwolnienie z wuefu? Nigdy się z takim czymś nie spotkałam, a mówi to osoba, która ćwiczyła jedenaście lat w okularach."
Też żyłam się z tym nie spotkałam w podstawówce i gimnazjum, ale kiedy poszłam do liceum, do miasta, okazało się, że jest to wcale nie takie rzadkie zjawisko. Także rozumiem Twój szok. :)
* bez "żyłam" (nie wiem, skąd się to wzięło)
UsuńMożna mieć zwolnienie z wuefu z powodu wady wzroku. Sama noszę okulary i miałam takie proponowane. Okulista wydaje je zazwyczaj przy tych większych wadach, kiedy używanie okularów na zajęciach jest już zbyt uciążliwe (okulary nie ogarniają całej przestrzeni, że tak się wyrażę, co jest bardzo kłopotliwe w przypadku np. gry w siatkówkę).
OdpowiedzUsuń